ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
To jego ostatnia deska ratunku, nawet jeśli będzie
musiał odebrać nim
życie sobie, nie wrogowi.
Jego myśli powędrowały od tego noża do innego, zakrwawionej broni, którą znalazł
przy
zwłokach zamordowanej kobiety. Noża, który należał do Kitiary.
Raistlin wydał głębokie westchnienie i wreszcie zamknął oczy, pogrążając się w
spokojnym
śnie.
Dzieci Rosamun dokonały zemsty.
KSIĘGA 5
Wzywa się kandydata na maga, Raistlina Majere, do Wieży Wielkiej Magii w
Wayreth, aby
stawił się przed konklawe czarodziejów siódmego dnia siódmego miesiąca w siódmej
minucie
siódmej godziny. O tej porze i w tym miejscu zostaniesz poddany przez swych
przełożonych
próbie, która zadecyduje o twoim wstąpieniu w szeregi błogosławionych przez
trzech bogów,
Solinari, Lunitari i Nuitari.
Konklawe czarodziejów
Rozdział 1
Zima tego roku była jedną z najłagodniejszych, jakie znało Solace. Zamiast
śniegu i mrozu
przyniosła deszcz i mgłę. Ludzie spakowali świąteczne ozdoby, aby przechować je
do
następnego roku, zdjęli sosnowe gałęzie i jemiołę i pogratulowali sobie
uniknięcia niewygód
ciężkiej zimy. Mówiło się już o wczesnej wiośnie, kiedy do Solące zawitał
przerażający
i wyjątkowo niemile widziany gość. Tym gościem była Zaraza, a za nią ciągnęła
jej upiorna
towarzyszka, Śmierć.
Nikt nie był pewny, kto zaprosił tego strasznego gościa. Podczas łagodnej zimy
zwiększyła
się ilość podróżnych przejeżdżających przez Solące. Nosicielem zarazy mógł być
każdy z nich.
Winę przypisywano również mokradłom wokół jeziora Crystalmir, które nie zamarzły
tej zimy.
Objawy choroby był jednakowe we wszystkich przypadkach. Zaczynało się od
wysokiej gorączki
i ogromnej ospałości, po których następowały ból głowy, wymioty i biegunka.
Choroba mijała
w ciągu tygodnia lub dwóch. Silni i zdrowi ją przeżywali. Malutkie dzieci,
sędziwi starcy i ludzie
słabego zdrowia umierali.
W czasach przed Kataklizmem kapłani prosili o pomoc boginię Mishakal.
Otrzymywali od
niej moc uzdrawiania i zaraza była praktycznie nie znana. Jednak Mishakal
opuściła Krynn wraz
z resztą bogów. Ci, którzy w dzisiejszych czasach zajmowali się leczeniem,
musieli polegać na
własnych umiejętnościach i wiedzy. Nie mogli wyleczyć choroby, ale mogli
zwalczać jej objawy
i starać się nie dopuścić do takiego osłabienia organizmu, aby pacjent zapadł na
zapalenie płuc,
które zawsze kończyło się śmiercią.
Cudaczka Meggin niezmordowanie opiekowała się chorymi. Na gorączkę podawała
chorym
lek z kory wierzbowej w postaci gorzkiej papki, która zdawała się pomagać tym,
którzy byli
w stanie ją przełknąć.
Wielu mieszkańców Solące szydziło dawniej ze starej kobiety, nazywając ją
pomyloną babą
albo wiedźmą. Ci sami ludzie pierwsi zwrócili się do niej o pomoc, kiedy tylko
poczuli, że
dopadła ich febra. Meggin nigdy ich nie zawiodła. Przychodziła o każdej porze
dnia i nocy
i chociaż zachowywała się trochę dziwacznie mówiła do siebie, upierała się
przy osobliwym
zwyczaju bezustannego mycia rąk i zmuszała innych w pokoju chorego, aby robili
to samo była
zawsze mile widziana.
Raistlin rozpoczął od towarzyszenia Cudaczce Meggin podczas jej wizyt u chorych.
Asystował przy myciu rozgorączkowanych pacjentów, pomagał nakłaniać chore dzieci
do
łykania niesmacznego lekarstwa. Nauczył się, jak łagodzić cierpienia
umierających. Jednak
w miarę rozprzestrzeniania się epidemii coraz więcej mieszkańców Solące wpadało
w mordercze
szpony zarazy i Raistlin z konieczności musiał sam opiekować się pacjentami.
Jednym z pierwszych, którzy zapadli na febrę, był Caramon. Potężny mężczyzna,
który
nigdy nie chorował, przeżył wielki wstrząs. Był przerażony, oczekiwał śmierci i
w delirium omal
nie zdemolował sypialni, walcząc z niosącymi pochodnie wężami, które chciały go
podpalić.
Jego silny organizm uporał się jednak z zakażeniem, a ponieważ już przeszedł
chorobę, mógł
pomóc bratu opiekować się innymi. Caramon stale się martwił, że Raistlin
zachoruje. Przy swoim
słabym zdrowiu nie przeżyłby. Raistlin jednak był głuchy na prośby brata o to,
żeby został
w bezpiecznym domu. Z zaskoczeniem odkrył, że pomaganie chorym na zarazę sprawia
mu
głęboką i niekłamaną satysfakcję.
Nie powodowało nim współczucie. W zasadzie nie dbał o sąsiadów, których uważał
za
chamów i głupców. Nie leczył dla pieniędzy i równie chętnie szedł do biednych,
jak i do
bogatych. Odkrył, że największą rozkosz sprawia mu władza. Władza nad żywymi,
którzy
zaczynali spoglądać na młodego maga z nadzieją, która graniczyła z czcią.
Władza, którą
czasami udawało mu się sprawować nad swoim największym i najstraszliwszym
wrogiem,
Śmiercią.
Nie zaraził się i zastanawiał dlaczego. Cudaczka Meggin wyjaśniła mu, że to
dlatego, że po
dotykaniu chorego zawsze mył ręce. Raistlin uśmiechnął się szyderczo, ale za
bardzo lubił
stukniętą staruszkę, żeby się z nią sprzeczać.
W końcu Zaraza rozwarła swe kościste palce i wypuściła Solące z morderczego
uścisku. Na
polecenie Cudaczki Meggin ludzie spalili ubrania i pościel po chorych. Kiedy
wreszcie spadł
śnieg, przykrył wiele nowych mogił na cmentarzu.
Wśród ofiar zarazy była Anna Brightblade.
W regule zakonu solamijskiego jest napisane, że żona rycerza ma obowiązek karmić
ubogich
i pielęgnować chorych w swoim majątku. Wprawdzie lady Brightblade znajdowała się
daleko od
kraju, gdzie powstała reguła i gdzie przestrzegano jej nakazów, jednakże była
posłuszna prawu.
Pomagała chorym sąsiadom i sama się zaraziła. Nawet kiedy poczuła pierwsze
symptomy,
opiekowała się potrzebującymi, póki nie straciła przytomności.
Sturm zaniósł matkę do domu i pobiegł po Raistlina, który starał się leczyć
kobietę jak umiał
najlepiej, jednak bezskutecznie.
Umieram, prawda, młodzieńcze? pewnej nocy Anna Brightblade spytała
Raistlina.
Powiedz mi prawdę. Jestem żoną prawego rycerza. Zniosę wszystko.
Tak odparł Raistlin, słysząc chlupot i bulgotanie płynu, który gromadził się
w płucach
kobiety. Umierasz.
Ile mi zostało czasu? spytała spokojnie.
Niewiele.
Sturm ukląkł przy łóżku matki. Zaszlochał i położył głowę na kocu. Anna
wyciągnęła
wychudłą od gorączki dłoń i pogładziła syna po długich włosach.
Możesz odejść rzekła do Raistlina swym zwykłym, władczym tonem
|
WÄ
tki
|