ďťż

Zastanawiają się nawet, czy po prostu was nie pozabijać i dać sobie z wami święty spokój"...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
„Co? To, co mówisz, jest wstrętne, Wujku Joe. Myślałem, że ci na górze są na wyższym szczeblu ewolucji". „Oczywiście, że są, ale muszą nad pewnymi rzeczami popracować. Jednym z waszych problemów w trzecim wymiarze jest przekonanie, że wszystko, co jest poza wami, musi być doskonałe. Wynika to z waszego braku akceptacji własnych niedoskonałości i z tego, że żyjecie zbyt jednowymiarowo". Wujek Joe przerwał na chwilę. Po ostatnim pobycie na Międzystacji AA wydawał mi się jeszcze mądrzejszy, a nawet przemądrzały. „Z tego właśnie bierze się ich troska", ciągnął takim samym refleksyjnym tonem. „Wy, ludzie, jesteście tak mocno zakotwiczeni w trzecim wymiarze, w swoim materializmie, że nie wiadomo, czy będziecie w stanie z tego się wyrwać, przebudzić się. Nawet gdybyście mogli, nie ma pewności, że wystarczy wam rozsądku, żeby posprzątać bałagan, którego narobiliście, żyjąc tak jednowymiarowe. Oprócz tego, że musielibyście się przebudzić i posprzątać, konieczne byłoby podążanie za programem ewolucyjnym. Pamiętajcie, że celem tej części gry ewolucyjnej jest stanie się istotami międzywymiarowymi". „Nie żartuj, Wujku Joe. To zbyt dużo, jak na 25 lat".* * Licząc od 1988 roku (przyp. tłum.) „Tak, to dużo, ale może nadawalibyście się na Wojowników Zuvuyi". „Nadawalibyśmy się, Wujku Joe?", zapytałem zadowolony, że w końcu usłyszę coś w rodzaju komplementu. „Co musimy zrobić?" „Nie podniecaj się niezdrowo. Powiedziałem, że może nadawalibyście się, a nie, że znaleźliście rozwiązanie. W każdym razie posłuchaj. Jesteś dość sprytny, może zrozumiesz". „Przestań się ze mną drażnić, Wujku Joe. Wiemy, że nie mamy wiele czasu, więc powiedz mi, o co chodzi". „Więc słuchaj. Wasi Wojownicy Zuvuyi, tak pewnie nazwiecie swoją grupę uderzeniową, będą rekrutować się spośród tych, którzy rozpoczną Kampanię na rzecz Ziemi. Takich właśnie ludzi szukają Galaktyczni Skauci. Oni też mają swój plan. Szukają Ziemian, którzy mogliby pójść do Przedszkola dla Galaktycznych Skautów". Przedszkole dla Galaktycznych Skautów! Bardzo mi się to spodobało. Oczami wyobraźni zobaczyłem tabliczkę nad drzwiami przedszkola, za którymi znajduje się przejście do Galaktyki i innych wymiarów. Świetnie. Robiło się ciekawie. „Ich plan to Zapowiedziany Powrót. Chcą wrócić, ale najpierw muszą skolonizować Ziemię". „Skolonizować?", zapytałem i zdałem sobie sprawę z tego, że nie dotarło to do mnie tak do końca. „Zgadza się, kolego. Tak jak powiedziałem, następnym celem drużyny majańskich inżynierów jest skolonizowanie planety, ale nie w taki sposób, jak myślisz. Nie będzie to żadna grabież ziem ani kulturowe ludobójstwo, ani nic, co może wam się z tym kojarzyć. To są wasze metody. Gdy jakaś planeta w swym rozwoju przekracza próg ostatniej Atlantydy, rozumie, jak prawidłowo korzystać z wolnej woli, którą identyfikuje z własną formą falową. Wówczas staje się planetą majańską. Tak, to twój Faktor Majów, kolego. Dlatego są oni tak bardzo zainteresowani Konwergencją Harmoniczną i wszystkim, co się tu dzieje. W Galaktyce istnieją już takie zaawansowane cywilizacje majańskie. Czy nie chciałbyś, żeby twoja planeta była planetą majańską, Jose? Czy wiesz, co to znaczy zostać Majem?" Gdy Wujek Joe zadał to pytanie, zobaczyłem świątynie w kształcie piramid i usłyszałem subtelnie rytmiczną muzykę. Wiedziałem jednak, że chodzi o coś więcej. „Nie, Wujku Joe, nie wiem. Powiedz mi, co to znaczy zostać Majem". „Spróbuję wyjaśnić ci to w przystępny sposób. Istnieje coś takiego, jak zbiorowa energia i zbiorowa świadomość, ale nikt w grupie nie próbuje wykraść ci twoich sekretów, bo nie masz żadnych sekretów! Sekrety biorą się ze strachu i niepewności. Strach jednak nie istnieje, a jego miejsce zajmuje miłość, która ogarnia wszystkich. Każdy jest nadal sobą, zachowuję swoją unikalną odrębność, tyle że teraz już każdy znajduje swoje miejsce. Nie ma nędzy, wojen, bólu i katastrof, czyli wszystkiego, co jest efektem złej percepcji rzeczywistości. Zewsząd otacza cię wieczna, przepełniona miłością harmonia, a twoje zmysły otwarte są na międzywymiarowe fantazje". Wujek Joe skończył i zagrał kilka dźwięków na swoim kazoo. „To naprawdę brzmi wspaniale, Wujku Joe", odpowiedziałem z entuzjazmem. „Ale wróćmy na chwilę do kolonizacji, o której mówiłeś". „Dobrze, kolego. Najpierw musicie skolonizować się sami. Musicie dopuścić do głosu swoje międzywymiarowe sobowtóry i poddać im się. Pamiętaj, że trójwymiarowe ciała, które posiadacie, to tylko użyczona wam powłoka, coś w rodzaju skafandrów kosmicznych. To właśnie międzywymiarowe sobowtóry są tymi, którzy faktycznie nimi sterują". Pomyślałem, że to jakaś paranoja. Nagle ogarnął mnie lęk. Czyżby Wujek Joe próbował odebrać mi moją moc, a ja miałem mu ją po prostu oddać? „Spokojnie, kolego", powiedział, czytając w moich myślach. „Jest to wielkie wyzwanie dla twojego trójwymiarowego, kontrolującego ego, twojego malutkiego ministerka obrony. Ha, ha, ha! Powiedz, czy cały trening, który znosiłeś jak kura jajo w poprzednim rozdziale, traktowałeś poważnie? A może ten ewolucyjny eksperyment zaraz wypije zgniłe, kosmiczne jaja, które sam zniósł i się nimi udławi?" „Rozumiem, o co ci chodzi, Wujku Joe, mów dalej". „Cieszę się, Jose, że możemy odbywać nasze spotkania na płaszczyźnie umysłu. To ułatwia mi pracę. Wróćmy jednak do Zaplanowanego Powrotu i wyjaśnijmy sobie wszystko dokładnie. W ciągu najbliższych 25 lat ludzie będą musieli przekazać kontrolę nad sobą swoim międzywymiarowym sobowtórom, którzy staną się ich operatorami. Będą wami kierować, zupełnie tak, jakby obsługiwali maszyny. Teraz te maszyny nie są w żaden sposób kontrolowane i próbują działać same, ale rozumiesz, że tak się nie da. Wojownicy Zuvuyi mają objąć przywództwo i dać przykład innym ludziom. Rozumiesz, co mam na myśli?" Z trudem przełknąłem ślinę. Wiedziałem bardzo dobrze, o co mu chodzi. „Chcesz powiedzieć Wujku Joe, że jesteś mój ą wyższą mocą i oczekujesz, żebym się oddał w twoje ręce?" „Nauka nie poszła w las! Nie martw się, nie będzie źle. Na początku może ci się to wydawać przerażające, bo myślałeś przez wiele lat, że wszystko, co naprawdę istnieje, to ciało, które można uszczypnąć. Nie bój się, nie zamienisz się w zombi, lecz stopniowo upodobnisz się do mnie. A co, nie lubisz mnie? Jestem zły? Czy sprawiłem ci kiedyś jakieś kłopoty? Czy nie jestem jak niesforne dziecko drzemiące w tobie, które chce podróżować autostopem przez kosmos, słuchać arkturiańskiego heavy metalu, który przedziera się przez twoje międzywymiarowe włókna nerwowe?" Tu mnie miał
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.