ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
.. równie chętnie mogliśmy walczyć
z Francuzami. Naszą dewizą było: ŤMy tego dokonamy. Co jest do zrobienia?ť"
Francuzi, mając do wyrównania dawny porachunek, nie potrzebowali żadnych
wyjaśnień. Wystarczało, że Niemcy stali u ich bram. Tu jednak również odczuwało
się ogromną nadzieję". Bergson uważał,
Louvain w płomieniach
381
że chociaż ostateczny sukces aliantów będzie wymagał straszliwych ofiar", w
jego wyniku, wraz z odmłodzeniem i powiększeniem Francji, nastąpi duchowe
odrodzenie Europy. Wówczas z nastaniem prawdziwego pokoju Francja i ludzkość
będą mogły na nowo podjąć marsz naprzód, tylko naprzód, ku prawdzie i
sprawiedliwości".
Nie był to oficjalny punkt widzenia mężów stanu lub zbiorowa opinia mas, lecz
odbicie nastawienia jednostek. Nic nie było jeszcze tak niewzruszone, jak miało
stać się później. Nienawiść do Niemców nie ogarnęła jeszcze narodów. Jedną z
pierwszych i najlepiej zachowaną w pamięci karykaturą Puncha" na temat wojny
była ta, która ukazała się 12 sierpnia z napisem: Nie ma przejścia!"
Przedstawiała małą dzielną Belgię jako chłopczyka ze srogą miną, w drewnianych
sabo-tach, zagradzającego drogę Niemcom, uosobionym w postaci otyłego, starego
kapelmistrza, ze sznurem kiełbasek zwisających z kieszeni. Był śmieszny, ale nie
zły. W pierwszych dniach ulubieńcem karykaturzystów był kronprinc; uwielbiali
rysować go z przesadą, jako fircyka ze ściągniętą talią, z ciasnym
kołnierzykiem, w zawadiackiej czapce i z wyrazem głupkowatej bezmyślności na
twarzy. Nie trwało to długo. Gdy wojna przybrała groźne rozmiary, jego miejsce
zajął kajzer, Niemiec najbardziej znany, Najwyższy Pan Wojny, którego imieniem
sygnowane były wszystkie rozkazy OHL, tak że mógł uchodzić za autora wszystkich
niemieckich działań. Nie był to już przedwojenny intrygant i pobrzękiwacz
szablą. Przedstawiano go teraz jako ponurego, satanicz-nego tyrana, dyszącego
okrucieństwem i złością, którego każdy rys wyrażał brutalność. Zmiany rozpoczęły
się w sierpniu i narastały od chłodnego stwierdzenia Bridge'a: Nie czuliśmy
żadnej nienawiści do Niemców", do tego, co napisał w 1921 roku Stephen McKenna:
Dla tych, co pamiętają, słowo Niemiec cuchnie, a obecność Niemca jest
zniewagą". Nie jakiś pseudobohaterski, wspaniały patriota, lecz trzeźwy,
rozważny nauczyciel szkolny McKenna, którego pamiętniki są dokumentem odczuć
społecznych tamtych czasów, odnotował zmianę uczuć; uniemożliwiła ona wszelkie
rozwiązania w drodze negocjacji i sprawiła, że walka miała trwać aż do
całkowitego zwycięstwa. Zmianę nastrojów spowodowało to, co stało się w Belgii.
Zwrot wydarzeń w Belgii był produktem niemieckiej teorii terroru. Clausewitz
zalecał terror jako właściwą metodę skrócenia wojny; cała jego teoria opierała
się na tym, że powinna ona być krótka, zacięta i rozstrzygająca. Ludności
cywilnej nie należy zwalniać od ponoszenia konsekwencji wojny, wręcz przeciwnie,
trzeba sprawić, by odczuła jej nacisk, a przez użycie w stosunku do niej jak
najsurowszych środków zmusić ją do wywierania presji na swych przywódców, aby
zawarli
382
Sierpniowe salwy
pokój. Ponieważ celem wojny jest unieszkodliwienie nieprzyjaciela, należy go
postawić w takiej sytuacji, żeby kontynuowanie wojny było większą uciążliwością
niż poddanie się". To na pozór rozsądne twierdzenie przystosowano do naukowej
teorii wojny, która była wytworem szczytowego wysiłku intelektualnego
niemieckiego Sztabu Generalnego, wysiłku trwającego przez cały dziewiętnasty
wiek. Po raz pierwszy sprawdzono ją w praktyce w 1870 roku, gdy w następstwie
Sedanu zrodził się francuski ruch oporu. Okrucieństwo niemieckiej akcji
odwetowej w postaci egzekucji więźniów i osób cywilnych, które oskarżano o
działanie jako francs-tireurs, wstrząsnęło wówczas światem podziwiającym z
otwartymi ustami nadzwyczajne, osiągnięte w sześć tygodni pruskie zwycięstwo.
Zdano sobie nagle sprawę, że pod niemiecką skórą czai się bestia. I chociaż rok
1870 przyniósł niezbite dowody, że teoria i praktyka terroru tylko pogłębia
antagonizmy, pobudza ruch oporu i w konsekwencji przedłuża wojnę, Niemcy
pozostali mu wierni. Tak jak powiedział Shaw, byli narodem żywiącym pogardę dla
zdrowego rozsądku
|
WÄ
tki
|