ďťż

tłum...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
) 3) Montsy - zdrobnienie imienia Montserrat Caballe (przyp. tłum.) 170 W SIDŁACH Jeśli nie wrócę jutro o tej samej porze Żyjcie dalej, żyjcie dalej... CZĘŚĆ III MYŚLI KOŃCOWE Podczas pisania i zbierania materiału do tej książki, jak tego oczekiwaliśmy, dowiedzieliśmy się na temat Freddiego o wiele więcej, niż wiedzieliśmy przedtem. Dowiedzieliśmy się także o wiele więcej o jego przyjaciołach i kolegach, większości których nie znaliśmy i u których pewnych cech nie podejrzewaliśmy. Im więcej ludzie rozmawiali z nami o swoim przyjacielu, tym bardziej zdawaliśmy sobie sprawę, że mówimy przynajmniej o tym samym człowieku. Zdarza się często, że rozmawiając z ludźmi o wspólnym przyjacielu, przyjaciel ten okazuje się być różnie widziany przez różne osoby. Freddie był człowiekiem postrzeganym raczej jednoznacznie. Nie znaczy to jednak w ogóle, że posiadał nieskomplikowany charakter. Freddie Mercury był postacią skonstruowaną w bardzo uważny i drobiazgowy sposób, a tchnięte w nią życie możliwe było tylko dlatego, iż postać tę zbudował człowiek, który był bardzo doświadczony, i który sam, z wielką wnikliwością i dystansem obserwował błędy popełnione przez innych. Freddie zdawał sobie sprawę ze swej siły, a jednocześnie w równym stopniu świadom był swych słabości. Charakterystyka ta, może zostać potwierdzona przez wszystkich, którzy go znali, i jest wystarczająco szczegółowa, by go dobrze zrozumieć. Zaczęliśmy pisać tę książkę, ponieważ pragnęliśmy, by po naszym przyjacielu zostało jak najwięcej wspomnień. Od momentu rozpoczęcia pracy nad tą pozycją miał już miejsce wielki koncert na Wembley i ufamy, iż następne takie wydarzenie planowane jest przez artystów, którzy nie byli w stanie brać udziału w koncercie na Wembley. Peter Freestone zorganizował przepięknie recital bliskiej przyjaciółki Freddiego, Montserrat Caballe. Wydanych zostało kilka albumów, swego rodzaju biografia, a teraz... to. Książka ta jest jedynym hołdem, jaki my i przyjaciele, którzy przyczynili się do jej powstania, możemy mu złożyć. Istnieje wielu ludzi, którzy nie byli w stanie niczego powiedzieć, w czasie jego choroby i po śmierci, ponieważ Freddie nie chciał obciążać ich wiedzą o swym stanie. Teraz Freddie nie żyje; nie istnieje żaden grób, nie ma żadnego miejsca, do którego moglibyśmy pójść, wiedząc, iż spoczywają tam jego prochy. Nie zostanie wystawiona w Poefs Corner żadna sztuka, nie będzie też mszy ku jego pamięci w Westminster Abbey, czy nawet u Św. Marcina lub chociażby w Kościele Aktorów w Covent Garden. Nie usiądziemy przy żadnym kuchennym stole, by smucić się i przywoływać wspomnienia oraz historie z naszego życia. Są tylko teledyski, kilka książek i oczywiście, wiele, wiele nagrań. MYŚLI KOŃCOWE 173 Nawet, poruszając się jedynie po krawędziach przemysłu rockowego, spostrzegliśmy raz jeszcze wielką silę, która wytwarzana jest przez sukces i bogactwo. Poruszyło nas to,że w pewnym momencie zdaliśmy sobie sprawę, iż siła ta pochodziła od jednego tylko człowieka. Z drugiej strony zdziwieni byliśmy tym, jak wielu posiadał Freddie przyjaciół; przyjaciół prawdziwych. Zaskoczeni byliśmy ich lojalnością, bliskimi wzajemnymi stosunkami i zintegrowaniem. W czasie zbierania tych wspomnień zaszokowani byliśmy często głębią smutku, jaki wywołała jego śmierć, smutku, który w wielu przypadkach jest ciągle żywy i który może nigdy się nie skończy. Nie byłoby to dla nas zaskoczeniem, że gdybyśmy opublikowali, skierowaną do odbiorców tej książki, prośbę o nadesłanie ich własnych ukłonów w stronę Freddiego oraz ich podziękowań za wszystkie dobre chwile, które na zawsze kojarzyć im się będą z nim i z jego muzyką, to moglibyśmy z łatwością zapełnić sto takich pozycji. Nie trzeba również mówić, iż istnieje wielu jego przyjaciół, z którymi chcielibyśmy się spotkać, ale których, z powodu różnicy czasu i położenia geograficznego, nie byliśmy w stanie o takie spotkania poprosić. Ludzi tych przepraszamy i ufamy, że wykażą zrozumienie. Jednakże, na razie, wszystkim tym, którzy poświęcili swój czas, uwagę i zainteresowali się tym, co wydrukowane jest na tych stronach, mówimy - "dziękuję". Freddie zmarł 24 listopada 1991 roku. Opiekowali się nim codziennie, w najbardziej czuły sposób - Joe Fanelli, Peter Freestone, Gerry Giddings oraz, oczywiście, Jim Hutton.Wszyscy oni pełnili rolę pielęgniarek, ale także ludzi zaufanych i troskliwych opiekunów, w sposób, który przekraczał dalece zarówno uczucie miłości, jak i jakiekolwiek poczucie obowiązku. Freddie był doprawdy szczęśliwym człowiekiem, posiadając ludzi, którzy niezmordowanie go wspierali i którzy, razem z Mary i je} synem, Richardem, pomogli mu przetrwać ostatnie dni. Swą przyjaźnią służył Freddiemu także Dave Clark, a on sam był głęboko wzruszony, gdy przyszedł go odwiedzić Elton John. Nawet w tym późnym okresie, Freddie ciągle potrzebował potwierdzenia swych racji, a wizyty Eltona i jego wspaniały prezent urodzinowy podniosły go bardzo na duchu. ť - r David Evans David Minns 174 MYŚLI KOŃCOWE DERRICK BRANCHE Spotkaliśmy się, oczywiście, po jakimś okresie pobytu w Anglii, ale po roku 1976 straciłem z Freddiem kontakt. Ja zacząłem szlifować pokłady różnych statków, a on dalej wygrywał na fortepianie swoją najnowszą wersję boogie woogie. Do repertuaru, który pamiętałem ze szkoły, dodał także swój śpiew. Nigdy nie sądziłem, że przystosuje się do roli wokalisty. Myślę, że powściągliwość, którą nie tylko ja, ale także i inni zauważali, została przez niego przełamana wkrótce potem, jak doszedł do porozumienia ze swoimi orientacjami seksualnymi
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.