ďťż

Mały efekt mamy wtedy, gdy z 2000 wyemitowanych elektro- nów spin 1030 jest zorientowany w jedną stronę, a 970 w dru- gą...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Byłby to efekt bardzo trudny doiwykryda. Ale duży efekt, powiedzmy 1500 do 500, można już znacznie łatwiej znaleźć i sama ta - błogosławiona - wielkość efektu przyczyniłaby się do uporządkowania spinu mionów; Aby przeprowadzić ekspe- ryment, potrzebujemy mionów o jednakowym spinie. Ponieważ miały one wędrować z cyklotronu do detektorów, ten kierunek ich ruchu staje się kierunkiem odniesienia dla ich spinu. Chcemy, aby większość mionów była prawoskrętna (albo lewo- skrętna, to obojętne) względem kierunku ruchu. Miony przyle- cą, miną kilka liczników i zatrzymają się w bloku grafitowym. Wtedy policzymy, ile elektronów wyłania się w kierunku, w którym poruszały się miony, a ile w kierunku przeciwnym. Istotna różnica między tymi dwiema liczbami byłaby dowodem złamania parzystości. Sława i bogactwo! Nagle mój zwykły piątkowy spokój został zniszczony przez myśl, że moglibyśmy w bardzo prosty sposób przeprowadzić stosowny eksperyment. Mój doktorant, Marcel Welnrich, pra- cował nad doświadczeniem z udziałem mionów. Po niewielkich 362 • BOSKA CZĄSTKA przeróbkach aparatura, którą przygotował, mogłaby posłużyć do poszukiwań dużego efektu. Przeanalizowałem w myśli spo- sób otrzymywania mionów w naszym akceleratorze. Mogłem uważać się za eksperta w tej dziedzinie, jako że pracowałem z Johnem Tiniotem nad zaplanowaniem zewnętrznej wiązki mionów l plonów parę lat wcześniej, gdy sam jeszcze byłem zielonym doktorantem. Wyobraziłem sobie przebieg całego procesu: akcelerator, magnes z okrągłymi biegunami o średnicy 6 metrów, ważącymi po 4000 ton, między tymi magnesami jak w kanapce tkwi wiel- ka stalowa komora próżniowa. W sam jej środek za pomocą maleńkiej rurki wstrzykiwany jest strumień protonów. Protony mkną po spiralnym torze, podczas gdy wysokie napięcie o czę- stości radiowej popycha je z każdym okrążeniem coraz prędzej i prędzej. Pod koniec tej spiralnej podróży cząstki osiągają energię około 400 MeV. Blisko brzegu komory, tam gdzie już prawie nie sięga oddziaływanie magnesu, tkwi niewielki pręt z kawałkiem grafitu i czeka na bombardowanie wysokoenerge- tycznymi protonami. Czterysta milionów elektronowoltów, któ- re z sobą niosą, wystarcza, aby na skutek zderzenia z jądrami węgla w grafitowej tarczy powstały nowe cząstki - piony. Oczyma duszy widziałem, jak piony wylatują dalej z pędem otrzymanym w spadku po protonach. Zrodzone między biegu- nami potężnego magnesu cyklotronu, biegną lekkim łukiem. opuszczają cyklotron i wykonują swój taniec przemijania. Na ich miejsce pojawiają się miony kontynuujące ich ruch. Szyb- ko zanikające poza granicami magnesu pole magnetyczne po- maga jeszcze przepchnąć miony przez kanał w trzymetrowej betonowej ścianie osłony wprost do hali doświadczeń, gdzie już na nie czekamy. W eksperymencie przygotowywanym przez Marcela miony miały być spowalniane w dziesięciocentymetrowym filtrze l za- trzymywane w blokach o grubości dwóch l pół centymetra, wy- konanych z różnych pierwiastków. Energię traciłyby na skutek delikatnych zderzeń z atomami bloku i - niosąc ujemny ładu- nek - w końcu zostawałyby pochwycone przez dodatnie jądro. Ponieważ nie chcieliśmy, by cokolwiek wywierało wpływ na INTERLUDIUM C • 363 sposób uporządkowania spinu mionów, pochwycenie Ich na orbitę okołojądrową byłoby bardzo niepożądane, dlatego też korzystaliśmy z mionów o dodatnim ładunku. Co by robił do- datnio naładowany mion w bloku? Prawdopodobnie po prostu siedziałby tam sobie, wirując spokojnie, aż nadszedłby czas je- go rozpadu. Należało bardzo starannie dobrać rodzaj tworzywa bloku i węgiel wydawał się odpowiedni. A teraz najważniejsza myśl kierowcy, który pewnego stycz- niowego piątku zmierzał na północ: jeśli wszystkie (albo prawie wszystkie) miony zrodzone w procesie rozpadu pionów miałyby spiny skierowane w tę samą stronę, to oznaczałoby to, że w re- akcji „pion -ť mion" parzystość jest złamana, l to złamana sil- nie. Duży efekt! Przypuśćmy teraz, że oś spinu pozostaje rów- noległa do kierunku ruchu mionów, pomykających wdzięcznie po delikatnym łuku na zewnątrz maszyny (jeśli wartość czyn- nika g jest bliska 2, to właśnie dokładnie tak się dzieje). Przy- puśćmy dalej, że niezliczone delikatne zderzenia z atomami węgla, które stopniowo spowolniły mion, nie zaburzyły związ- ku łączącego spin z kierunkiem ruchu. Gdyby to wszystko rze- czywiście było prawdą - mirabile dictuS - miałbym próbkę mio- nów siedzących w bloku grafitu ze spinami ustawionymi w jedną stronę. Czas życia mionu - dwie mikrosekundy - bardzo nam odpo- wiadał. Eksperyment był już tak zaplanowany, by rejestrować elektrony, które wyłaniają się z rozpadających się mionów. Mo- glibyśmy zobaczyć, czy tyle samo mionów pojawia się w obu kierunkach wyznaczonych przez oś spinu. Byłby to test na za- chowanie lustrzanej symetrii
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.