ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
A dzięki Zakii znajdowała się na lotnisku.
294
Gregory, który rozmawiał ze swoim oficerem operacyjnym, poprosił Stansella do siebie. Rupert odwrócił więc wzrok od swojej tabliczki i czarnej kreski przechodzącej przez nazwisko Doucette".
- Trimler melduje, że wysadzanie drzwi wszystkich cel zajmuje dużo czasu -powiedział Gregory i ocenia, że zanim opuszczą więzienie, minie jeszcze czterdzieści minut. To znaczy, że ta jednostka pancerna przedstawia dla nas zagrożenie. Planuję rozmieścić Szczury Jeden i Dwa na drodze do mostu. A także siły blokujące, tutaj pokazał na wschodnią stronę mostu. Niech utrzymują się tak długo, jak będą w stanie, a następnie wycofają się do Celu Czerwonego. - Wskazał skrzyżowanie.
- Dwie drużyny na jeepach przeciwko kolumnie pancernej?...
- Wzmocnię je drugim plutonem kompanii Bravo". Chcę zrzucić ich na spadochronach, panie pułkowniku. Są gotowi do wejścia do samolotu. Sir, wydostanę ich stąd. Dlatego posyłam naprzód dwa Szczury. Ich zadaniem będzie także wybranie strefy lądowania i stanowienie pojazdów dowodzenia. Zrzucimy Drugi Pluton dopiero, kiedy będziemy mieli czym ich przywieźć z powrotem, a nie ma szybszego sposobu, żeby ich tam przerzucić. Poza tym, spora część nieprzyjacielskiej jednostki z baraków wydostała się z nich i porusza się po terenie miasta. W ten sposób przeskoczymy ich.
Stansell pokiwał głową.
- Dobrze. Niech wsiadają do samolotu Kaczki. Oficer operacyjny wybiegł z pomieszczenia, wołając kapitana dowodzącego kompanią Bravo" oraz Mallarda. Gregory przyjrzał się uważnie mapie. Był w swoim żywiole. Oto miał okazję stawić czoło rzeczywistemu wyzwaniu, do czego tyle lat się przygotowywał, ćwicząc. Nie było żadnych politycznych zawiłości, które trzeba zinterpretować, ani głębokich analiz do przeprowadzenia. Zagadnienie miało charakter taktyczny i wymagało rozwiązania, do którego znalezienia podpułkownik był przygotowany. Gregory nie nadawałby się na pułkownika, był jednak świetnym dowódcą batalionu. Rupert pozwolił mu kierować akcją swoich żołnierzy i nie wtrącał się.
- Będzie nam potrzebny Upiór dla utrzymywania łączności powiedział Gregory. - Mahidashi leży poza zasięgiem PRC-77.
- Upiór może nadal powstrzymywać ich ogniem - dodał Stansell.
- Na trzech silnikach?
- Za to im płacą. - Twarz Ruperta przybrała jednak zbolały wyraz. Oto posyłał kolejną załogę ku groźbie śmierci. Ściskało go w żołądku. Muddy, czy ty przechodziłeś przez to samo, pomyślał. Nie szukał już jednak jego aprobaty. Pierwszy raz w życiu zrozumiał, jak straszną rzeczą jest sprawowanie dowództwa. A Waters musiał o tym wiedzieć.
Przez następne kilka minut oficerowie omawiali szczegóły sytuacji na ziemi, podczas gdy radiooperator przekazał przez SatCom najnowsze wiadomości Pentagonowi. Do pomieszczenia wpadł Jack Locke, który zakończył właśnie tankowanie samolotu.
- Ale ma pan tu zamieszanie, panie pułkowniku - powiedział. Przywitał się z Ru-pertem; tymczasem rozległ się odgłos startującego herculesa Mallarda.
W stojącym koło PRC-77 radiu MX-360 zatrzeszczało i rozległ się głos:
295
- Wozak, tu Romeo Dwa Pięć i Romeo Dwa.
- W samą porę! - zawołał Gregory. - To Kamigami i Jamison!
- Wozak - ciągnął Kamigami - w waszą stronę zbliża się kompania. Spodziewajcie się za kilka minut ostrzału z moździerzy.
- Podaj pozycje moździerzy - polecił podpułkownik. Zapisał sobie podane współrzędne i zawołał jednego z sierżantów, żeby przesłał ostrzeżenie żołnierzom, aby zdążyli się ukryć. Stansell rozkazał pozostającym na ziemi trzem C-130 startować, zanim zacznie się atak. Jack pobiegł do swojego samolotu, żeby także odlecieć.
- Panie pułkowniku, niech Upiór wypruje z nich flaki! - zawołał Gregory. - Mamy kłopoty!
Rozdział czterdziesty dziewiąty
Godzina Zero plus 13
Kermanshah, Iran
Łotr Jeden Cztery był pierwszym C-130, którego załoga zdołała uruchomić wszystkie cztery silniki. Skręcał już na pas startowy, kiedy na lotnisko spadł pierwszy moździerzowy pocisk. Ponieważ pas był krótki, pilot zatrzymał maszynę i stojąc na hamulcach rozpędził śmigła do maksymalnych obrotów. Dziób potężnego transportowca pochylił się, jak gdyby chciał schować się pod beton. Wreszcie C-130 ruszył i zaczął nabierać prędkości. Jednak jeszcze zanim przednie podwozie oddzieliło się od ziemi, samolot zniknął w burzy ognia. Obsługa irańskiego moździerza osiągnęła cel.
Pilot Łotra Jeden Trzy przejechał teraz przez pas i wjechał na płaski teren leżący w jego sąsiedztwie. Po wylądowaniu zrangersami, dwaj piloci herculesów przejechali jeepem po lotnisku i znaleźli długi odcinek płaskiego terenu, który mógł być wykorzystany jako prowizoryczny pas startowy. Pilot ustawił maszynę, rozpędził silniki, posyłając w tył chmurę pyłu, i zaczął startować. Ale on również nie zdążył. Przed nim uderzyło w ziemię kilka pocisków moździerzowych
|
WÄ
tki
|