Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Prób± wyja¶nienia fenomenu stalinowskiej wersji marksizmu czytelnikom Zachodu, w tym
także polskiej diasporze – odciętej „żelazn± kurtyn±” od kraju i jego problemów – był jego
esej Zniewolony umysł (1953). Autor analizuje tu destrukcyjn± moc ideologii
marksistowskiej, zwanej Now± Wiar±, a także postać jej emanacji literackiej, czyli
socrealizmu, na przykładzie losów innych twórców (sam usuwa się w cień). Negatywnymi
bohaterami Zniewolonego umysłu s±: Moralista, Nieszczę¶liwy Kochanek, Trubadur i
Niewolnik Dziejów – osoby wzorem osiemnastowiecznych powiastek filozoficznych
oznaczone czterema pierwszymi literami alfabetu greckiego, przy czym zorientowany w
realiach krajowych czytelnik mógł odgadn±ć bez trudu, że Alfa to Jerzy Andrzejewski, Beta –
Tadeusz Borowski, Gamma – Konstanty Ildefons Gałczyński, a Delta – Jerzy Putrament.
Niechętni Miłoszowi recenzenci Zniewolonego umysłu, zarówno nieprzejednani emigranci,
jak i ludzie PZPR, mieli mu za złe to samo: że nie wytłumaczył się z decyzji własnych,
wskutek czego pozostaje dla jednych i drugich osob± mało wiarygodn±. W londyńskich
„Wiadomo¶ciach” pisał Mieczysław Grydzewski: „Jeżeli po sze¶ciu latach wiernej służby
niewoli p. Miłosz wybrał wolno¶ć, powinien był wraz z t± wolno¶ci± wybrać co najmniej
sze¶cioletnie milczenie” (1953). Podobnie brzmiał (grzmiał) głos krajowy – Jerzego
Putramenta (1956): „Oto bilans 10 lat powojennego Miłosza: 5 lat żył z zachwalania Polski
Ludowej, 5 lat z jej szkalowania”. Figury retoryczne s± w obu tekstach te same, różni± się
rachunki lat.
Esej Miłosza, wydany jednocze¶nie po polsku, angielsku i francusku miał także niemało
opinii entuzjastycznych (wysoko ocenił to dzieło wybitny filozof-egzystencjalista Karl
Jaspers). W 1953 roku Miłosz ogłosił drukiem jeszcze jedn± ksi±żkę: tom wierszy ¦wiatło
dzienne (wol± czystego przypadku publikacja tak zatytułowanej ksi±żki zbiegła się w czasie
ze wspomnian± tu już afer± asa kontrwywiadu, który nazywał się ¦wiatło). Naczeln± normę
poetyki stanowi w ¦wietle dziennym d o m i n a c j a e p i t e t u – zasygnalizowana już w tytule
ksi±żki (¶wiatło jakie? dzienne!). Przewag± ilo¶ciow± tego tropu nad pozostałymi operacjami
stylistycznymi wyczuwa się natychmiast (bez liczenia słów). Oto pocz±tek wiersza
103
Narodziny:
P i e r w s z y raz widzi ¶wiatło,
¦wiat jest j a s k r a w y m ¶wiatłem,
Nie wie, że krzycz±
J a s k r a w e ptaki.
Ich serca bij± szybko
Pod o g r o m n y m i li¶ćmi,
Nie wie, że ptaki żyj±
W i n n y m czasie niż człowiek.
Nie wie, że drzewo żyje
W i n n y m czasie niż ptaki
I będzie szło p o w o l i
Do góry s z a r ± kolumn±
M y ¶ l ± c e korzeniami
O srebrze p o d z i e m n y c h królestw.
(Podkr. E. B.)
Spójrzmy: ¶wiatło jest tutaj jaskrawe, ptaki – jaskrawe, li¶cie – ogromne, czas – inny,
kolumna – szara, drzewo – my¶l±ce, królestwa – podziemne. Oprócz epitetów prostych,
zarówno metaforycznych, u Miłosza rzadszych („my¶l±ce drzewo”), jak i niemetaforycznych
(„ogromne li¶cie”), sypi±cych się niczym z rogu obfito¶ci, pojawiaj± się w przytoczonym
fragmencie inne odmiany tego tropu, m.in. epitety przysłówkowe („szybko, powoli”). Zdania
oznajmuj±ce (np. „ich serca bij± szybko”) pozwalaj± się odczytać jako ukryte
p o w i a d o m i e n i a e p i t e t o w e , czyli odpowiedzi na pytania j a k i ?, j a k a ?, j a k i e ?
(jakie maj± serca? bij±ce szybko!).
Inne zdania oznajmuj±ce w przytoczonym urywku ..Narodzin” zapisz tak, by uzyskały
postać powiadomień epitetowych. Do jakich bytów odnosz± się te (utajone) epitety? Jakie
cechy wyróżniaj±?
Poeta pyta: jaki jest (jakim bywa) człowiek, przedmiot, ¶wiat? Jak prezentuj± się
zależno¶ci między człowiekiem a histori±, człowiekiem a kultur±, człowiekiem a przyrod±?
P y t a o f o r m ę , n i e o e s e n c j ę . Epitet, zarówno jawny, jak i utajony, indywidualizuje
dany byt, wyodrębnia z nico¶ci, ukazuje pewien moment jego trwania. Tutaj co¶ istnieje o
tyle, o ile staje się ,,jakie¶”: „ostatnie”, „magiczne”, „skrzydlate”, „wiecznie błękitne”,
„ceglaste”, „pstre”, ,,malowane”, „rzeĽbione”, „wojenne” (przykłady pochodz± z dalszych
partii wiersza Narodziny). Rozmigotana różnorodno¶ć odpowiedzi na pytanie o f o r m ę
i s t n i e n i a decyduje i o urodzie artystycznej wiersza (w odnajdywaniu nieoczekiwanych
epitetów Miłosz jest mistrzem), i o kierunku poznania. Dla Miłosza – inaczej niż dla innych
twórców (np. Przybosia) – nie jest zagadk± sam byt, on nie pyta, co to jest: ¶wiat, ¶wiatło,
człowiek, ptak, drzewo, morderstwo, nikczemno¶ć, lecz jakimi wła¶ciwo¶ciami owe byty
odznaczaj± się w danej konfiguracji. W poszczególnych wierszach l i n i a p o w i a d o m i e ń
e p i t e t o w y c h ulega rozwidleniu. Niektóre epitety zatrzymuj± się na p o z i o m i e o p i s u ,
inne – zmierzaj± p o p r z e z o p i s k u o c e n i e , a jeszcze inne maj± charakter j a w n i e
w a r t o ¶ c i u j ± c y . Warto¶ciowanie (bezpo¶rednie lub po¶rednie) zwykle jest od opisu
ważniejsze. Jeżeli w poezji Miłosza jaka¶ cecha czy forma istnienia obserwowana w izolacji,
np
|
WÄ…tki
|