— Może pójdę do naszego pokoju i się zdrzemnę...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Mysz u¶ciskała Penelopę i skierowała się w stronę ich kabiny, dziewczynka za¶, ci±gle tul±c lalkę, jakby była z kryształu i mogła roztrzaskać się w każdej chwili, ruszyła w przeciwnym kierunku. Przeszła przez izbę chorych, potem wjechała wind± powietrzn± na najwyższy pokład i skręciła w lewo. Panował tu wielki ruch, gdyż był to poziom operacyjny i członkowie załogi nieustannie gonili z miejsca na miejsce, zupełnie nie zwracaj±c na ni± uwagi. Penelopa zdecydowanym krokiem ruszyła korytarzem prowadz±cym na pokład obserwacyjny. Był to stosunkowo duży pokój, w nim za¶ około piętnastu ekranów. Każdy z nich ukazywał otoczenie okrętu na odległo¶ć ponad parseka w każdym kierunku. Po¶rodku pokoju stał samotnie szczupły mężczyzna, do którego zwróciła się na pokładzie Gwiezdnej Łodzi. — Dobry wieczór — powiedział, zauważywszy, że do niego podeszła. — Dobry wieczór — odpowiedziała oficjalnym tonem. — To wygl±da na now± lalkę. — Nazywa się Marianna — zawiadomiła go Penelopa podnosz±c lalkę, by j± mógł obejrzeć. — Wiesz, nigdy nie pytałem, jak ty masz na imię. — Penelopa. — Witam na pokładzie, Penelopo — powiedział mężczyzna. — Ja nazywam się Patiomkin, Misza Patiomkin. — To brzmi jak prawdziwe nazwisko — zdumiała się dziewczynka. — Bo jest. — My¶lałam, że prawie nikt tutaj nie używa prawdziwych nazwisk... no, może z wyj±tkiem mnie i Marianny. — Wła¶nie z tego powodu je wybrałem — odrzekł z u¶miechem Patiomkin. — To mnie bardzo wyróżnia. — Owszem — zgodziła się Penelopa. — A więc, Penelopo, co tu robisz sama? — Nie jestem sama — sprzeciwiła się dziewczynka. — Jest ze mn± Marianna. — Przepraszam — sprostował Patiomkin. — Co ty i Marianna tu robicie? — Ja mówię do ciebie, a Marianna ogl±da wszystkie ekrany. Patiomkin zachichotał. — Nie to miałem na my¶li. Penelopa obdarzyła go uprzejmym spojrzeniem, czekaj±c aż wyja¶ni, co chciał przez to powiedzieć. — Chodziło mi o to — powiedział wreszcie — dlaczego znalazła¶ się na pokładzie obserwacyjnym? — Zobaczyłam cię tutaj, wszyscy inni wydaj± się zajęci, więc pomy¶lałam, że z tob± porozmawiam. — A o czym chcesz rozmawiać? — zainteresował się Patiomkin. — Och, nie wiem — odrzekła Penelopa rozgl±daj±c się po pokoju. Jej spojrzenie padło na ekran. — Jak to działa? — zapytała. — To jest zupełnie takie, jak holowizyjny ekran projekcyjny u ciebie w domu — wyja¶nił Patiomkin. — Na zewn±trz statku mamy kamery, one za¶ przekazuj± to, co widz±, na różne ekrany. — Ale nie możesz zmieniać kanałów. — Dlatego mamy tyle ekranów. — Jak naprawiacie kamerę, je¶li się zepsuje? — Nie robimy tego — powiedział Patiomkin. — Po prostu wyrzucamy j± i instalujemy now±. — Czy to ty je instalujesz? Patiomkin wygl±dał na rozbawionego. — To nie moja robota. — A jaka jest twoja? — spytała Penelopa. — Wygl±da, że wszyscy inni ciężko tu pracuj±, a ty tylko stoisz sobie i patrzysz na ekrany. Czy jeste¶ tym człowiekiem, który ostrzega kapitana o zbliżaniu się roju meteorytów? — Nie, okręt robi to automatycznie. — Więc co ty robisz? — W tej chwili nic. — Więc jeste¶ pasażerem? — nalegała. — Nie — powiedział Patiomkin. — Jestem Dowódc± Wojennym. — Dowódc± Wojennym? — Tam, w Demokracji nazywaliby mnie, jak s±dzę, doradc± wojskowym. Nie pracuję do chwili, gdy kogo¶ atakujemy albo sami zostaniemy zaatakowani. Ale gdy to następuje, pracuję doprawdy bardzo ciężko. — A więc je¶li powiesz Jankeskiemu Kliprowi, by kogo¶ zaatakować, on to robi, a je¶li mówisz nie, to nie atakuje? — Zazwyczaj tak. — Więc jeste¶ bardzo ważny — rzekła z podziwem. — Od czasu do czasu. Spojrzała na niego zaciekawiona i zapytała: — Co się dzieje, je¶li mu co¶ Ľle poradzisz? — Wówczas przegrywamy. — Przegrywamy? — powtórzyła. — Giniemy. — A czy zarabiasz masę pieniędzy? — To nie twoja sprawa, młoda damo — rzekł Patiomkin. — Jeszcze nie — zgodziła się Penelopa. — A to co ma znaczyć? — zapytał. Penelopa opu¶ciła głowę i troskliwie spojrzała na sw± lalkę. — My¶lę, że ona jest głodna — obwie¶ciła. — Może poczekać — powiedział Patiomkin. — Co masz na my¶li, mówi±c „jeszcze nie”? — Wiesz, co miałam na my¶li — odpowiedziała Penelopa, nie odrywaj±c wzroku od lalki. — A może mimo wszystko powiesz mi? — Niekiedy możesz dać mu błędn± radę. — To możliwe — przyznał Patiomkin. — Nie zawsze się ma rację. — Ja mam — powiedziała Penelopa bez cienia samozadowolenia. — Bzdura. — Bardzo mi cię żal, panie Patiomkin — stwierdziła z całkowit± szczero¶ci±. — O? Dlaczego? — Bo w bliskim czasie... być może jutro, być może nawet dzisiejszego wieczoru Jankeski Kliper przypomni sobie, co zrobiłam w kasynie i zrozumie, że byłabym lepszym Dowódc± Wojennym niż ty. Patiomkin roze¶miał się ochryple. — Nie masz najbledszego pojęcia o taktyce wojskowej. — Ale wiem wszystko o przyszło¶ci — podkre¶liła
WÄ…tki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. SkĹ‚adam siÄ™ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ… gĂłwnianego szaleĹ„stwa.