ďťż

W lutym przenieśli się do pałacu Radziwiłłowskiego...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
11 Bogusławski miał zatem gmach do swojej wyłącznej dyspozycji. Grał cztery razy na tydzień i znowu kończył swe przedstawienia występami baletu. Spis baletów wystawianych w tym czasie zachował się, natomiast repertuar dramatyczny i operowy nie jest znany. Możemy się tylko domyślać, że po i III 94 wystawiono jeszcze dwie nowe sztuki, do dziś zresztą nie zidentyfikowane i znane tylko z tytułów.12 Poza tym z pamiętnika Bogusławskiego wiemy, że Włodek bardzo mu już wtedy patrzał na palce, jedne sztuki, także spomiędzy dawniej wystawionych, odrzucał, w innych dokonywał drastycznych zmian.13 Sezon dobiegał końca w atmosferze niebywałego napięcia. gdyż mimo wszelkich usiłowań Igelstróm nie zdołał rozgromić spisku. Warszawa gotowała się do walki nasłuchując wiadomości napływających z Krakowa. Zakończenie sezonu wypadło w sobotę 12 IV 94. Było uroczyste, król podarował aktorom 50 dukatów do podziału.11 Tym gestem zamknął ostatecznie dzieje swych bliższych związków z Teatrem Narodowym. Zwyczaj nakazywał wygłosić tego dnia tzw. komplement po przedstawieniu. Bogusławski zawsze się do tego stosował, a więc i 12 IV z pewnością zredagował stosowną mowę, którą albo sam wygłosił, albo kazał wygłosić Owsińskiemu. Wiele byśmy dziś dali za to, żeby poznać jej treść, niestety nic o niej nie wiemy. PUSTELNIK NA WYSPIE FORMENTERA W niedzielę 13 IV 94 w teatrze zaczęły się wakacje. W okresie tym przeprowadzano zwykle drobne remonty. Przygotowywano także nowe sztuki, ale już bez takiego pośpiechu, jaki panował w ciągu roku. Bogusławski, jak wiemy, mieszkał wtedy tuż obok teatru, w kamienicy Latourowskiej. W 1794 (Strzegła jej warta rosyjska, gdyż mieszkał w niej również bratanek ambasadora, major Igelstróm. Inne mieszkanie zajmował tu przyjaciel Bogusławskiego świetny aktor Hempiński ze swą przyjaciółką, Petronelą Drozdowską. W samym teatrze mieszkali: Deszne-równa z siostrą i teatermajster Fuscher. Z drugiej strony teatru znajdowała się kamienica Ryxa, boczną elewacją zwrócona w stronę pałacu Krasińskich, a fasadą na ul. Swiętojer-ską. Tu 'mieszkał baletmistrz Curz i stróż teatralny Dierent-hal. Wszystkie te trzy budynki miały wspólne podwórko przedzielone w poprzek niskim murem, w którym znajdowała się jednak duża brama.1 Kontakty były więc bezpośrednie. Wielu aktorów mieszkało w najbliższym sąsiedztwie tego kompleksu. Minęły już cztery dni wakacji, nadchodził wielki czwartek. Był wczesny ranek 17 IV 1794 roku. Cała okoiUca spoczywała jeszcze w głębokim śnie, gdy od strony Żelaznej Bramy rozległ się trzask wystrzałów. Sprawcą strzelaniny, jak się później okazało, był Regiment Gwardii Konnej Koronnej stacjonowany w koszarach mirowskich. Gdzieś około 4 rano jeden z jego oficerów, kapitan KosmoWski, został podobno obudzp- 360 CZĘŚĆ TRZECIA (1790-1794) PUSTELNIK NA WYSPIE FORMENTERA 361 ny przez konia, który grzmotnął kopytem w ścianę. Głęboko przekonany, że to strzał armatni, który miał zaalarmować spiskowych, kapitan postawił regiment na równe nogi. Wyspani, rześcy, gwardziści bez namysłu ruszyli na rosyjską baterię ustawioną w pobliżu Żelaznej Bramy. Jej dowódca już miał poderwać swych żonierzy, by oddać honory zaprzyjaźnionemu wojsku, gdy krótka szarża dosłownie rozniosła jego stanowisko. 2 najbliższej okolicy nadbiegły wówczas oddziałki, z którymi gwardia konna żaczek się ścierać. Zanim jeszcze aktorzy zorientowali się, co się dzieje, już w innej stronie, na Franciszkańskiej, pojawił się Regiment Gwardii Pieszej Koronnej. Maszerował z rozwiniętymi chorągwiami budząc po drodze mieszkańców, w kierunku ulicy Gęsiej. Niemal jednocześnie w Arsenale na Długiej huknęły armaty. Z odwachu w pałacu Krasińskich odpowiedziały im bębny. Także w Bramie Nowomiejskiej dobosze bili na alarm. U dominikanów na Freta, u paulinów na Freta i u bernardynów na Krakowskim Przedmieściu zabrzmiały dzwony. Nie ulegało wątpliwości. To była rewolucja.2 W teatrze trudno było z początku pojąć, na czym polega, gdyż na podwórku przed kamienicą Latourowską wciąż stała warta rosyjska. W pałacu Krasińskich uwijali się polscy pon-tonierzy. Wkrótce jednak sytuacja wyjaśniła się. Na wschodnim rogu placu u wylotu Miodowej stanęła rosyjska piechota. Z pałacu Krasińskich i z ul. Swiętojerskiej wysypali się Polacy, żołnierze i uzbrojeni mieszczanie pod dowództwem Jana Kilińskiego. Wuj Rupert Linowski, wypuszczony z Arsenału, przyprowadził tu nawet wespół z innym oficerem trzy armaty. Zaczęto strzelać do Rosjan. Ci, początkowo zupełnie zaskoczeni, wnet się jednak opanowali, przeszli do natarcia i po krótkiej walce zdobyli cały plac. Wuj Rupert zginął w tej walce, rozerwany przez wybuch jaszcza.3 Ponad 100 Polaków dostało się do niewoli. Rozwścieczeni żołnierze rosyjscy chcieli ich wymordować, ale dowódcy nie dopuścili do rzezi, gdyż Igelstróm stanowczo żądał, by się po ludzku obchodzić z Polakami. Nie tracił jeszcze nadziei, że stłumi bunt w zarodku. Nie mogąc wywrzeć złości na jeńcach żołnierze w inny sposób poszukali sobie satysfakcji, rzucili się na pałac Krasińskich, splądrowali go, po czym, już przez nikogo nie zatrzymywani, ruszyli na teatr, gdyż tam, jak ich poinformowano, mieli się gnieździć najgorsi buntownicy. Wśród krzyków i lamentów wpadli do mieszkania Bogusławskiego, złu-pili dyrektora („zupełnie zrabowanym i zniszczonym zostałem" - rozpaczał), zakrzątnęli się wokół Hempińskiego i innych Polaków zamieszkałych w kamienicy Latourowskiej, wysypali się na podwórko i „wydawszy okiennice do mieszkań w tea-trum, przyległych tej kamienicy, weszli do nich, Fuschera w nich mieszkającego zrabowali, strzelali", siejąc panikę w całej okolicy. Na próżno aktorzy wzywali .. a pomoc wartowników, strzegących kwatery majora Igelstróma, gdyż „to w nich żadnego wzruszenia nie uczyniło". Majora nie było w domu
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.