ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
św. Augustyn
(:były manichejczyk) w traktacie Contra Faustun.
Przyciska on swego oponenta do muru, chcąc mu
udowodnić, że przyjęcie dwu zasad Dobra i Zła pro-
wadzi do wielobóstwa. Faustus jednak odpiera dia-
lektyczne ciosy. "Prawdą jest, że przyjmujemy dwie
zasady, ale tylko jedną nazywamy Bogiem, drugą
nazywamy hyle albo materią lub też, jak to się pospo-
licie mówi, Demonem. Jeśli jednak twierdzisz, że jest
to jednoznaczne z ustanowieniem dwu bogów, mu-
sisz również twierdzić, że lekarz, który ma za przed-
miot zdrowie i chorobę, stwarza dwa pojęcia zdro-
wia". Po dysputach przemówił miecz, i manicheizm w
IV wieku utopiony został w morzu krwi. Tylko w
Chinach przetrwał do XIII wieku, tj. do czasu inwazji
Dżyngis-chana.
Pasjonującym epizodem w dziejach powszechnych
są paulicjanie, sekta dualistów, którzy w Armenii na
granicy Persji i Bizancjum stworzyli w VII wieku krót-
kotrwałe państwo czy raczej na poły niezależną kolo-
nię. Katolicki biskup Armenii zarzucał im kult słońca,
co jest wyraźnym rysem manichejskim, ale sami pau-
licjanie, przez polityczny rozsądek zapewne, podkre-
ślają swoją więź z chrześcijaństwem. Ich mała, ale
dzielna armia dochodziła aż do Bosforu i dopiero
Bazyli I rozgromił ich w bitwie pod Bartyrhax w roku
872. Ze zwyciężonymi obszedł się, jak na owe czasy,
po ludzku, deportując ich na Bałkany, co jest szcze-
gółem, jak się okaże, dość istotnym.
Jest rzeczą dyskusyjną, w jakim stopniu wyżej opi-
sane dynastie heretyków miały świadomość kontynu-
owania tej samej w zasadzie myśli religijnej. Ale tu
dochodzimy do momentu, gdy związki i filiacje są już
wyraźne. Otóż w Bułgarii zjawiają się w X wieku bo-
gomilcy, bardziej jeszcze od paulicjan żarliwi wyznaw-
cy dualizmu, głoszący, że świat zmysłowy jest dziełem
szatana, a i człowiek, mieszanina wody i ziemi, ma
duszę, którą stworzyło tchnienie szatana i Boga. Bo-
gomilcy występują zarówno przeciwko Rzymowi, jak
i Bizancjum. Rozwijają imponującą działalność apo-
stolską, docierając na Półwysep Apeniński do Toska-
nii i Lombardii, a także do południowej Francji. Na-
potykają grunt szczególnie podatny, na którym wyra-
sta potężna herezja katarów (od greckiego słowa "czy-
sty"), którzy we Włoszech północnych, Bośni i Dalma-
cji nazywają się patarynami, zaś na południu Francji
- albigensami.
Źródła, jak powiedzieliśmy, są skąpe. Wyliczymy
główne. Interrogatio Johannis (albo Scne Secrte),
apokryf z XIII wieku, fałszujący, jak dopisała ręka in-
kwizytora, Ewangelię św. Jana. Tematem jest rozmo-
wa Jana z Chrystusem w niebie, która dotyczy takich
problemów, jak upadek szatana, jego rządy, stworze-
nie świata i człowieka, zejście na ziemię Jezusa Chry-
stusa i Sąd Ostateczny. Tekst ten o wielu pięknościach
jest wcześniejszy od kataryzmu łacińskiego, a jego
treść wskazuje na wyraźne bogomilskie pochodzenie.
Do naszych czasów dochowały się dwie wersje: jed-
na, tzw. z Carcassonne, znajdująca się w znakomitym
zbiorze dokumentów, zwanym Collection Doat, dru-
ga, wersja wiedeńska.
Jedynym zachowanym dziełem teologicznym kata-
rów jest Liber de duobus principiis, pochodzący z koń-
ca XIII wieku. Tekst daleki jest od scholastycznej so-
lidności wykładu ujętego w rygorystyczne rozdziały i
paragrafy. Zawiera ważną doktrynalnie i najbardziej
interesującą filozoficznie część o wolnej woli, a także
kosmologię i polemiki. Te ostatnie świadczą o tym, że
kataryzm nie był bynajmniej prądem jednolitym, ale
rozpadał się na szkoły i co najmniej dwa skrzydła
dualistów: umiarkowanych i bezwzględnych. Autor
traktatu (uczeni domyślają się, że był nim Włoch Jan z
Lugo) stoi na stanowisku absolutyzmu bezwzględne-
go, przyjmującego, że Zło jest tak samo wieczne jak
Dobro, ontologicznie mówiąc byt i nicość, pojęte tak-
że jako siły kosmiczne, istniały zawsze. Wszelako,
trzeba to podkreślić, polemiki katarów miały charak-
ter sporów w rodzinie i oponenci rezygnowali z mor-
derczej broni anatemy.
Wreszcie Rytuał katarów- traktat liturgiczny, któ-
ry dotarł do nas w dwu wersjach; tzw. lyońskiej w
langue d'oc i florenckiej po łacinie. Historycy religii
nie zawsze poświęcają należytą uwagę sprawom rytu-
ału, a przecież w nim właśnie, a nie w koncepcjach
teologicznych, najwyraźniej odczytać można stopień
spirytualizacji badanej religii. Otóż, liturgia katarów
przykuwa swą ogromną surowością i prostotą. Odrzu-
cali oni większość sakramentów, np. małżeństwo, co
było konsekwencją ich negatywnego stosunku do
spraw cielesnych. Dopuszczali jednak coś, co nazwa-
libyśmy dzisiaj ślubem cywilnym, i stąd w rejestrach
inkwizytorów pojawia się często słowo amasia, czyli
konkubina (w odniesieniu do żony katara). Spowiedź
była powszechna, a najważniejszym sakramentem
było consolamentum - chrzest duchowy, udzielany
tylko dorosłym osobom, i to po długim okresie przy-
gotowania, modłów i postów. Ten, który go przyjął,
przechodził z licznej rzeszy "wierzących" do wąskiej i
zdecydowanej na wszystko elity "doskonałych".
Uroczystość odbywała się w domu prywatnym.
Ściany bez ozdób, malowane były wapnem, parę pro-
stych sprzętów, stół nakryty śnieżnobiałym obrusem.
Ewangelia i zapalone świece. Kandydat na "doskona-
łego" wyrzekał się wiary katolickiej, zobowiązywał się
nie jeść mięsa ani innych pokarmów pochodzenia
zwierzęcego, nie zabijać, nie przysięgać, wyrzekał się
także wszelkich związków cielesnych
|
WÄ
tki
|