— Tak po­wie­działam — ski­nęła głow± panna Anielka...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
— A ja wówczas do­zna­łem ol¶nienia. Bo prze­cież na pla­nie Ko­eniga wid­niał pro­sto­k±t z krzy­ży­kami. I wtedy od razu przy­szło mi na my¶l, że cho­dzi tu o frombor­ski cmentarz.— A drugi schowek? — za­py­tała Ala.— Spotka­łem pannę Anielkę id±c± przez po­dwó­rzec kate­dralny. Miała wy­stra­szon± minę. Za­py­tałem, co się stało, i od­rze­kła, że zwiedzała pod­ziemne krypty i zo­ba­czyła tam Dia­bel­ski Ob­raz, który j± prze­raził. „Diabel­ski obraz? — po­my­¶la­łem. — Ależ to Teu­fels­bild, czyli Teu­felb z planu Ko­eniga”. I tak też było, pro­szę pań­stwa.Po­ki­wa­łem głow± z peł­nym zro­zu­mie­niem.— Cza­sami — stwierdzi­łem — nie­zwy­kły przy­pa­dek po­trafi do­po­móc w do­ko­naniu ge­nial­nego od­kry­cia.— Nie, to nie był przy­pa­dek — upie­rał się Pie­truszka. — To była chwila na­tchnienia, któr± za­wdzię­czam, pan­nie Anielce.— Mam na­dzieję — do­rzu­ciłem — że to na­tchnienie nie opu­¶ci cię na dro­dze do trze­ciego schowka.Za­padło kło­po­tliwe mil­cze­nie, z któ­rego wy­ba­wiła nas panna Anielka.— Pan ma­gister Pie­truszka — po­wie­działa — chyba prze­cenia moj± rolę w jego nie­zwy­kłych suk­ce­sach. Ale to bar­dzo przyjem­nie wie­dzieć, że się jest czy­j±¶ muz±. A pan? — zwróciła się do mnie. — Czy zdra­dzi nam pan, jakie s± Ľró­dła pana suk­ce­sów?Wzruszy­łem ra­mio­nami.— Ostatnio nie mie­wam żad­nych suk­ce­sów. Wiem jed­nak, jakie s± tego przy­czyny.— Bra­kuje panu muzy — rzu­ciła we­soło panna Anielka.Pie­truszka, który za­pra­gn±ł mnie ostatecz­nie po­gnę­bić w oczach to­wa­rzy­stwa, po­wie­dział:— W isto­cie, To­masz nie ma ostatnio suk­ce­sów jako de­tek­tyw. Ale w dzie­dzi­nie rze­czo­znawstwa oka­zał się wprost nie­zwy­kły.— Na­prawdę? — udał zdu­mie­nie Ba­tura.— A tak. Pro­szę sobie wy­obra­zić, że w dru­gim schowku Ko­eniga zna­leĽli­¶my pięć kieli­chów. Z po­cz±tku s±­dzili­¶my, że to s± srebrne kieli­chy...— I co? I co? — do­py­tywał się Ba­tura.— Te­raz jed­nak, gdy wzi±ł je do swych r±k nasz To­masz i obej­rzał do­kład­nie, oka­zało się, że od­na­leĽli­¶my nie srebrne, ale złote kieli­chy, wy­sa­dzane szla­chet­nymi ka­mie­niami.W twa­rzy Ba­tury do­strzegłem wy­raz po­dejrzliwo­¶ci, który wkrótce prze­ro­dził się w niepokój.— Czy to wszystko jest prawd±, panie dy­rek­torze? — zwrócił się do dy­rek­tora Mar­czaka.Mar­czak od­chrz±kn±ł gło­¶no. Po­tem wyj±ł chu­s­teczkę i za­tr±bił w ni± gło­¶no, jakby nagle po­czuł, że ma katar...— W kryp­cie gro­bo­wej było bar­dzo ciemno — wy­ja¶nił. — Dla­tego od­nie­¶li­¶my mylne wra­żenie, że zna­leĽli­¶my srebrne kieli­chy. Po­tem To­masz stwierdził, że s± ze złota.Ba­tura zasę­pił się. Nie­trudno było od­gad­n±ć, co działo się w jego gło­wie i jakie kr±­żyły w niej my¶li. Od tej chwili mil­czał, zer­kaj±c ku mnie po­dejrzliwie.Czułem, jak Ala tr±ca mnie pod sto­łem kola­nem. Bar­dzo się nam chciało ¶miać. Tyle że nie wolno nam było tego zro­bić.Tymcza­sem ma­gister Pie­truszka, któ­remu ogólne za­inte­re­so­wa­nie i uwaga pań za­wró­ciły w gło­wie, za­cz±ł znowu gło­¶no pero­ro­wać na mój temat.— To­ma­sza — mó­wił — opu­¶ciły muzy. Bra­kuje mu na­tchnienia. On, który od­na­lazł skarby dzie­dzica Du­nina, pa­mięt­nik hitle­row­skiego zbrodnia­rza, zato­pion± cię­ża­rówkę ze zbio­rami mu­zeum, on, który od­krył kom­naty loży ma­soń­skiej, oka­zał się zu­peł­nie bez­radny wo­bec trzech za­ga­dek, jakie po­zo­sta­wił puł­kow­nik Ko­enig. Na do­miar złego, za­przyjaĽnił się bar­dzo z po­dej­rza­nym osobni­kiem Ca­glio­stro, mi­strzem czar­nej i białej magii, oraz pró­buje nam wmówić, że jest ja­sno­wi­dzem.W tym mo­men­cie mu­sia­łem mu prze­rwać, al­bo­wiem nie chciałem, żeby Ba­tura do­wie­dział się, że na ju­trzej­sz± noc prze­po­wie­działem Pie­truszce od­kry­cie trze­ciego schowka.— Ca­glio­stro — ode­zwałem się — na­uczył mnie kilku po­ży­tecz­nych sztu­czek. Nie­któ­rzy umiej± za­mie­niać kieli­chy złote na srebrne, ja na­to­miast na­uczyłem się sztuki znacznie trud­niej­szej, za­mie­nia­nia srebrne na złote.— Co przez to ro­zu­miesz? — za­pytał Ba­tura.Głos za­brał dy­rek­tor Mar­czak. O¶wiad­czył z dy­rek­tor­ska po­wag±:— W na­szym de­par­ta­men­cie, ko­chany pa­nie Pie­truszka, nie przewi­dziano etatu dla muz, które daj± na­tchnienie moim pra­cow­ni­kom. Za­da­niem To­ma­sza nie było szu­kanie skar­bów Ko­eniga, lecz opra­co­wa­nie przewod­nika po From­borku
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. SkĹ‚adam siÄ™ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ… gĂłwnianego szaleĹ„stwa.