ďťż

Panna Pope popatrzyła z powątpiewaniem na Frederi-cka...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
14 Zatańczymy? - Do pani powrotu dotrzymam towarzystwa pannie Danford - zapewnił Sullivan. - Jeśli dostanę pozwolenie - dodał. Panna Danford uśmiechnęła się do niego. - Będę panu wdzięczna, sir - odpowiedziała. - Wdzięczna? - Skierował na nią całą uwagę. - To ja powinienem żywić to uczucie, madame. Podziwiam pani odwagę. Jest pani tak promienna i radosna pomimo tej wyraźnej i nieszczęsnej niedomogi. - Z trudem się po­wstrzymał przed przykucnięciem obok niej. Wyglądało na to, że Klara domyśliła się, w czym rzecz. - Jedyną niewygodą wiecznego siedzenia w fotelu jest to, że bardzo często muszę zadzierać głowę, by spojrzeć na kogoś stojącego obok mnie. Czy zechciałby pan przy­sunąć mój fotel bliżej tej ławki i spocząć na niej? To było zachęcające. Najwyraźniej miała ochotę na rozmowę. Uczynił zadość jej prośbie i po chwili mogli już rozmawiać bez wspomnianego utrudnienia i bez zwyczaj­nego dotąd towarzystwa osób trzecich. Doszedł do wnio­sku, że Klara ma jednak wspaniałe oczy, choć czuł, że wolałby nie być wystawiony na ich bardzo badawcze spojrzenie z tak niewielkiego dystansu. - Jak pani znajduje tutejsze wody, czy są skuteczne? -zapytał. - Działają na mnie odprężająco - odparła. - Zażywam kąpieli, ale wód nie piję. Na szczęście nie cierpię na chorobę, którą można by leczyć tym sposobem. Przypusz­czam, że musiałabym być doprawdy bardzo, bardzo chora, by się codziennie nimi raczyć. A pan ich próbował? - Raz - odparł patrząc jej w oczy z uśmiechem. - Raz jeden. A właściwie dwa razy, pierwszy i ostatni. Ale cieszę się, że kąpiele pani pomagają. Czy jest pani zadowolona z pobytu w Bath? - Jak słusznie pan zauważył, jest tu bardzo pięknie, a do tego zawarłam kilka sympatycznych znajomości. 15 MaryBalogh Kiedy jeszcze żył mój ojciec, przyjeżdżaliśmy tu razem kilkakrotnie. - Przykro mi z powodu jego śmierci. Musiała to być dla pani wielka strata. - Tak. A czy panu się tutaj podoba, panie Sullivan? - O wiele bardziej, niż się mogłem spodziewać -pospieszył z zapewnieniem. - Zamierzałem spędzić tu zaledwie kilka dni, pomyślałem, że obejrzę sobie uzdro­wisko, skoro już bawię w tej części kraju. Ale obecnie mam ochotę zabawić tu dłużej. - Istotnie? - Spojrzała mu prosto w oczy. - Czyżby było tu ładniej, niż pan oczekiwał? -. Tak, sądzę, że tak - potwierdził. - Ale to ludzie nadają charakter miejscom, myślę, że zgodzi się pani ze mną? Są tu ludzie, ze względu na których nie mam ochoty wyjeżdżać. - Na moment powędrował wzrokiem ku jej ustom, po czym ponownie spojrzał w oczy. - Właściwie mógłbym nawet powiedzieć, że to jedna osoba. - Ooo? - Zamierzała jeszcze coś dodać, ale się po­wstrzymała. - Poruszyła mnie pani cicha cierpliwość, urok i zdrowy rozsądek - kontynuował. - Od kilku lat obracam się w towarzystwie młodych dam przybywających tłumnie na sezon do Londynu. Stałem się niemal odporny na ich wdzięki. Jak dotąd, nie spotkałem nikogo takiego jak pani, madame. Czy nie jestem zbytnim impertynentem? Czy nie pozwalam sobie na zbyt wiele? Patrzył jej prosto w oczy, obserwując jednak kątem oka zbliżającą się do nich pannę Pope i jej towarzysza. Usilnie pragnął, by zrobili drugą rundkę po pijalni, i jego życze­nie się spełniło, choć odniósł wrażenie, że panna Pope przechodząc obok nich bardzo dokładnie mu się przyglą­dała. - Nie - odparła panna Danford bardzo cicho, niemal szeptem. 16 Zatańczymy? Delikatnie musnął dłonią jej palce spoczywające na oparciu fotela na kółkach. - Myślałem już, że jestem zmęczony i odporny na wdzięki kobiet - zwierzył się. - Nie byłem przygotowany na to, że tak silnie zareaguję na znajomość z panią, madame. - Poznaliśmy się niecały tydzień temu, panie Sullivan - zaoponowała delikatnie. Jej ciemne oczy pałały w jas­nym obliczu. - A jednak .czuję się tak, jakby to było przed wieczno­ścią. Nie przypuszczałem, że w ciągu jednego tygodnia tak wiele może się wydarzyć. To znaczy tak wiele, jeśli chodzi o czyjeś serce. - Ja nie mogę chodzić - powiedziała Klara. - Nie mogę przebywać poza domem tak wiele, jak bym pragnęła. -Głęboko patrzyła mu w oczy. - Trudno byłoby uznać mnie za urodziwą. To była sprawa, którą musiał rozegrać bardzo ostrożnie
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.