ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Ja już od miesięcy, od czasu, kiedy się skończyło z moją dziewczyną, nie mam ochoty na rozmowy o kobietach. Naprawdę chciałbym się na niej położyć, mówi do mnie. Może na jednym z tych madisonów. Człowieku, odpowiadam, spoglądając na niego ostro. Nie masz żony, czy co? Milknie. A jednak chciałbym się na niej położyć, mówi z uporem. Co ci to da? A dlaczego musi mi to coś dać? W tym roku Wayne dwa razy zdradził żonę, a ja słyszałem o wszystkim, przedtem i potem. Ostatnim razem jego żona prawie że go wykopała z domu. Żadna kobieta nie wydawała mi się warta tych kłopotów. Jedna z nich była nawet młodsza od Charlene. Wayne potrafi mieć humory, i właśnie dzisiaj jest taki wieczór: rozpiera się niedbale za kierownicą i robi slalom między samochodami, trzymając się przy tym zderzaków innych samochodów, właśnie tak jak mu mówiłem, żeby nie robił. Nie chcę mieć kraksy ani czterech godzin milczenia, więc próbuję zapomnieć o jego żonie, którą uważam za dobrą kobietę, i pytam, czy Charlene dała mu coś do zrozumienia. Zwalnia szybkość ciężarówki. Dawała, i to tak, że byś nie uwierzył, mówi.
W dniach kiedy nie mamy dostaw, szef każe nam pracować w salonie, przy sprzedaży kart, pokerowych sztonów i tablic mankala. Wayne spędza czas na podglądaniu sprzedających dziewcząt i odkurzaniu półek. Jest dużym, głupkowatym facetem - nie rozumiem, dlaczego dziewczęta się nim interesują. Oto jedna z tajemnic tego świata. Szef trzyma mnie w sklepie od frontu, z dala od stołów bilardowych. Wie, że rozmawiając z klientami, radziłbym im, aby nie kupowali tanich modeli. Wstawiałbym gadki w rodzaju: Trzymajcie się z dala od tych bristoli. Zastanówcie się, póki nie znajdziecie czegoś rzeczywiście dobrego. Pozwala mi pomagać przy sprzedaży tylko wtedy, kiedy potrzebuje mojego hiszpańskiego. Ponieważ nie jestem najlepszy w sprzątaniu ani w sprzedawaniu automatów, próżnuję za kasą i kradnę. Niczego nie rejestruję i biorę do kieszeni, co podleci. Nie mówię o tym Wayne'owi. Jest zbyt zajęty przeczesywaniem palcami brody i pielęgnacją fal na swoim kudłatym łbie. Połów wart setkę dolców to dla mnie nic nadzwyczajnego, w czasach kiedy odwoziła mnie dziewczyna, kupowałem jej wszystko, czego zapragnęła: sukienki, srebrne pierścionki, bieliznę. Czasami wszystko to wydawałem na nią. Nie lubiła kradzieży, ale, do diabła, nie brakowało nam pieniędzy, lubiłem wejść gdzieś i powiedzieć: Jeva, wybieraj, co chcesz, to wszystko twoje. I wtedy byłem najbliższy poczucia, że jestem bogaty. Teraz jeżdżę do domu autobusem i forsę trzymam przy sobie. Siedzę przy trzystufuntowej rockandrollówie, która zmywa naczynia u Friendlego. Opowiada mi o karaluchach, które zabija strumieniem wody. Wrzątkiem wyrywa im skrzydełka. W czwartek kupuję losy na loterię - dziesięć Quick Picks i dwa Pick-Fours. Byle co mnie nie interesuje.
Kiedy po raz drugi przynosimy Gold Crown, ciężkie zasłony przy drzwiach bujają się jak hiszpański wachlarz. Jakaś kobieta patrzy na mnie i na Wayna, który jest zbyt zajęty stukaniem, by coś widzieć. Muńeca, mówię. Jest czarna, bez uśmiechu. Nagle zasłona opada, z szelestem ocierając się o szkło. Kobieta ma na sobie T-shirt z napisem No Problem, i nie wygląda na właścicielkę. Raczej na pomoc domową, i nie może mieć więcej niż dwadzieścia lat, a sądząc po szczupłej twarzy, wyobrażam sobie zgrabną resztę. Wpatrywaliśmy się w siebie najwyżej przez sekundę, zbyt dla mnie krótko, aby zauważyć kształt uszu albo czy miała popękane wargi. Ale ja zakochiwałem się już szybciej. Później w ciężarówce, w drodze powrotnej do salonu, Wayne mruczy: Facet jest już trupem. Mówię serio. Moja dziewczyna czasem dzwoni, ale niezbyt często. Znalazła sobie nowego chłopaka, jakiegoś zangano, pracującego w sklepie z nagraniami. Ma na imię Dan, a sposób, w jaki ona je wymawia, tak boleśnie gringo, sprawia, że moje oczy robią się jak szparki
|
WÄ
tki
|