Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
wymalowali równie¿ na plakacie naszego Wodza na szubienicy. Obraz ten by³ niesiony ulicami naszego miasta przez ch³opaków.
Ojciec nie przeciwdzia³a³ wystêpkom synów".
Po powrocie z Tczewa Byezkowscy zamieszkali u by³ego policjanta Szable wskiego, w którego mieszkaniu ukrywa³ siê do czasu aresztowania pracownik cukrowni So³ecki z rodzin±. W listopadzie So³ecki ju¿ nie ¿y³, u Szablew-skiego mieszka³a tylko jego ¿ona i dwaj synowie, którzy razem z gospodarzami i ByczkoiWiSkimi pilnie nas³uchiwali, co dzieje siê na froncie zachodnim, w jakim stopniu Francuzi i Anglicy wgry¼li siê ju¿ w liniê Zygfryda i jak skutecznie bombarduj± przemys³ w Zag³êbiu Ruhry.
Najwidoczniej dociera³y do nich niezwyk³e pomy¶lne wiadomo¶ci o dzia³aniach na froncie, skoro Alojzy Byczkowski za namow± mieszkaj±cych w Niemczech krewnych zwróci³ siê do pe³nomocnika Rzeszy dla spraw rolnictwa
115
w Gdañsku z pro¶b± o zwrot zajêtego mieszkania. W odpowiedzi 13 grudnia 1939 roku z biura pe³nomocnika na Saindgrube 21 w Gdañsku wys³ano do Byczikowskiego pismo nastêpuj±cej tre¶ci:
„Zajêcie Pañskiego mieszkania i maj±tku nast±pi³o zgodnie z prawem, gdy¿ dochodzenia wykaza³y, ¿e Pan niczego nie przeciwdzia³a³, by Pañskie dzieci nie by³y wychowywane czysto po polsku i nie wystêpowa³y jawnie jako wrogowie Niemców. Nie jest dla Pana tajemnic±, ¿e Pañskie dzieci wybija³y Niemcom szyby z okien, wlok³y karykaturê Wodza przez ulice i pope³ni³y inne podobne czyny. ¯e w ¶wietle tego nale¿y oceniæ Pana jako czystego Polaka, a nie jako potomka kaszubskich urzêdników, rozumie siê samo przez siê i ca³kowicie zas³u¿y³ Pan na postêpowanie, jakie przeciw Panu wytoczono.
Heil Hitler — Przywódca rolników".
Mimo i¿e starania krewnych z Niemiec nie przynosi³y widocznych skutków, zaniepokoi³y jednak nastêpcê Bycz-kowiskiego w mleczarni, Artura Nassa, nietêgiego fachowca i z³ego gospodarza. Przypuszcza³ on, ¿e dziêki poparciu niemieckich udzia³owców, niezadowolonych z rz±dów nowego kierownika, w³adze gdañskie mog± zdecydowaæ siê na powierzenie mleczarni Byczkowskiemu. By to uniemo¿liwiæ, rozwin±³ gor±czkowe starania o usuniêcie Bycz-kowskich z Pelplina. Nie by³o to dla niego trudne.
W dniu 16 kwietnia 1940 roku Hogenfeld zabra³ czterech Byczkowskich — ojca z trzema synami do obozu koncentracyjnego w Stutthofie. 18 kwietnia ojca z synami — Alojzym i Wac³awem — wywieziono stamt±d do obozu w Sachsenhausen, Mieczys³awa za¶ skierowano do Kommanda robót rolnych w Rybinie na ¯u³awach, sk±d po niefortunnej ucieczce wróci³ do kompanii karnej w obozie macierzystym.
Matka i narzeczona poprzez znajomych Niemców i krewnych podjê³y rozpaczliw± próbê uwolnienia Mieczys³awa i w zwi±zku z tym 26 czerwca 1940 roku pelpliñska komórka ÑSDAP sporz±dzi³a nastêpuj±ey dokument:
„Dotyczy: zas±dzenia niepo¿±danych elementów. Byczkowski Mieezyslaus, ur. 27.11.1914 w Liebiechau, zamieszka³y w Pelplinie przy ul. Friedricha 57.
Wybijacz okien, spali³ kuk³ê Wodza, napada³ na ulicy na Niemców. Ojciec i bracia znajduj± siê ju¿ w obozie koncentracyjnym. Rodzina jest wywrotowa".
Alojzy Bycizkowski zimar³ w Buchenwaldzie w 1941 roku, Alojzego — syna u¶miercono w 1942 roku zastrzykiem fenolu, kiedy ciê¿ko zachorowa³ w karnej kompanii, dok±d go zes³ano za „przestêpstwo" pieczenia kartofli w obozowej latrynie.
W 1944 roku córka Byczikowskich Irena Bernaoka zmar³a na tyfus w czasie przymusowych robót pod Sitairogar-dem. Wolno¶ci doczekali jedynie dwaj Byczkowscy. Mieczys³awa, ciê¿ko chorego na gru¼licê, zwolniono ze Stutt-hofu i pracowa³ dorywczo w pelpliñskiej cukrowni, zmar³ jednak w 1950 roku powalony chorob±. ¯yje jedynie Wac³aw, ostatni z wielodzietnej rodziny, której Niemcy wbrew swym intencjom wystawili piêkne i liczne ¶wiadectwa patriotyzmu.
Artur Nass za z³± gospodarkê zosta³ ostatecznie usuniêty z pelpliñskiej mleczarni. Przeniós³ siê do Or³owa, gdzie sta³ siê w³a¶cicielem kamienicy przy Placu Górno¶l±skim 8, nale¿±cej do Stefana Chwar¶cianka. Tam na parterze domu nikczemnie zagrabionego prowadzi³ punkt sprzeda¿y mleka, ciê¿ko daj±c siê we znaki okolicznym Polakom. Kiedy rano stawali w kolejce, czekaj±c a¿ po sprzedaniu mleka Niemcom zostainie co¶ dla ich dzieci, Nass zniecierpliwiony widokiem znienawidzonych Polaków wybiega³ na ulicê i bi³ czekaj ±lcyeh, oibrzuea³ ich obel¿ywymi wyzwiskami lub wzywa³ policjê, która zabiera³a ich do przymusowego zamiatania ulic. Dla Polaków nie mam towaru! — krzycza³ Nass na ulicy. — Polskie ¶winie niech id± do pracy!
Mimo ogromnego terroru ludzie nie upadali na duchu i ka¿dy, kogo hitlerowskie barbarzyñstwo nie dotknê³o bezpo¶rednio, gotów by³ ju¿ w po³owie pierwszego roku okupacji do stawienia Niemcom czo³a i ponoszenia ofiar na rzecz okupowanego kraju. Dotyczy³o to w pierwszym rzêdzie ludzi m³odych.
Pewnego dnia w cukrowni, na czerwonej wewnêtrznej ¶cianie hali fabrycznej nieznana rêka napisa³a kred± wielkimi literami po polsku: „Hitler bêdzie wisia³ nogami do góry".
r
117
Nastêpnego dnia do cukrowni przyjechali ludzie Rich-tera i zaareszitorwali kilku m³odych robotników. Pracowali tam wtedy m. in.: synowie So³eckiego, Marceli i Zygmunt Szablewscy oraz Radojewisiki, Przewieziono ich wszystkich do aresztu miejskiego, a stamt±d do wiêzienia w Tczewie, gdzie trafili do r±k tamtejszego Gestapo, które przekaza³o aresztowanych do obozu koncentracyjnego w Stutthofie. Szablewskim uda³o siê wkrótce wróciæ do domu.
Kiedy jeszcze przebywali w pelpliñskim areszcie, pani Szablawska porozumia³a siê z ¿andarmem Wittem i ten zgodzi³ siê, by co wieczór przynosi³a ch³opcom co¶ do zjedzenia. Opiekê nad aresztem sprawowa³ „krwawy Gustaw". Pewnego wieczoru, kiedy Hogemfeld wyszed³ na chwilê, m³odzi Szablewiscy podali matce karteczkê: „Wczoraj, jak mama posz³a do domu, Gustaw po kryjomu, zostawi³ na korytarzu Dititê Lutz. Mia³a pods³uchiwaæ nasze rozmowy".
Hogenfeld — dawiny pan i w³adca przepe³nionego wiêzienia seminarium — przejmuj±c opiekê nad aresztem miejskim najwidoczniej równie¿ we w³asnych oczach traci³ na znaczeniu. Chodzi³ jaik zwykle' podchmielony. Czêsto, kiedy Szablewscy jedli przyniesion± przez matkê z>u-pê, wyjmowa³ pistolet i bawi±c siê nim mówi³ w stronê matki i synów:
—¦ Ja wais mogê w ka¿dej chwili zastrzeliæ i nic mi nie bêdzie...
Pobyt m³odych Szableiwskich w rodzinnym domu — po powrocie z obozu — nie trwa³ zbyt d³ugo. Jak tysi±ce pomorskich ch³opców pod koniec 1942 roku zostali przymusowo zaci±gniêci do niemieckiego wojska, ale jak ca³e kompanie Polaków, w mundurach feldgrau paradowali bardzo krótko
|
WÄ…tki
|