ďťż

Taką drogę wybierało wielu Rosjan z ich pokolenia...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Wybrzeże bałtyckie - Litwa, Łotwa i Estonia, jak również obwód kaliningradzki - wydawały się bardziej cywilizowane, bardziej europejskie niż tereny rdzennie rosyjskie. Ponieważ tak wielu mieszkańców tego regionu zostało wymordowanych lub deportowanych, było tu więcej miejsca. Stały nawet puste domy - solidne, pruskie domy z cegły - gotowe do zasiedlenia. Redaktorka przez większość swojego życia mieszkała w Kaliningradzie, ale w szkole nie powiedziano jej, że Kaliningrad był niegdyś miastem niemieckim. Historia zaczynała się od rewolucji rosyjskiej, a następnym ważnym wydarzeniem była druga wojna światowa, Wielka Wojna Ojczyźniana. Od nauczycieli dowiedziała się, że po wojnie Stalin wyzwolił Kaliningrad spod niemieckiej okupacji, ale nikt nigdy nie opowiedział jej niczego o mieście sprzed tego zdarzenia. Teraz wiedziała więcej. Widziała zdjęcia katedry i była bardzo dumna z Kanta, uważała, że Kaliningrad powinien nazywać się Kantgrad. Jej pokolenie, powiedziała, jest „inne"od rosyjskich Rosjan. Oni tu są Rosjanami bałtyckimi, nową narodowością, na razie wprawdzie dość biernymi życiowo dziećmi żołnierzy i marynarzy, ale z pewnością rozwiną się w wielki kupiecki naród, geografia będzie musiała w końcu zwyciężyć. „Nad tamtym" - powtórzyła kilkakrotnie, machając ręką w kierunku Rosji, którą uważała za inne państwo. Nieświadomie przyjęła postawę Niemców, którzy byli tu przed nią. Wybrzeże bałtyckie było cywilizowane, wszystko, co dalej na wschód - barbarzyńskie. Jej wiedza o mieście była jednak płytka. Mówiła o Kancie z taką samą czcią, jaką Rosjanie rezerwują dla swojego kanonu wielkich pisarzy narodowych -Puszkina, Tołstoja, Dostojewskiego - ale nie czytała żadnej z jego prac. - Chyba nie wyszły po rosyjsku - oświadczyła. Nazwiska innych filozofów z Kónigsbergu usłyszała ode mnie po raz pierwszy. Zaciekawienie Niemcami ograniczało się u niej do zainteresowania niemiecką turystyką i handlem, nie obchodziła jej niemiecka przeszłość. Przyszłość dla Kónigsbergu sprowadzała się dla niej do ściągnięcia do „jej" miasta niemieckich pieniędzy. Miała nadzieję, że gazeta, w której pracuje, wypromuje nad Bałtykiem 34 • MIĘDZY WSCHODEM A ZACHODEM strefę wolnocłową, otwartą granicę z Polską, handel z Niemcami. Wypowiadałaś ze znawstwem o „korytarzu": tak jak Prusy Wschodnie oddzielone były niegdji od Niemiec korytarzem polskim, tak samo obwód kaliningradzki oddzielał tea od Rosji korytarz litewski. Problem ceł i transportu musi zostać rozwiązany-mii ła nadzieję, że pokojowo. Kiedy o tym rozprawiała, tak bardzo się podnieciła, że podniosła słuchawtj i nie przestając mówić, zaczęła wykręcać numer. Ma przyjaciółkę, mówiła, ekont mistkę. Ona może wytłumaczyć mi wszystko, co dotyczy wolnej strefy ekonomio nej, handlu i transportu. - Powinna pani spotkać się z kimś, kto może opowiedzieć pani o przyszłości; nie o przeszłości, lecz o przyszłości. Ale przyjaciółki nie było w domu. Redaktorka odłożyła słuchawkę. W górze przeleciał samolot, napełniając pokój warkotem. - Myślę, że rozmowa ze starym Niemcem może być interesująca - powiedziałam - Jedynymi ludźmi, którzy mogą znaleźć pani takiego Niemca, są ci z KGB - oświadczyła. - Oni mają spisy. Zresztą w naszym obwodzie całkiem się zreforaifr wali. Znamy kilku młodych oficerów. Ale może chciałaby pani poznać nowego Niemca, takiego, który przyjechał tu, żeby inwestować? Są tacy ludzie. Razem z Niemcami radzieckimi stworzyli tu nową niemiecką społeczność. Znów podniosła słuchawkę. - Nie, już kilku takich spotkałam - odparłam. - Na statku. Odłożyła słuchawkę. - Może mogłaby pani zadzwonić do tych z KGB? - zaproponowałam. - Przecież to nic złego zapytać ich, czy wiedzą, jak kogoś znaleźć. - Skoro pani sobie życzy, zadzwonię, ale niczego nie obiecuję. - Zniecierplt wioną zmarszczyła brwi i wzruszywszy ramionami, odchyliła się na krześle. - Proszę przyjść jutro. W Kaliningradzie nie było przyzwoitych hoteli, wieczorem wzięłam więc taksówkę do Swietłogorska - kiedyś zwanego Rauschen; w latach trzydziestych zatrzymał się tam ponoć Tomasz Mann - oddalonego o godzinę drogi na północ od Kaliningradu. - Jestem Polakiem - oznajmił kierowca po rosyjsku. Jego pradziadek był szlachcicem, brał udział w powstaniu styczniowym, po czym został zesłany w głąb Rosji, skąd nigdy nie wrócił. Dziadek pracował w kopalniach, ojciec wstąpił do marynarki i pływał dookoła świata. Podczas jednej, pamiętnej podróży odwiedził Galveston w Teksasie. Taksówkarz mieszkał w Pio- niersku, niedaleko Swietłogorska. - Pioniersk? Kierowca nie widział nic śmiesznego w tym, że miasto wzięło nazwę od komunistycznego harcerstwa. - Wychowałem się tam - powiedział. - Nie wiem, jak nazywało się przedtem. Ze strony matki miał w sobie krew tatarską i uzbecką. Ale jego ojczystym językiem był rosyjski i innego nie znał. Kiedy byliśmy już niedaleko Swietłogorska, stał się nerwowy. - Nie powinienem się zbliżać do miasta - mruknął. NIEMCY • 35 Zatrzymał się u stóp stromego wzgórza i stanowczym gestem nakazał mi, żebym wysiadła. - Tam znajdzie pani hotel - rzucił i szybko odjechał. Wspinałam się wolno na wzgórze, mijając wielkie domy z wieżyczkami i wysokimi gotyckimi oknami - niektóre drewniane, niektóre z czerwonej cegły, niektóre z kamienia. Po paru minutach zrozumiałam, dlaczego kierowcy tak spieszno było odjechać. Na każdym z domów widniała tabliczka: „Pierwsza dywizja Armii Radzieckiej", „Klub Oficerów Marynarki", „Sanatorium wojskowe"
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.