X


Zobaczyli�my ogromny, wygodny salon, pi�knie umeblowany i z doskonale wykorzystan� woln� przestrzeni�...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Wsz�dzie dooko�a sta�y rze�bi i wisia�y obrazy, w�r�d kt�rych rozpozna�em zaginione skarby sztuki naszej rasy. Czu�em instynktownie, i� mam do czynienia z orygina�ami. Na kanapie, odziana w spodnie, sanda�y i purpurow� koszul� bez r�kaw�w, siedzia�a Aeolia Matuze. By�a to bez w�tpienia ona; wygl�da�a dok�adnie tak samo, jak na obrazach i zdj�ciach. Bardzo swobodna, z nog� za�o�on� na nog�, siedzia�a i pali�a papierosa w d�ugiej cygarniczce. Nie wygl�da�a ani na szczeg�lnie zmartwion�, ani nawet na zaniepokojon�. - Mam nadziej�, �e to pomieszczenie jest d�wi�koszczelne - odezwa�em si� cicho do Moraha. - Absolutnie d�wi�koszczelne - skin�� g�ow�. Mam jednak po��czenie i mikrofon dzia�aj�cy w jedn� stron�. - Wygl�da doskonale, jak na sw�j wiek - zauwa�y�em. - Robot? - Ale� nie. Po prostu stosuje odpowiedni czar. Nie jeste�my jeszcze przygotowani na robota w roli Lorda Rombu. - Po co robi� ze wszystkich roboty? - powiedzia�a Darva z�o�liwym tonem. - Przecie� w ten spos�b twoje stanowisko stanie si� zb�dne. - Niew�a�ciwie pojmujesz nasze motywy - odpar� Morah, nie zwracaj�c uwagi na jej sarkazm. - Roboty s� broni� i w pewnym sensie, �ap�wk�; maj� one jednak swoje ograniczenia. Jako bro� i jako �ap�wka s� cenne ze wzgl�du na doskonalsze umiej�tno�ci, jakie oferuj�. Jednocze�nie jednak oznaczaj� dla ludzi �mier�, a z powodu tego, co zabieraj�, oznaczaj� tak�e �mier� ludzkiej cywilizacji. By� mo�e kiedy� to zrozumiesz. Teraz jednak... patrz uwa�nie. - Czy wiesz, co si� wydarzy? - spyta�a Darva. - Nie mam najmniejszego poj�cia - pokr�ci� g�ow�. - Powinno to jednak by�... interesuj�ce. Bo widzisz, te apartamenty s� oboj�tne pod wzgl�dem wa. Nie tylko nie ma wa w niczym, co tu si� znajduje, to na dodatek odpowiednie �rodki chemiczne t�umi� zmys� wa, je�li kto� takowy w og�le posiada. To bardzo z�o�ony proces i musi on by�... importowany, je�li wiesz co mam na my�li. Skin��em g�ow�. - I dlatego nie mo�ecie stosowa� go wsz�dzie w tym budynku. - Tak�e dlatego, �e bardzo trudno go wyprodukowa�, i �e nie dzia�a on w przypadku wszystkich powierzchni. Niemniej... teraz uwa�ajcie. Aeolia Matuze nachyli�a si� do przodu i strz�sn�a popi� z papierosa do bogato zdobionej popielniczki, po czym odwr�ci�a si� w kierunku znajduj�cych si� po prawej stronie drzwi. Pojawi�a si� w nich jaka� posta�, kt�r� ledwie z wielkim trudem mogli�my rozpozna�. Jej ubranie by�o spalone, a twarz - ca�a nie os�oni�ta niczym sk�ra - by�a sczernia�a jak u kogo�, kto przebywa� zbyt d�ugo pod pal�cymi promieniami s�o�ca na pustyni. Widok by� okropny. Posta� sta�a niepewnie w drzwiach wpatruj�c si� w kobiet�. Aeolia Matuze zrobi�a zaskoczon� min�. - Tulisiu! M�j ty biedaku! C� oni ci zrobili? - Dawno si� nie widzieli�my, Aeolio - powiedzia� Tulio Koril zm�czonym g�osem. - Ojej! Chod� tutaj! Usi�d� w fotelu i odpr� si�! Napijesz si� czego�? Scena ta wprawi�a nas w os�upienie, ale us�yszeli�my suchy �miech Korila. - Masz jeszcze to wino? To dobre, bia�e? Wsta�a, podesz�a do barku, si�gn�a po butelk�, nala�a pe�en kielich wina i zanios�a mu do fotela. Przyj�� kielich, wypi� kilka du�ych �yk�w, a nast�pnie s�czy� powolutku reszt� napoju. Rzeczywi�cie wino wydawa�o si� wp�ywa� na niego odpr�aj�co. Aeolia Matuze usiad�a ponownie na kanapie naprzeciw niego, i obserwowa�a go w milczeniu. Nie okazywa�a trwogi; nie by�a ani wstrz��ni�ta wizyt� swego poprzednika, ani te� wizyta ta nie wydawa�a si� jej przera�a�, co oznacza�o, �e musia�o by� w tym wszystkim co�, czego nie rozumieli�my, a przynajmniej by�o tam co�, o czym sam Koril nie mia� do ko�ca poj�cia. Przypomnia�a mi si� uwaga Moraha, kt�ra wskazywa�a, i� w tym pomieszczeniu s� oni sobie r�wni, je�li chodzi o wa, bowiem �adne z nich go tam nie posiada. Aeolia Matuze robi�a wra�enie autentycznie zatroskanej. - Powiedz mi... te oparzenia. Czy bardzo bol�? - Nie jest tak �le. - Koril wzruszy� ramionami. Ca�y jestem troch� zesztywnia�y
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.