ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Emocje: gniew, spokój, strach, tak, ale i miłość...
Muszę nałożyć aparat do oddychania i skafander ciśnieniowy i wejść do jej
komory, jak marynarz zakochany w syrenie. Muszę położyć urękawiczone palce na
każdej z jej słodkich sekretnych szczelin i pieścić je do uległości, do
śluzowatego podniecenia; muszę doprowadzić je od westchnień do dźwięków i od
dźwięków do znaczeń.
Pospiesznie wchodzę do pomieszczenia kontrolnego i widzę, że taśma, którą
zapomniałem wyłączyć wczoraj wieczorem, kręci się niezmordowanie na głowicach, a
pani Otis leży rozpłaszczona na kratce głośnika niczym kawał surowego ciasta,
blada i ledwie pulsująca. Czy moja mechaniczna reprezentacja zraniła jej
delikatność, zagłuszyła nerwową wrażliwość tej kremowej skóry? Czyżbym zagadał
ją na śmierć? Gwałtownie wyłączam dźwięk, włączam światło.
- Pani Otis! Przemów do mnie! Powiedz mi, że żyjesz i że wybaczasz!
Ona drży. Wołam jeszcze raz.
Na dźwięk mojego prawdziwego głosu w nagłej ciszy ona wzbija się w gęstą
atmosferę i płynie przez celę niczym ciężarny latawiec. Przyciskam wargi do
okna, naszego okna. Ona przywiera ciasno do szkła z niezręczną precyzją snu,
dygocząc w rozpoznaniu. Słyszę jej powitalne muczenie.
10 - Nie, oczywiście że nie są.
- No, nie możemy zdobyć pewności, dopóki tutaj nie pobędziemy jeszcze rok czy
dwa. Ale to się wydaje nieprawdopodobne, wysoce nieprawdopodobne.
- Anton nam powie. Anton! Chodź, opowiedz nam o twoich stworkach.
Gordon nie traktuje tego jako żart. Mówi dalej spokojnym, odpowiedzialnym tonem:
- Mogą mieć trzy płcie albo nawet więcej; naprawdę nie wiemy. Zróżnicowanie,
które odkryliśmy, nie musi być płciowe. Niewiele nad nimi pracowaliśmy i
szczerze mówiąc, opieramy się na bazowym modelu, zwłaszcza że nie odkryliśmy
żadnej innej fauny.
- No więc, Anton? - pyta Russ. - Mieszkasz z jedną z nich, prawda? Powiedz nam:
czy ona jest Prawdziwą Kobietą?
Przybieram obojętny ton głosu, zawstydzony, że obrażam panią Otis taką
szczeniacką rozmową.
- Tego nie mogę powiedzieć. Jak mówił Gordon, prawdopodobnie Otisowie nie
posiadają płci w naszym rozumieniu.
Russ szczerzy zęby, ale powstrzymuje się od sprośnych dowcipów, może ze względu
na obecność Nielsa. Próbuję wrócić do kulturalnego stylu Gordona.
- Oni chyba nie rozmnażają się w żaden ziemski sposób. Tylko się regenerują.
- Tak, słyszałem - odzywa się mężczyzna, którego nazwiska nie znam. - Czy to
znaczy, że są nieśmiertelni?
Spoglądam na Gordona. Mówi:
- Widocznie tak, chociaż widzieliśmy, jak kilku zmarło z różnych przyczyn.
Wszyscy należeli do odmiany, którą nazywamy samcami. Samice regenerują się
znacznie szybciej i skuteczniej; ale nie wiemy, ile razy. Właściwie niczego nie
wiemy, bez należytej długoterminowej obserwacji w naturalnym środowisku.
- Oczywiście można ich zabić - dodaję, widząc, że nie wystarczyło mu uczciwości,
żeby przypomnieć zgony pod jego własnym skalpelem.
Gordon mierzy mnie chłodnym wzrokiem.
- Widzę - mówi Niels - że nazwaliście samicami te, które się regenerują,
ponieważ myślicie, że nowy Otis może być potomkiem starego, czy tak? No cóż, to
bardzo interesujące. Czy zregenerowane to oddzielone osobniki, czy też dosłownie
zrodzone na nowo?
- Kto wie? - odpowiadam niedbale, pragnąc uniknąć teologicznej dyskusji. Jako
wielowyznaniowy padre ekspedycji Niels uważa, że został powołany do stworzenia
interfejsu pomiędzy nauką a wiarą. W jego wszechświecie nie ma obcych, tylko
jeszcze nie nawrócone owieczki.
- Czy twoja pieszczoszka narodziła się na nowo, Antonie? - uśmiecha się Myra.
- Jeszcze nie, odkąd ją schwytaliśmy.
Myra wznosi oczy w górę.
- Myślę, że to cudowne! Żyć wiecznie, jak ameba, tylko w tym samym ciele! -
Nawija na palec kosmyk włosów. - Wiecie, wszystkie matki dzielą świadomość
tożsamości z dziećmi, ale żeby naprawdę nim być!
Bernadetta wtrąca:
- Jeśli mnie pytacie, to jest kupa seksistowskich bzdetów, skarbie, i dziwię
się, że to łykasz. - (Wcale się nie dziwi)
|
WÄ
tki
|