ďťż

– Czy pozwolą mi tam wejść? Czy zechcą wysłuchać oświadczenia na temat okoliczności łagodzących? Wzruszyła ramionami...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
– Nie wiem. Czekaliśmy w nerwowym podnieceniu na wywołanie jej nazwiska. Sala wyroków przypominałaby zwykłą salę sądową, gdyby nie obecność trzynastu mężczyzn i kobiet w czarnych togach siedzących za półkolistym stołem. Ponieważ mikrofon stał tylko przed jednym z nich, było oczywiste iż jest on przewodniczącym składu sędziowskiego. Pozwolono mi wejść do środka, usiadłem więc i w tym momencie zobaczyłem Sandę siedzącą na krześle w pierwszym rzędzie, podczas gdy pozostałe rzędy krzeseł były puste. Wyglądała, jak gdyby popłakiwała przed chwilą, choć w tej chwili robiła wrażenie całkowicie spokojnej. – Państwo kontra Dylan Zhang Kohl – wyrecytował śpiewnie przewodniczący, zupełnie jak gdyby rozpoczynał całą serię podobnych spraw. – Proszę podsądną, żeby wstała i podeszła do stołu sędziowskiego. Dylan bez wahania zrobiła, co jej kazano, patrząc przy tym przewodniczącemu wprost w oczy. Brawo, moja dziewczyno! – pomyślałem sobie w duchu. – Dylan Zhang Kohl, uznano cię winną, na podstawie dowodów uznanych przez nas za prawdziwe i niezaprzeczalne, celowego i świadomego pogwałcenia Paragrafu 623,5 Cerberyjskiego Uniwersalnego Kodeksu Karnego, Czy są jakieś powody, dla których można by wyrok odroczyć lub go złagodzić? – Nie, Wysoki Sądzie – powiedziała stanowczo. Przeklinałem pod nosem, kręcąc się jak szalony na swoim krześle. Dwukrotnie w ciągu jednego dnia odczuwałem lęk i dwukrotnie doświadczyłem uczucia całkowitej bezsilności. – Niech Sanda Tyne podejdzie do stołu sędziowskiego. Sanda, drobniutka i zdenerwowana, stanęła obok Dylan. Zauważyłem, iż Dylan ujęła dłoń Sandy i ścisnęła ją jak gdyby dla dodania jej odwagi. – Sando Tyne, stwierdziliśmy, że celowo i świadomie pogwałciłaś artykuły syndykatu odnoszące się do Domu Akeba. W świetle dowodów uznaliśmy ten fakt za prawdziwy i niezaprzeczalny. Czy są jakieś powody, dla których można by wyrok odroczyć lub złagodzić? – Ja ją do tego namówiłam – powiedziała Sanda odważnie. – Bez przerwy ją do tego namawiałam. To wszystko moja wina! – Rozważyliśmy wszystkie okoliczności, włącznie z waszym profilem psychologicznym. Jeden z podstawowych artykułów kodeksu, uwzględniający historię naszej planety i jej założycieli, powiada, że nie można osądzać aktu przestępstwa w izolacji, ale powinien on być osądzany w kontekście społecznym. Możesz, na przykład, iść do jednego z prywatnych banków i prosić o tysiąc jednostek, nie posiadając ani kredytu, ani zastawu, ani żadnych widocznych możliwości spłaty takiej pożyczki. Jeśli bank mimo to udzieli ci pożyczki, a ty jej nie spłacisz, cała odpowiedzialność spadnie nie na ciebie, ale na bank. Być może pieniądze te były ci bardzo potrzebne, być może były sprawą życia lub śmierci i tak to też przedstawiłaś pracownikowi banku. Urzędnik ten może okazać ci współczucie, ale powinien odmówić udzielenia pożyczki, bowiem mogłaby ona narazić na straty jego pracodawcę, a tym samym depozytariuszy banku, i w rezultacie państwo. Każdy, kto wpłacił w dobrej wierze pieniądze do tego banku, zapłaciłby za ten błąd. – Załóżmy jednak, iż urzędnik ów wzruszył się twoją prośbą i zaaranżował ci dostęp do automatu, tak żebyś mogła ukraść te pieniądze. Ponieważ jesteś zdesperowana, czynisz to, popełniając tym samym przestępstwo. Kto jednak popełnia większe przestępstwo? Ten, kto kradnie, czy ten, kto do takiej kradzieży dopuszcza? Ten sąd uznaje wymienioną powyżej zasadę, uświęconą naszymi prawami i tradycjami, i stosuje ją, ferując wyrok także w niniejszej sprawie. Po zapoznaniu się z twoim profilem psychologicznym, uznajemy cię, Sando Tyne, za stronę drugoplanową w tym przestępstwie, bowiem nie byłaś ani pasażerem na gapę na tym statku, ani nie weszłaś na jego pokład bez zezwolenia kapitana. – Ten sąd zbadał wszystkie dostępne dane i uzgodnił werdykt, który uważa za słuszny i sprawiedliwy. Wyrokiem tego sądu wy dwie wymienicie swe ciała i zostaniecie w nich na stałe. Ponadto, ty, Dylan Kohl, przejmiesz obowiązki ciała Tyne, a tym samym odejdziesz od poprzedniego zawodu i nie podejmiesz żadnej nowej pracy. W związku z twoim profilem psychologicznym, kierujemy cię do Kliniki Psychologii Publicznej gminy Mediam w celu poddania się zabiegom przepisanym przez ten sąd dla dobra twojego i dla dobra publicznego. Skoczyłem na równe nogi. – Nie możecie zamienić mojej żony w roślinę! – wrzasnąłem. Sędzia zamilkł, a cała trzynastka obdarzyła mnie najbardziej nieprzychylnym spojrzeniem, z jakim się kiedykolwiek w życiu spotkałem. Trudno, teraz to już całkiem zawaliłeś tę sprawę, powiedziałem sobie, ale nareszcie było mi wszystko jedno. – Czy jesteś mężem więźniarki Dylan Kohl? – Tak, jestem i... – Milczeć! W przeciwnym razie każę cię stąd usunąć i postawię w stan oskarżenia! – Przerwał na moment, sprawdzając, czy rzucę mu wyzwanie, ale ja zdołałem się opanować i odzyskałem nad sobą kontrolę. – Proszą pozwolić sobie wyjaśnić, drogi panie – ciągnął zdecydowanym i pełnym satysfakcji głosem – że czasy, kiedy tak postępowano, z wyjątkiem przypadków autentycznie ekstremalnych, należą już do przeszłości. Dla pańskiego dobra zarysuję z grubsza i wyjaśnię, o co tu chodzi. – Bardzo proszę – omal błagałem, drżąc cały. – Mamy podstawy przypuszczać, iż profil psychologiczny Dylan Kohl wskazuje na możliwość samobójstwa. Zapobieżemy temu, tak jak i innym aktom potencjalnie groźnym dla niej samej i dla innych. Wszystko, co uczynimy, służyć będzie ochronie, tak jak w tym przypadku, lub też wymuszeniu wykonania wyroku. Jej pamięć, osobowość i swoboda poruszania się nie będą ograniczone, ponieważ nie wchodzą one w zakres kary. Czy to cię satysfakcjonuje? Nie zadawalało mnie to bynajmniej, lecz cóż miałem powiedzieć? Pozostała jeszcze jedna możliwość, skoro sędzia był skłonny mnie wysłuchać. – Wysoki Sądzie, jesteśmy sobie poślubieni i kochamy się. Czy nie mogłaby wobec tego mieszkać i żyć ze mną? Mimo posiadania innego zawodu, zna ona moje sprawy zawodowe lepiej niż ja sam i mogłaby wnieść duży wkład w zarządzanie tą filią, nie narażając przy tym ani firmy, ani państwa na żadne dodatkowe koszty, szkoda byłoby zmarnować jej umiejętności. Zobaczyłem, że sędziowie zaczęli szeptać pomiędzy sobą, aż szepty te niby rozchodząca się fala dotarły do przewodniczącego. Wyglądał na nieco zdumionego i niepewnego, ale rozważył to, co usłyszał, po czym zwrócił się ponownie do mnie. – Moi koledzy wydają się, do pewnego stopnia, zgadzać z twoją sugestią. Biorąc pod uwagę istniejący między wami stosunek, będący zresztą rzadkością na tej planecie, niektórzy spośród moich uczonych kolegów uważają, że wyrażony w kategoriach bezwzględnych werdykt ukarałby ciebie, a ty przecież nie byłeś o nic oskarżony
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.