X


Na ka�dym rogu � przebi�niegi, dzielne pierwsze kwiaty o barwie �niegu czy te� wiosennego nieba, bo innych barw pierwsze kwiaty nie uznaj�; ba, boisz 114 si�, �eby nie...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Kto wie, gdzie je zbierano, sk�d przywieziono do miasta � mo�e z daleka, czyli �e wiosna te� jest jeszcze bardzo daleko, -ale gdyby uda�o si� znale�� kwiatek gdzie� tutaj, �eby wyr�s� pod r�k�, �eby spod twojej d�oni wyjrza� na �wiat, na s�o�ce. Wiosna przychodzi do miasta bardzo ostro�nie i mimo to ruszyli�my na jej poszukiwanie. Chodniki wysychaj�, jakby dysz� i oczyszczaj� si� � to r�wnie� oznaka wiosny w mie�cie. Stare, zgni�e li�cie zgarnia si� w parkach w du�e stosy i pali � dym jest �r�cy i przesycony wilgoci�, �ciele si� nisko nad czarnymi �cie�kami parku, a z rana zawisa wraz z mg�� na ma�ych uliczkach w pobli�u parku i pierwsze, co od-wa�niejsze promienie s�o�ca przeszywaj� t� mg��. Wr�ble podskakuj� weso�o, ju� nie nastroszone i nie okr�g�e jak kulki, pi�rka jakby si� wyprostowa�y, s� przyg�adzone i r�wne � nic innego, tylko odwiedzi�y ptasiego fryzjera; prawda, �e to tak�e wiosna, pytaj� dzieci � zim� wr�ble s� inne, a teraz takie czu-purne, bij� si� ze sob�, takie zacietrzewione i ucieszone, jakby im rzeczywi�cie przyjemnie by�o �wierka� mo�liwie najg�o�niej. Dzieci rozgarniaj� stare li�cie i oto pod li��mi � blady p�d jakiej� ro�linki, ledwie si� przebi�, jeszcze nie zd��y� odzwyczai� si� od mroku i mru�y oczy przed �wiat�em, kuli si�, troch� si� boi, ale troch� ju� nabra� �mia�o�ci, �eby si� wyprostowa�. P�czki � zauwa�y� je nietrudno, gotowe ju� rozwin�� si� lada moment, byle tylko nie by�o wi�cej mrozu � martwi� si� dzieci � bo wszystko przepadnie, wszystko zamarznie, wi�c �al, prawda? Co tam p�czki � niby �wi�teczny podarunek ukazuje si� nagle za ogrodzeniem du�y krzew, ca�y w jasno��tym opierzeniu � to ju� prawie li�cie, to ju� 115 prawdziwa wiosna, bo nawet ogrodzenie wydaje si� tu cieplejsze i chodnik jest a� bia�y, a nad tym wszystkim � s�o�ce, i kto� si� �mieje: � A Zuzanna ma piegi � to tak�e wiosna, prawda? Patrzymy na dziewczynk� � ma rzeczywi�cie piegi na nosku, takie wesolutkie i drobne, potem rozp�yn� si� w ca�e plamy, ale na razie s� drobniutkie, a Zuzanna wprost ja�nieje, jej �mieszne nier�wne z�by takie s� bia�e, �e jeszcze bardziej rozja�niaj� dzieci�c� twarzyczk�, dziewczynka przyci�gn�a, zda si� te pierwsze i najcieplejsze promienie s�oneczne, p�awi si� w nich ca�a, po�yskuj� czysto umyte rude w�osy, a Zuzanna m�wi, szczebioce w zachwycie: �Och, mamciu moja, jak dobrze! Och, mamciu!" To do nikogo w�a�ciwie nie adresowane s�owo, bo dziewczynka od dawna nikogo ju� nie mo�e tak nazywa� i wo�a�, rani mnie bole�nie, ch�tnie bym u�cisn�a to rude dziecko, chcia�abym, �eby zawsze mog�a m�wi� z takim przej�ciem � �jak dobrze!" Nastolatki, ci m�odsi i troch� starsi, zostawili ju� w domu czapki, chustki i kapelusiki, wszyscy chc� si� czu� nieskr�powani, tak weso�o wygl�daj� te g�owy � jasne, czarne, naturalne, farbowane � wszystko jedno, najwa�niejsze, �e wygl�daj� tak weso�o i wprawdzie nie bardzo jest ciep�o, kiedy wiatr wieje, ale kiedy� si� wreszcie doczekamy... I tak przyjemnie jest na tym wietrze wiosennym, nawet do�� ch�odnym, bo czasami a� �amie od niego w skroniach, ale oczekujesz jego powiewu jak rado�ci, co musi przyj�� z ca�� pewno�ci� w �ci�le oznaczonym czasie. Jestem niemal pewna, �e jest gdzie� tutaj m�j syn, nie wiem z kim, ale gdzie� tu jest, jednocze�nie chc� i nie chc� si� z nim spotka�, boj� si�, �e jako� wp�yn� na jego nastr�j, bo je�eli si� nawet ucieszy ze spotka- 116 nia ze mn�, mimo wszystko jego nastr�j zabarwi si� troch� inaczej, a nie chc� tego. Dobrze si� czuj� z moimi czwartoklasistami. Nie ma mi�dzy nami dzisiaj ani cienia obco�ci i dystansu: nauczyciel � ucze�. Po prostu szukamy razem wiosny. Na drzewach, w ludziach, w domach, w starych murach, na weso�ych s�upach z afiszami oklejonych doko�a tak� pstrokacizn� � nawiasem m�wi�c niewiele ju� zosta�o tych okr�g�ych s�up�w na afisze, pojawia si� teraz coraz wi�cej tablic i gablot, ale te stare beczkowate s�upy ze spiczastymi daszkami maj� mimo wszystko ciekawszy wygl�d i jaki� czar, a czasem budzi si� we mnie ch��, �eby spr�bowa� � bo co, je�eli poodklejamy warstwa po warstwie wszystkie afisze, wyobra�my sobie, �e nigdy ich nie zdejmowano � i co tam b�dzie pod nimi? Podobnie chcia�abym, wys�uchawszy kilkudziesi�ciu czyich� zda�, zrozumie� wreszcie: co si� za nimi kryje? Wtem do poszukiwa� wiosny wkrada si� co� zupe�nie innego, obcego, niespodziewanego, co�, co jest dla mnie kropl� takiej goryczy... Moje dzieci nie zwr�ci�y uwagi i sk�d mog� wiedzie�, �e prosto w nasz� stron� idzie ch�opak, kt�rego pozna�am od razu, mimo �e widzia�am go tylko raz � to Jurko Bereziuk, od�o�y�am odwiedziny u niego na jutro, a trzeba by�o p�j�� dzisiaj � nie, wczoraj, wczoraj trzeba by�o p�j��, od razu, kiedy si� dowiedzia�am o zaj�ciu, o tym kamieniu i o nowej nieuniknionej rozmowie w owej izbie, gdzie odby�o si� nasze pierwsze spotkanie. Nie wiem, czy mnie Jurko pozna�, czy nie, nie wita si� jednak, tylko patrzy mi prosto w oczy zuchwale i badawczo � no wi�c to ja, taki, jakiego mnie widzisz i co na to powiesz? R�ce trzyma w kieszeni, pewniej si� wtedy czuj� tacy ch�opcy, wi�c w�o�y� r�ce do kieszeni i idzie lekko nachylony. Podpowiada 117 mi jaki� dziesi�ty zmys�, �e ta zuchwa�o�� � to tylko maska, �e ch�opak nie uwa�a si� wcale za bohatera. Zatrzymuj� go, dotykam jego ramienia
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.