Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Kartka zap³onê³a i zmieni³a siê w popió³, ale Jon wiedzia³, ¿e to nie tylko doskona³a pamiêæ jest powodem, dla którego bêdzie tê wiadomo¶æ pamiêta³.
Nie ma ¿adnych powodów, dla których roboty nie mog³yby wykonywaæ jakiejkolwiek pracy, któr± wykonuj± ludzie. Poniewa¿ w pierwszej kolejno¶ci chodzi o wyrêczanie ludzi od ciê¿kich i niebezpiecznych zajêæ, tote¿ roboty s± budowane po to, aby wykonywaæ pewne, czysto manualne czynno¶ci. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby w niedalekiej przysz³o¶ci roboty dokonywa³y samodzielnych odkryæ naukowych. Nasza w³asna konstrukcja umo¿liwia nam samodzielne my¶lenie dziêki oicreslonym ³añcuchom DNA. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby stworzyæ je sztucznie. Lecz jest tu pewien problem, innej zgo³a natury. Ludzie przywykli do tego, ¿e w pewnych pracach s± nieza-st±pieni. Choæ z drugiej strony przyznaj±^ ¿e przy innych w³a¶nie roboty s± tymi "niezast±pionymi". Gdy mit o nieomylno¶ci cz³owieka, który zajmuje okre¶lone stanowisko na przyk³ad w s±downictwie czy w rz±dzie, przestanie byæ tak silny, mo¿liwe stanie siê objêcie tych stanowisk przez automaty. A tak na marginesie, to przyjrzyjcie siê swoim sêdziom czy deputowanym - czy naprawdê s± tak "nieomylni"? Jednak, jak dotychczas, funkcje robotów ograniczaj± siê do czysto mechanicznych i zastêpowania ludzi na szczególnie niebezpiecznych stanowiskach, jak na przyk³ad prace podwodne czy naprawa reaktorów atomowych. Jednak w przysz³o¶ci mo¿e doj¶æ do tego, ¿e roboty bêd± mia³y i inne zadania, choæby na przyk³ad w wymiarze sprawiedliwo¶ci.
Ramiê sprawiedliwo¶ci
To by³a wielka, dok³adnie opakowana przeciwwstrz±sowo skrzynia, wygl±daj±ca jakby wa¿y³a tonê. Ten cio³ek zrzuci³ j± dok³adnie przed drzwiami posterunku i odlecia³. Spojrza³em uwa¿niej na kierowcê, który przywióz³ pakê z kosmodromu.
- Co to jest, do cholery?
- A sk±d ja mam wiedzieæ? - odpar³o indywiduum, gramol±c siê do kabiny. - Nie jestem wszystkowiedz±cy. Przyby³a rann± rakiet± z Ziemi. To wszystko co wiem.
Zapu¶ci³ silnik i odjecha³ w k³êbach czerwonego dymu.
- Dowcipnisie - mrukn±³em. - Mars jest pe³en rozkosznych dowcipnisiów. Gdy ponownie zabra³em siê za ogl±danie pud³a, poczu³em, ¿e w zêbach zgrzyta mi piasek. Szef Craig musia³ s³yszeæ silnik, gdy¿ wyszed³ z biura i zacz±³ mi pomagaæ w ogl±daniu.
- My¶lisz, ¿e to bomba? - spyta³ niepewnym tonem.
- A dlaczego mia³by siê kto¶ wysilaæ na przys³anie nam takiego drobiazgu? I to jeszcze takich rozmiarów, i z Ziemi?
Zmienili¶my temat, zastêpuj±c go milczeniem i zaszli¶my pakê z ty³u. Adresu nadawcy nie by³o. W koñcu odbili¶my ¶cianê i stanêli¶my lekko zbaranieli. Tak wygl±da³o moje pierwsze spotkanie z Nedem. Byliby¶my znacznie szczê¶liwsi, gdyby by³o tak¿e ostatnim. ¯e te¿ kto¶ wpad³ na ten kretyñski pomys³ i trudzi³ siê przes³aniem tego z Ziemi. Teraz ju¿ rozumiem, co staro¿ytni mieli na my¶li pisz±c o puszce Pandory. Ale póki co
56 HARRY HARRISON
stali¶my tu i wygl±dali¶my jak dwa pó³inteligenty. Ned le¿a³ spokojnie i te¿ nam siê przygl±da³.
- Robot! - rozpozna³ szef.
- Doskonale, to by³o dla ciebie ³atwe do rozpoznania. Chodzi³e¶ przecie¿ do Akademii Policyjnej.
- Ha, ha! Spróbuj teraz znale¼æ co¶, co t³umaczy³oby, co on tu robi. Ja nie chodzi³em do Akademii, ale znale¼æ list w stosie plastiku nie jest sztuk± wymagaj±c± studiów. Szef wzi±³ go i zacz±³ czytaæ z ca³kowitym brakiem entuzjazmu.
- Dobra, dobra. United Robotics s±dzi, ¿e... "roboty dobrze u¿yte mog± u³atwiæ pracê policyjn±... zapraszaj± nas do wspó³pracy w te¶cie terenowym... robot do³±czony do tego listu jest najnowszym, eksperymentalnym modelem, warto¶ci 120 tysiêcy kredytów..."
Obaj zajrzeli¶my do pud³a, jakby by³a tam wymieniona w li¶cie suma.
Szef zaj±³ siê dok³adnym poznaniem tre¶ci listu, a ja zacz±³em siê zastanawiaæ, jak go wyj±æ z tego pud³a. Eksperymentalny czy nie, wygl±da³ mi³o - ubrany by³ w uniform navy-blue ze z³otymi wykoñczeniami. Kto¶ zada³ sobie du¿o trudu, aby osi±gn±æ ten efekt. Fakt faktem, ¿e wygl±da³ jak rasowy glina. Mia³ wszystko, co trzeba, poza gum± i gnatem. Doszed³szy do tego buduj±cego wniosku zauwa¿y³em, ¿e robotowi b³yszcz± oczy. Nigdy dotychczas nie mia³em ~\o czynienia z humanoidami, tote¿ zaryzykowa³em.
- Wy³a¼ ze skrzyni!
Wylaz³ z prêdko¶ci± rakiety i zamar³ o dwie stopy ode mnie w postawie zasadniczej.
- Eksperymentalny robot policyjny numer seryjny XPO-456-934B melduje gotowo¶æ do pe³nienia obowi±zków, sir!
RAMIÊ SPRAWIEDLIWO¦CI 57
S³owa pada³y z ekspresj±, a sylwetka wyra¿a³a pe³ne sprê¿enie. Fakt, ¿e miê¶nie mia³ ze stali, a zamiast ¶ciêgien drut, ale wygl±da³ autentycznie. Umacnia³a to przekonanie budowa
- wzrost i sylwetka cz³owieka, do tego ubrana w granatowy mundur. Wszystko wskazywa³o na to, ¿e faktycznie sterczy przede mn± Ned - rakietowy glina. Potrz±sn±³em g³ow± i zwróci³em siê do niego.
- Odprê¿ siê, Ned.
Nie pos³ucha³ mnie i nadal siê prê¿y³.
- Przemêczysz sobie obwody, jak siê bêdziesz tak gimnastykowa³. A poza tym jestem tu tylko sier¿antem. Szef policji to ten drugi.
Ned obróci³ siê w stronê szefa z tak± sam± szybko¶ci± i zameldowa³ siê w ten sam sposób.
- Zdziwi³bym siê, gdyby umia³ co¶ jeszcze oprócz tego salutowania i meldowania siê - stwierdzi³ szef, obchodz±c go, jak pies hydrant.
- Funkcje, dzia³anie i mo¿liwo¶ci akcji na stronach 184-213
- Ned rozleg³ siê natychmiast, jakby w odpowiedzi na uwagê szefa. - Detale dotycz±ce programów strona 1035-1261.
Szef maj±cy k³opoty z przeczytaniem wiêcej ni¿ trzech stron komiksu na raz, spojrza³ z czystym obrzydzeniem na tomisko sze¶ciocalowej grubo¶ci, nosz±ce skromn± nazwê "Instrukcja obs³ugi". Potem wpad³ na wspania³y pomys³ i rzuci³ mi tomisko na biurko.
- Zajmij siê tym - rzek³, opuszczaj±c biuro. - I robotem te¿. Zrób co¶ z nim.
Zaanga¿owanie szefa w sprawê omal mnie nie przyt³oczy³o. Wzi±³em ksi±¿kê i zacz±³em przegl±daæ, my¶l±c jednocze¶nie, ¿e o robotach wiem tyle, co pierwszy lepszy ch³op z ulicy, a zasadzie
58 HARRY HARRISON
nawet mniej. Na otwieranych przeze mnie stronach piêtrzy³y siê jakie¶ piêtrowe wzory, diagramy kilometrowej d³ugo¶ci i wykresy o kolorystyce têczy, a tak¿e inne, ogólnie niezrozumia³e dupere-le. Ich wygl±d sugerowa³, ¿e wymagaj± g³êbszej uwagi
|
WÄ…tki
|