ďťż

Johna sprawdzającego manipulatory ramion i Stephanie regulującą obiektyw aparatu fotograficznego...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Czwarty monitor pokazywał świat na zewnątrz kapsuły: krąg światła, deszcz planktonu, przelotne zawirowania czerwieni, kiedy ruchy wody wypłukiwały krew ryb z drucianej siatki. — Dwa tysiące osiemset — informował Andy. — Prawie są na miejscu. Wkrótce zobaczyli poruszające się dno. Obroty śruby łodzi wzburzyły muł i wytworzyły chmurę, która przysłoniła obiektyw kamery. Kapsuła osiadła, a obłok przerzedził się. Nagle nad kapsułą przesunął się cień, zniknął, by za chwilę znów się pojawić, płynąc w odwrotnym kierunku. — Rekin — stwierdził Darling. — Liam nie uwzględnił rekinów. Pewnie zeżrą jego przynętę. Obraz na monitorze podskoczył, kiedy kapsułą zatrzęsło. — Co to jest? — usłyszeli pytanie St. Johna. — Rekin, doktorze — rzucił Andy do mikrofonu — tylko rekin. — No to zróbcie coś! — krzyknął St. John. Darling roześmiał się. — Jesteśmy pół mili od was. Co pan chce, żebyśmy zrobili? Andy nacisnął jakiś guzik i złapał za dźwignię. Monitor kamery zewnętrznej został wysunięty, a potem odwrócił się i podniósł. Teraz, widzieli drucianą siatkę. — To rekin sześcioskrzelowy — stwierdził Darling. — Dość rzadki. Rekin był czekoladowobrązowy, miał jasnozielone oczy i sześć falujących rozcięć skrzelowych. Był mały, dwukrotnie mniejszy od klatki, ale nieustępliwy. Wykręcał ciało w obie strony, próbując ją przedziurawić. Mniejsze ryby krążyły za nim, niby sępy oczekujące swej kolejki przy zdobyczy. — Dlaczego ryby nie uciekają? — spytał Sharp. — Myślałem, że trzymają się z dala od żerujących rekinów. — On nie koncentruje się na nich — odpowiedział Darling. — Wiedzą o tym. Wysyła sygnały elektromagnetyczne, które ryby odczytują z dziecinną łatwością. Jeśli mu się nie uda i zwróci się w ich kierunku, ewentualnie gdy przypłynie inny rekin — obserwuj uważnie ich zachowanie. Na sąsiednim monitorze widzieli St. Johna. Podczołgał się do przedniej części kapsuły i ujął dźwignię sterowania jednego z ramion mechanicznych. W pole pulpitu sterowniczego wbudowany został czterocalowy czarno-biały monitor wyświetlający obraz przekazywany przez zewnętrzną kamerę. Patrząc na nią jak chirurg podczas operacji St. John pociągnął dźwignię, ramię wygięło się. Nacisnął inną dźwignię, wtedy ramię podniosło się i obróciło, kierując swe ostrze w drucianą klatkę. — Uu... —mruknął Darling. — Niech pan tego nie robi, Liam. Niech pan zostawi tego cholernego rekina! — odezwał się do mikrofonu. Przez głośnik popłynął głos St. Johna: — Dlaczego mam mu pozwolić aby zabrał całą przynętę? — Proszę posłuchać. On nie może zabrać tej klatki. Sześcio-skrzelowiec nie ma dużych zębów. Powygina ją, zdeformuje, ale nie roztrzaska. — To pan tak uważa. Darling westchnął i zmienił taktykę: — Jeśli chce się pan zabić, to proszę bardzo, pańska sprawa, ale jest z panem jeszcze dwoje ludzi, którzy może się do śmierci nie palą. Zobaczył Stephanie zmierzającą w stronę St. Johna i usłyszał, jak mówi: — Doktorze, jeśli stracimy tę broń, zmniejszymy naszą szansę o połowę. — Niech się pani o to nie martwi, panno Carr. — St. John nie tracił pewności. — Starczy tego, co zostanie, do wykonania zadania. Na jednym monitorze widzieli, jak St. John naciska guzik, a na drugim ujrzeli chmurę bąbli powietrza, kiedy pocisk wyleciał z działa i ugodził rekina w miejsce za otworami skrzelowymi. Przez parę sekund rekin zdawał się nie zwracać uwagi na to żądło. Potem jego ciało raptem wygięło się, ogon i płetwy zesztywniały, a pysk odskoczył od klatki i kłapnął. Sztywny i drżący unosił się w wodzie. Chwilę później, podobnie jak myśliwiec odłączający się od formacji, rzucił się w prawo, zderzył ze ścianą kapsuły i opadł w muł. Mała rybka z ciekawością zbliżyła się do trupa, po czym odwróciła się w stronę drucianej klatki. Jeden z monitorów pokazywał Stephanie, oparła aparat o iluminator i pstrykała zdjęcia. — Czy martwy rekin nie ściągnie innych rekinów? — zapytał Sharp. — Nie — odparł Darling. — Rekiny są dziwne. Nawzajem mogą się pozabijać, ale kiedy któryś zdechnie sam z siebie, trzymają się od niego z daleka. Jakby widziały w tym własną śmierć. — Darling spojrzał na monitor i dodał: — Niektóre stworzenia są bezradne wobec śmierci, inne dzięki niej kwitną. 39 Kałamarnica najadła się, ale po tak długim okresie postu pochłonięte przez nią proteiny nie zaspokoiły jej głodu, tylko go wzmogły, wywołując dalsze łaknienie. Bestia nie przerwała polowania. Jej zmysły zarejestrowały teraz nowe, sprzeczne ze sobą sygnały o obecności pokarmu: martwej i żywej ofiary, światła, ruchu, dźwięku. Zaczęła więc pływać we wszystkie strony, zgłodniała, zdezorientowana, szykując się do obrony i ataku. Popłynęła do góry w poszukiwaniu tych sprzeczności, ale nic nie znalazła. Ruszyła w dół. Komórki jej oczu wykryły błyski bioluminescencyjne, emitowane przez małe zwierzęta. Zignorowała je. Napływało coraz więcej światła. Rozdrażniona, wyczuwając dobrą okazję, ale i niebezpieczeństwo, wciągnęła wodę do dała i wypchnęła ją, poruszając się w ten sposób wzdłuż dna. Kiedy znalazła się już w pobliżu źródła światła, stało się ono nieprzyjemne i odpychające
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.