ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
W dodatku w sposób doraźny sprawdzalnych i niewątpliwych. Od razu wiadomo,
czy postępowanie kumpla zwiększa, czy zmniejsza realne podstawy egzystencji wspólników,
czy służy w sposób konkretny ich interesom życiowym. Inny sprawdzian wartości nie istnieje.
Niczego nie mierzy się tu dobrą wiarą, dalekosiężnymi celami, ogólnikowymi i
abstrakcyjnymi zasadami. Każdy rozporządza tu jedynie własną egzystencją i ma do zdobycia
to tylko, co jej służy. Z innymi wchodzi w porozumienie o tyle, o ile istnieją wspólne
niesprzeczne interesy, i w realizacji wspólnych zobowiązań jest, a w każdym razie powinien
być do ostatnich granic solidarny. ( Prozaiczne początki, Warszawa 1971, s. 7071.)
Bezwzględna, bezkrytyczna solidarność, nie oglądająca się na żadne inne sposoby
wartościowania etycznego, dawała stronie lumpów gwarancję autonomii i w ogóle
przetrwania w obrębie nowoczesnego społeczeństwa, stanowiła jak gdyby mechanizm
obronny tej enklawy przed zakusami urbanizacji i złączonej z nią homogenizacji warstw
społecznych.
Nazbyt wiele zadań i poleceń wpakowano jednak na barki temu bohaterowi marginesu,
który niby niechcący wyrósł, dojrzał do awansów, zamarzył może na chwilę o roli w dziejach
i tym dotkliwiej upadł. Złoty wiek lumpowski przemija szybciej niż dopingująca go w
prozie moda na behawioryzm. I to nawet nie ucywilizowany naród rozprawia się z nim bez
pardonu, lecz on sam w sobie pęka, rozpada się, obnaża szwy utopijnych wizji, nie
przystających do współczesności marzeń. Jego uczestnicy zaczynają teraz trafiać w
najgłupszy sposób za kratki, do psychiatry albo do rynsztoka, z własnej winy bądź
nieporadności, z braku hartu ducha. W miejsce tych starych złodziei w prozie Marka
Nowakowskiego pojawia się obecnie galeria rozbitków z przedmieścia, nieszczęśliwych
urzędniczków, kawiarnianych wykolejeńców, których do niepożądanego stanu doprowadza
brak drogowskazów wiodących w gąszcz życia, niedostatek sprawdzalnych systemów
wartości, poczucia więzi intersubiektywnej. Często są pośród tych postaci osoby żyjące, jak
Pan Bóg i kto inny przykazał, pracujące na stanowiskach państwowych, które nie umieją
wybrnąć z wytrącających ich raptem z rytmu bezmyślnej normalności sytuacji i zdarzeń, z
przekraczających pułap ich decyzji wyborów. Ów technokrata, któremu nagle żółw wypada z
balkonu, owa przykładna, szara żona zaskoczona niezwykłą, kolorową namiętnością wiążącą
się z osobą wcale nie urodziwego nauczyciela, niemłody mężczyzna oczarowany przez
chłopca i odkrywający w kwiecie wieku swe inklinacje homoseksualne, inny mężczyzna
opętany przez dziką tkliwość dla śmieciarzy i sztajmesów, grupa starców, których widok
trumien mobilizuje do wyrwania się cichcem z zamkniętego zakładu na wolność. Te postaci,
poddając się nagle ożywającemu w ich uszach głosowi natury, nieprzepartemu pragnieniu
swobody, próbują wyrwać się ze stanu otępiałej wegetacji rodzinnej czy biurowej; im bardziej
jednak zawierzają temu głosowi, tym sroższa czeka je nauczka, tym bardziej bezwzględne
zakwalifikowanie przez innych do kategorii wyrzutków, psychopatów lub kalek.
Etos lumpa
Złoty wiek lumpowski zostaje w formie mitu, szeptanej po kątach kawiarni, w celach i
przy budkach z piwem legendy, zamkniętego rozdziału, ze swoimi herosami i ukaranymi
zdrajcami, ze swymi żelaznymi regułami kumplostwa, dintojry itp. Przemyca się w późniejsze
lata także, jak sądzę, w postaci pewnych reliktów, trwałych nawyków bohatera wielu
późniejszych powieści i nowel. A zatem na przykład w postaci notorycznej niechęci tego
15
bohatera do wszelakich przejawów stabilizacji i konformizmu, do życia zorganizowanego i
zinstytucjonalizowanego (włącznie z pożyciem małżeńskim), w złudnej pogoni za
najdrobniejszym przebłyskiem nieskrępowania, samostanowienia. Widać to nie tylko w
tomach Marka Nowakowskiego, Andrzeja Brychta, Edwarda Stachury, Stanisława Czycza,
Ireneusza Iredyńskiego, Stanisława Chacińskiego, także Mariana Pilota, Zygmunta Trziszki i
in., ale również w licznych książkach debiutantów lat siedemdziesiątych
|
WÄ
tki
|