ďťż

Widziała, jak ściąga porwaną w strzępy sukienkę z martwego ciała, widziała, jak kładzie się na dziecku...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Widziała nawet bezwstydne ruchy, które wykonywał biodrami. Kiedy i gdzie to podpatrzył, stało ponad wszelką wątpliwość: w noc, kiedy dokonano mordu w jej ogrodzie. Wtedy to właśnie podchwycił nowe słowa. Gerta Franken też słyszała parskającego wściekle mordercę, kiedy kopniak trafił go w czułe miejsce. „Przeklęte ścierwo, załatwię cię na amen”. Potem Ben wstał, jeszcze raz upewnił się, że Gerta wciąż trwa na swoim posterunku, chwycił za nogę rzekome zwłoki, pociągnął je za sobą do otwartej sztolni i rzucił w czeluść. Kiedy dwie godziny później Hilde Petzhold przyszła do niej z kolacją, Gerta Franken siedziała przy oknie w swoim pokoju niczym zamieniona w słup soli żona Lota. Hilde weszła po schodkach na górę, stanęła w drzwiach, a widząc dziwny stan swojej podopiecznej, spytała z niepokojem: „Co się stało, Gerta, źle się czujesz?”. „Zarżnął dziecko” – powiedziała Gerta grobowym głosem. Hilde Petzhold nie zrozumiała, co staruszka ma na myśli. „Dziewczynkę Laesslerów – powiedziała Gerta dobitnie. – Ben zarżnął ją i wrzucił do Ťlejkať, tak samo jak to zrobił typ, który zeszłej niedzieli zamordował Marię”. „Zwariowałaś – powiedziała Hilde Petzhold. – Maria ma się dobrze, nikt jej niczego nie zrobił”. „Ale ja widziałam” – upierała się przy swoim Gerta Franken. 20 sierpnia 1995 Dopiero we wtorek prasa doniosła o bezowocnej akcji poszukiwawczej, która objęła okolice Bendchen i rozpadliska. Autor utrzymanego w tonie lekkiej krytyki artykułu, dziennikarz odpowiedzialny za część lokalną gazety, informował pokrótce o bieżącym stanie dochodzenia w sprawie zaginięcia Marlene Jensen. Policji w Lohbergu udało się wreszcie wpaść na trop dwóch młodych mężczyzn, do których samochodu wsiadła Marlene. Gazeta podawała, że ujęcie Klausa P. i Eddiego M. należy zawdzięczać wyłącznie bystrości i odwadze młodego Dietera K. Chodziło o Dietera Kleu. Gdyby nie okoliczności, jego „śmiała akcja”, jak ujął to autor artykułu, byłaby zapewne znakomitym materiałem do niewybrednych żartów. Poniżenie, które spotkało Dietera ze strony Klausa i Eddiego, nie dawało mu spokoju, zatruwało serce i bez reszty zaprzątało myśli. Podobnie jak Bruno, który przed laty poprzysiągł straszliwą zemstę Paulowi Laesslerowi, Heinzowi Lucce i Erichowi Jensenowi, kiedy nie dostał Marii, teraz jego syn pragnął wziąć odwet na rywalach, którzy upokorzyli go haniebnie w obecności Marlene będącej obiektem jego najskrytszych pragnień. Ponieważ ojciec zabronił mu kategorycznie publicznych wystąpień – powodem tych restrykcji była dorodna fioletowa śliwka pod okiem juniora Kleu – każdego wieczoru Dieter czatował na parkingu przed „da capo”, która nie tak dawno była areną nierównego pojedynku, i jego poniżenia. Dyskoteka była otwarta przez cały tydzień. Dieter Kleu pałał żądzą zemsty i cierpliwie czekał. A w sobotę jego cierpliwość została wynagrodzona. Wieczorem, w przeddzień akcji poszukiwawczej Klaus i Eddi jak gdyby nigdy nic przyszli do „da capo”. Scenariusz był ten sam, zmieniły się tylko aktorki. Tym razem próbowali szczęścia u Karoli Juenger, szesnastoletniej dziewczyny zamieszkałej w nowym eleganckim osiedlu przy Lerchenweg. Kilka minut po pierwszej w nocy Karola i Eddi zajęli miejsca na tylnym siedzeniu samochodu. Klaus usiadł za kierownicą i skierował się na polną drogę, która prowadziła wprost do gospodarstwa Laesslerów, jeśli się nie skręciło w lewo przy bungalowie Lukki. Klaus skręcił. A Dieter Kleu ruszył za nimi z wyłączonymi światłami. Mniej więcej na wysokości drutu kolczastego otaczającego jabłonkową łąkę samochód nagle się zatrzymał. Dieter również zatrzymał się w bezpiecznej odległości, zaraz za bungalowem Lukki. Jego cierpliwość raz jeszcze została wystawiona na próbę. Karola Juenger nie miała nic przeciwko temu, aby zabawiać się z Eddim na tylnym siedzeniu. Ale kiedy Klaus przeniósł się również na tył samochodu, dała wyraz swemu niezadowoleniu, głośno protestując. Nie była zainteresowana erotycznymi trójkątami. Po krótkiej i gwałtownej szamotaninie, Klaus i Eddi wypchnęli brutalnie z samochodu swoją towarzyszkę, rzucili za nią torebkę, kurtkę oraz inne części garderoby, kilka epitetów na pożegnanie i oddalili się w wielkim pośpiechu
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.