ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Dane
zachodził w głowę, czy jest to rodzimy świat Mekharów i czy będą tam lądować. Jaki los im
wyznaczono? Obchodzono się z nimi wręcz troskliwie, co napawało Danea odrobiną
optymizmu. Wykluczało to krwawą rzeź. Może czekała więźniów jakaś ciężka próba? Jakaś
okrutna kara za zgładzenie Mekhara?
Monotonny szept umilkł znienacka, zakłócony serią stłumionych, przenikliwych
pisków, trzasków i szmerów emitowanych przez głośnik. Siedzący przy konsoli Mekhar
rzucił się do regulacji wskaźników. Mikrofon ożył, popłynął z niego dziwaczny, niski,
bezbarwny głos - zdaniem Danea głos robota - który oznajmił:
Stacja Centralna. Drugi kontynent. Do statku Mekharów: Odebraliśmy wiadomość.
Jesteśmy gotowi na przyjęcie waszej oferty.
Mekhar odpowiedział głośno i wyraźnie. Było oczywi- ste, że celowo kontroluje głos,
aby treść w pełni dotarła do odbiorcy.
- Mamy dla was pięcioro, o Łowcy. Wyjątkowo niebezpieczni. W pierwszorzędnym
gatunku. Nie zamierzamy oddać ich za bezcen.
- Wy, Mekharowie, ubiliście już wcześniej niejeden interes i znacie nasze wymagania
- odparł mechaniczny głos beznamiętnym tonem. - Czy ci byli przetestowani?
- Oczywiście - potwierdził Mekhar. - Z sześciorga przywódców tych czworo
przetrwało podczas zwykłego testu badającego zdolność do ucieczki. Tylko oni byli na tyle
inteligentni i sprytni, aby dostrzec maleńkie niedopatrzenie i wykorzystać je jako szansę
wyrwania się z niewoli. Byli na tyle odważni, aby z niej skorzystać, ryzykując postrzał z
neurozerów, i na tyle zdesperowani, aby podjąć walkę, gdy ujrzeli, że jesteśmy przygotowani
na spisek. Nie zawiodą was. Mieliśmy nadzieję schwytać żywcem wszystkich sześcioro, lecz
dwóch musieliśmy zabić, nim udało się opanować bunt.
- Wspomniałeś, że macie dla nas pięć ofiar - odezwał się głos beznamiętnego
rozmówcy.
- Piątym jest jeden z nas - pospieszył z odpowiedzią dowódca Mekharów. - Nasz
wartownik. Pozwolił, aby więźniowie obezwładnili go i zabrali broń. Jego towarzysz, w myśl
tradycyjnej szansy wyboru, wolał popełnić samobójstwo niż zostać wystawionym na
decydującą próbę walki. Ten oto skorzystał z drugiej możliwości, to znaczy wolał aby
sprzedano go Łowcom jako jedną z ofiar. Oddajemy go za cenę honoru. Jest więc wolny od
zobowiązań i może legalnie podjąć się jedynej szansy ocalenia.
- Zawsze radzi jesteśmy, przyjmując Mekhara jako ofiarę - stwierdził głos. -
Powtarzamy: zgadzamy się na waszą ofertę, gotowi przyjąć waszych zdesperowanych
kryminalistów na ofiary w każdej chwili! - Naszym ludziom honor nie zezwala, aby
reprezentowali naszą rasę w Łowach jako kryminaliści. Nie dopuszczamy nawet takiej myśli.
Ów wartownik był jednym z najlepszych w honorowych pojedynkach, zanim z premedytacją
daliśmy więźniom szansę ucieczki. Został pokonany, lecz pozostawiliśmy mu wolny wybór
rodzaju śmierci. Ma prawo, jeśli sobie życzy, zginąć honorowo z waszych rąk...
- Oddajemy pokłon szlachetnym zasadom Mekharów - oznajmił głos. - Dlatego
proponujemy premie: 10% do naszej ustalonej ceny za jednego. Jeśli to wam odpowiada,
możecie przekazać więźniów na ląd już teraz.
- Zgoda - oświadczył Mekhar.
Uwagę Danea ściągnęła reakcja Rianny, która słaniała się, wstrząsana
spazmatycznym łkaniem.
- Łowcy - wyszeptała. - Wiec nie są tylko wytworem legendy! Szansa ucieczki? O tak,
szansa... Och, mój Boże! Ale jaka szansa?!
Dane aż się wzdrygnął na te słowa. Zanim jednak zdążył o cokolwiek zapytać,
podszedł do nich Mekhar-dowódca.
- Więźniowie - rzekł spokojnie. - Szansa ucieczki lub honorowej śmierci zależy od
was. Udowodniliście, że jesteście zbyt odważni i zbyt mężni, aby trafić w szeregi
przeznaczonych na sprzedaż niewolników. Zatem, z całym szacunkiem i przyjemnością,
mamy zaszczyt zaofiarować wam te alternatywę. Nie obawiajcie się. Otrzymacie niewielką
dozę niezbyt silnego, usypiającego gazu, nie pozostawiającego efektów ubocznych, byście
nie wyrządzili sobie krzywdy w drodze do Świata Łowców. Pozwólcie mi złożyć wam
wszystkim najszczersze gratulacje i życzyć udanej honorowej ucieczki lub krwawej i godnej
śmierci..
|
WÄ
tki
|