Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Czemu nie jedziesz z ni± do Kujbyszewa, Gadu³o? Prócz
ciebie wszyscy co do jednego zagraniczni korespondenci pojechali tym
poci±giem.
- Bo wszyscy s± idiotami. Ju¿ tutaj w Moskwie uzyskanie jakich¶
wiadomo¶ci by³o dosyæ trudne. A jakie¿ u diab³a znajd± oni tematy w tej
prowincjonalnej dziurze nad Wo³g±? Bêd± siê tylko zapijaæ a¿ do marsko¶ci
w±troby i graæ w pokera do utraty wzroku. Mój jest ju¿ wystarczaj±co z³y.
Dajê dyla. Je¶li Ruscy utrzymaj± Moskwê, wrócê. Wierzê i mam nadziejê, ¿e
to potrafi±. Ale je¶li nie, no to koniec. Anglia goni resztkami si³, wiesz
o tym dobrze. Po³o¿ymy karty na stó³. Nast±pi wielkie odwrócenie
wszystkiego, a twój FDR ze swoim znakomitym wyczuciem momentu mo¿e siê
znale¼æ w obliczu ca³ego ¶wiata, uzbrojonego przeciw niemu.
Victor Henry na sztywnych nogach podszed³ do po¿ó³k³ego lustra i potar³
nie ogolony podbródek. - Powinienem chyba porozmawiaæ z Pamel±.
- Zrób to, kochany, zrób to koniecznie. I po¶piesz siê!
*
Ulica zas³ana by³a ¶wie¿ym ¶niegiem. W jasnym blasku s³oñca rozlega³a siê
¶piewana nierówno mêskimi g³osami rosyjska pie¶ñ. Oddzia³ starców i
ch³opców z kilofami i szpadlami na ramionach, g³o¶no wywrzaskuj±c marszow±
melodiê, pod±¿a³ za sier¿antem armii przez Plac Mane¿owy. Inni moskwianie
szli przed siebie zwyk³ym krokiem w swoich sprawach, zakutani w p³aszcze i
szale, ale przechodniów by³o o wielu mniej ni¿ dawniej. Byæ mo¿e, pomy¶la³
Pug na ten widok, uciek³y ju¿ wszystkie szczury, a to byli prawdziwi
mieszkañcy Moskwy.
Poszed³ w kierunku Placu Czerwonego. Po drodze min±³ ogromny plakat
walcz±cej ojczyzny, uosobionej przez muskularn±, wrzeszcz±c± kobietê,
wymachuj±c± mieczem i czerwon± flag±, a tak¿e mniejsze, przedstawiaj±ce
szczury, paj±ki i wê¿e z twarzami Hitlera, przebijane bagnetami przez
przystojnych, gniewnych rosyjskich ¿o³nierzy lub rozgniatanych przez czo³gi
Armii Czerwonej. Plac Czerwony by³ pusty. Na ogromnej p³aszczy¼nie,
zasypanej grubo ¶niegiem prawie nie widaæ by³o ¶ladów stóp. Pod murem
Kremla, przy mauzoleum Lenina, którego czerwone marmury zakryte by³y
warstwami za¶nie¿onych worków z piaskiem, stali jak zawsze dwaj ¿o³nierze
podobni do ¿ywych pos±gów, ale brak by³o zwyk³ej kolejki odwiedzaj±cych.
Daleko, po przeciwnej stronie placu, Victor Henry dostrzeg³ maleñk± figurkê
w szarym ubraniu, id±c± samotnie ko³o soboru B³ogos³awionego Wasyla. Nawet
z takiej odleg³o¶ci rozpozna³ taneczny krok i charakterystyczne ruchy r±k,
po raz pierwszy ujrzane na pok³adzie "Bremen". Poszed³ w jej stronê. Jego
kalosze zapada³y siê g³êboko w ¶nieg, przyprószony czarnym popio³em
spalonych papierów. Pamela zobaczy³a go i zamacha³a rêkami. Podbieg³a na
spotkanie i rzuci³a mu siê w ramiona, ca³uj±c tak, jak to zrobi³a po jego
powrocie z lotu nad Berlin. Jej oddech by³ pachn±cy.
- Diabli nadali! Stary poszed³ do ciebie i wszystko wygada³.
- Zgadza siê.
- Jeste¶ zmêczony? Wiem, ¿e nie spa³e¶ przez ca³± noc. Ko³o katedry s±
³awki. Jakie masz plany? Czy wybierasz siê do Kujbyszewa? Czy raczej
pojedziesz do Londynu?
Szli ramiê w ramiê ze splecionymi d³oñmi.
- Ani tu, ani tu. Nag³a zmiana. Pam, dosta³em rozkazy. Czeka³y tu na
mnie. Mam obj±æ dowództwo pancernika "Kalifornia".
Zatrzyma³a siê, poci±gnê³a za rêkaw; by schyli³ siê do niej, chwyci³a go
za obie rêce i spojrza³a w twarz szeroko otwartymi, b³yszcz±cymi oczami.
- Dowództwo pancernika!!!
- Nielicho, co? - odpowiedzia³ tonem uczniaka.
- Bo¿e, absolutna bomba! Wkrótce zostaniesz admira³em, prawda? Och, jaka
szczê¶liwa bêdzie twoja ¿ona! - Pamela powiedzia³a to z ca³kowicie
bezinteresown± rado¶ci±. Pu¶ci³a Puga i znów poszli przed siebie. - Gdybym
tylko mia³a butelkê tego kiepskiego gruziñskiego szampana, tutaj i w tej
chwili. Dobra! To absolutnie cudowna nowina. Gdzie stacjonuje "Kalifornia"?
Wiesz o tym?
- Pearl Harbor. - Pamela spojrza³a na niego pytaj±co. - Oahu. Wyspy
Hawajskie.
- A, Hawaje. W porz±dku. Zaraz pomy¶limy, jak mam siê tam dostaæ. Musi
tam byæ konsulat brytyjski albo jaka¶ wojskowa misja ³±cznikowa. Z
pewno¶ci± jest.
- Czy nie jeste¶ na urlopie z lotnictwa wojskowego? Czy nie musisz wracaæ
do s³u¿by, je¶li Gadu³a dotrze do Londynu?
- Ukochany, pozwól, ¿e ja siê tym zajmê. Bardzo, bardzo dobrze umiem
dostawaæ to, czego chcê.
- Nie w±tpiê.
Roze¶mia³a siê. Zmietli ¶nieg z ³awki stoj±cej przed ogrodzeniem
dziwacznego soboru. Jego kolorowe kopu³y w kszta³cie cebuli i ananasów
przykryte by³y, podobnie jak czerwone gwiazdy na kremlowskich wie¿ach,
grubym szarym p³ótnem.
- Kiedy odje¿d¿asz na Hawaje i jak± drog±?
- Gdy tylko bêdê móg³, przez Syberiê, Japoniê i Filipiny. - Uj±³ jej
d³onie w swoje. - A teraz, Pam, pos³uchaj...
- Chcesz mi powiedzieæ kazanie? Nie trud¼ siê, Victor, to nie poskutkuje.
- Wspomnia³a¶ moj± ¿onê. Prawdopodobnie ona przyjedzie do Pearl.
- Uwa¿am, ¿e powinna.
- Wiêc co w³a¶ciwie masz na my¶li?
- Ale¿ najdro¿szy, poniewa¿ mnie pytasz, to ci odpowiem. Mam na my¶li, ¿e
ty i ja bêdziemy j± zdradzaæ przyzwoicie, ostro¿nie i mi³o, a¿ siê mn±
znudzisz. A wtedy odjadê do domu.
To szczere o¶wiadczenie wstrz±snê³o Victorem
|
WÄ…tki
|