Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
..
Grunt zako³ysa³ siê pod stopami. Byæ mo¿e Czarny Naacal by³ tak pewny swojej si³y, która sprawi, ¿e ziemia otworzy siê i po³knie to miejsce... Dla reszty ¶wiata by³oby to ocalenie.
- Nadchodz±.
- Szpiedzy, niewolnicy i banici.
To tyle, co zosta³o z wielkiego Legionu Rzymu i armii Ch'in.
- Potrzebujesz jej, potrzebujesz tej kobiety, je¶li chcesz wykorzystaæ starca. On j± uwielbia.
Ganesi± trwa³ w bezruchu. Mia³ zamkniête oczy. Jakimi dziwnymi bezdro¿ami pamiêci i mocy teraz wêdrowa³?
- Oto przemawia cz³owiek zauroczony. Nie mo¿esz doczekaæ siê swego smako³yku? Nie z³ama³ siê, gdy podali¶my jej nasz cudowny napój. Jakie¿ szaleñstwo ka¿e ci przypuszczaæ, ¿e bêdzie nad ni± czuwa³ teraz... czy choæby, ¿e mo¿emy j± odzyskaæ? Równie dobrze mo¿emy wzi±æ jego moc i nagi±æ j± do naszej woli. Masz swoje z³oto i obietnicê czego¶ wiêcej, kiedy ju¿ wyt³oczymy na twarzy Ziemi wizerunek naszej si³y. Nie próbuj zyskaæ wiêcej.
- Przysiêga³e¶, ¿e to j a j± dostanê.
- Bêdziesz mia³ inne kobiety. Teraz siê cofnij, zdrajco, ¿eby¶my nie uznali, ¿e jeste¶ niewiele dla nas wart.
Czarny Naacal uderzy³ Luciliusa w twarz. Cios wygl±da³ na s³aby, ale na policzku mê¿czyzny wykwit³ krwawy ¶lad, a on sam zatoczy³ siê na bazaltow± ¶cianê w pobli¿e Or³a.
¦wiat³o i ciemno¶æ migota³y wokó³ ptaka, sprawiaj±c wra¿enie, ¿e Orze³ poruszy³ siê. Lucilius by³ zdrajc±. Ale by³ tak¿e Rzymianinem, pod±¿a³ za znakiem i na swój sposób by³ mu wierny.
- Naprzód - pokaza³ Quintus. Za jego plecami Ssu-ma Chao powtórzy³ komendê.
W porównaniu z gongami i ¶piewami Czarnych Naacalów, skrzyp butów legionistów, tupot bosych sto niewolników i sanda³ów Ch'in nie zak³óca³y ciszy. Byli jak duchy, zbli¿aj±ce siê niezauwa¿alnie, choæ widocznie.
Lucilius ich obserwowa³. Otworzy³ szeroko oczy. Je¶li krzyknie, zaatakuj± ich przedwcze¶nie. Ale on milcza³. Oczy mu poja¶nia³y, jakby zasz³y ³zami wstydu. Widz±c swój dawny Legion, zbli¿aj±cy siê do Or³a i wrogów, wyprostowa³ siê i zasalutowa³.
Rufus spojrza³ mu w oczy i splun±³.
Mrok zgêstnia³ wokó³ zdrajcy, dotykaj±c jego oczu, ust i uszu, jakby próbuj±c go wch³on±æ.
Z pewno¶ci± by³ zdrajc±. Zbli¿y³ siê do Draupadi. Po wielekroæ zas³u¿y³ na ¶mieræ.
Quintusa przeszy³o wspomnienie Krassusa, otoczonego przez Fartów i walcz±cego do upad³ego. Walczy³ w jego obronie, póki nie powali³ go cios w g³owê. Stary prokonsul by³ przekupnym g³upcem, lecz umar³ z honorem.
- Luciliusie! - krzykn±³ trybun. Echo odbi³o siê od ¶cian olbrzymiej ¶wi±tyni. - Przy³±cz siê do nas! Pamiêtaj - jeste¶ Rzymianinem!
Lucilius poruszy³ ustami. Pokra¶nia³ na twarzy, prawie jak od ciosu Czarnego Naacala.
- Chod¼¿e, cz³owieku! - Rufus wykrzykuj±cy s³owa zachêty. Podjêli je inni ¿o³nierze. Jeden krzykn±³ nawet pozdrowienie gladiatorów, jakby by³ barbarzyñc± z lasów nad Renem.
- Zrób to, co przystoi Rzymianinowi! - wo³a³ Quintus. - Wróæ do "patria". Pójd¼ za znakiem Legionu!
Nad g³ow± Luciliusa zamajaczy³ Orze³. By³ teraz znacznie ja¶niejszy i najwyra¼niej balansowa³ na drzewcach, jakby oczekuj±c wezwania. Quintus patrzy³ na Or³a. Mo¿e to tylko sztuczka niepewnego ¶wiat³a, ale ptak wpatrywa³ siê w niego ¿ywymi oczami.
Rozkaza³ wznie¶æ okrzyk pozdrowienia. Po chwili powtórzyli je niewolnicy i wojownicy Ch'in. Pie¶ñ Czarnych Naacalów brzmia³a szaleñstwem.
- Luciliusie! - krzykn±³ Quintus. - Orze³! Przynie¶ nam Or³a!
Nawyk³y do wydawania komend g³os Rufusa powtórzy³ rozkaz znacznie g³o¶niej.
Czarny Naacal wzniós³ nad Ganesi± sztylet. Us³yszeli syk, powtarzaj±cy siê uparcie podczas ich wêdrówki - sygna³, ¿e objawia siê z³o.
- Teraz, cz³owieku! Nie ma czasu!
- Dla Rzymu!!! - rykn±³ Rufus.
- "Roma!" - zaczêli skandowaæ ¿o³nierze. Nawet niewolnicy podchwycili to s³owo. - "Roma! Roma! Roma!"
Wzrok Luciliusa obieg³ ¶wi±tyniê i spocz±³ na Orle. Znowu przelicza³ szansê na wygran±?
Waha³ siê...
...a resztki jego Legionu zbli¿a³y siê.
Quintus widzia³ maluj±c± siê na jego twarzy rozterkê. Nigdy wiêcej nie byæ nazywanym zdrajc±, przez nikogo. Odzyskaæ honor, nawet trac±c ¿ycie.
"Zrób to, co przystoi Rzymianinowi" - ponagla³ go w duchu Quintus. Nawet je¶li nikt nie prze¿yje, dusza Luciliusa bêdzie mog³a stan±æ bez wstydu przed Minosem i Radamantysem. Musz± byæ jakie¶ s³owa, które pchn± patrycjusza do czynu. Po chwili znalaz³ je
|
WÄ…tki
|