ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
.. - Pribrokow podszedł do dużej mapy rozłożonej na stole pod wielkim żyrandolem.
Jego sztab zainstalował się w dużym domu, którego piętro pułkownik przeznaczył dla siebie, a w piwnicy kazał założyć tymczasowy areszt. Nieprzyzwyczajony do dużej liczby pomieszczeń albo obawiając się oskarżeń o słabość do zbytku, w salonie kazał urządzić pokój sztabowy, rozkładając mapy na stole i fortepianie. Mniejszy pokój przeznaczył na swoją prywatną kwaterę, ustawiając obok wielkiego małżeńskiego łóżka, jakie pozostało po gospodarzach,
* Obecnie Ścinawa. 188
łącznie z pościelą, stół do jedzenia oraz mniejszy stolik z miską i dzbankiem, co trudno było zrozumieć, gdyż obok znajdowała się łazienka wyłożona biało-niebieskimi kaflami. Przy każdej okazji otwierał podwójne drzwi do swojej kwatery, aby zademonstrować gościom niechęć do luksusu i przywiązanie do robotniczo chłopskich ideałów.
- Daleko od naszych linii - wskazał palcem punkt na mapie po długim poszukiwaniu. - Niemiaszki bronią się twardo i nie sądzę, żeby dowództwo chciało tracić siły na szturmowanie tego kierunku.
Wrócił do mniejszego stołu, wokół którego na fotelach zasiedli Zawieniagin i Cziżykow.
- Ofensywa na Lauban spełniła swoje zadanie - Pribrokow rozsiadł się wygodnie. Jego chłopska twarz była czerwona po sutej kolacji, jaką wydał na cześć generała, choć starannie unikał picia wódki, co rodziło podejrzenie, że był alkoholikiem i obawiał się zdradzić tę przypadłość przed Zawieniaginem.
- Niemcy odnieśli lokalny sukces pod Lauban, kontratakując, ale nie o to chodzi. Zabezpieczyliśmy nasze lewe skrzydło. Dlatego nasza gwardyjska armia nie będzie uderzać w tym kierunku, lecz pójdziemy dalej, na Berlin.
- Dobrze, towarzyszu Pribrokow, ale musimy dotrzeć do zamku Tzschocha, zanim Niemcy wywiozą stamtąd wszystko, na czym nam zależy.
- Chcecie utworzyć oddział uderzeniowy - Pribrokow wydawał się szczerze zdziwiony - który tam by się przedarł? Zawieniagin skinął głową.
- Czy to możliwe? - Pribrokow aż wstał z fotela. - Armia pancerna nie może się przebić, a wy chcecie posłać niewielki oddział. Zmiotą go, zanim zdoła cokolwiek osiągnąć!
- Czasami łatwiej zmieść armię pancerną niż grupę zuchwalców. Wybierzcie mi sześciu albo siedmiu zabijaków, którzy będą gotowi do zrzucenia ze spadochronami w rejonie zamku Tzschocha -Zawieniagin przeciął dyskusję.
- Tak jest - Pribrokow uznał, że nie powinien dłużej podawać w wątpliwość zdania starszego stopniem. -A kiedy mają być gotowi?
- Spodziewam się sygnału z tego rejonu - Zawieniagin nie chciał ujawnić, że z samego zamku - za dwa, trzy tygodnie. Najpewniej, jak ruszy nasza ofensywa na Berlin. Niemcy wtedy zrozumieją, że Dolny Śląsk został odizolowany i zaczną wykonywać
189
nerwowe ruchy, czyli ratować, co się da. Uważam, że będą chcieli ewakuować wszystko do Amerykanów.
Pribrokow podniósł się z miękkiego fotela i ponownie podszedł do mapy rozłożonej na dużym stole. Przypatrywał się przez chwilę różnokolorowym kreskom rysowanym przez oficerów jego sztabu w miarę zmian frontowej sytuacji w Niemczech.
- Amerykanie nie wejdą do rejonu, który was interesuje -skonstatował wreszcie. - Gorzej, że wygląda na to, iż ich trzecia armia lada dzień wejdzie do Gór Harzu, a nasze źródła wywiadowcze mówią, że Niemcy ukryli tam pokaźne archiwa, i do Nordhausen, gdzie produkują rakiety.
- Martwmy się o ten rejon - mruknął Zawieniagin. - Jutro chciałbym widzieć chłopaków, których przeznaczycie do skoku w rejonie Tzschochy.
- Wejść - Globcke, słysząc pukanie, podniósł się z łóżka, na którym rozłożył się, czekając na powrót łącznika z zamku, którego wysłał z depeszą zaszyfrowaną przez Natalię. Dziewczyna wciąż siedziała wyprostowana na krześle przed radiostacją. Czyżby niepokoił ją wynik sprawdzenia jej szyfrogramu? Szybko uznał, że jej zachowanie jest całkowicie naturalne w sytuacji, w jakiej się znalazła. Zdawała się potwierdzać jego oczekiwania.
- Meldunek z zamku - podoficer SS podał mu zalakowaną
kopertę.
Globcke skinął głową, odprawiając go, i rozerwał kopertę. Szybko przebiegł wzrokiem treść raportu. Widać było, jak ogarnia go wściekłość.
- Ostrzegałem cię - powiedział przez zęby. - Dlaczego nie uwierzyłaś?!
Podszedł do drzwi i otworzył je na całą szerokość.
- Beer! - krzyknął. - Beer!
- Pan Untersturmfuhrer wyjechał coś zjeść
|
WÄ
tki
|