ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
A więc ze względów natury
psychologicznej postanowiono pójść na masową
produkcję obrazów kościelnych i dążyć - przy-
najmniej na razie - do przedstawiania sccn reli-
25S
WŁADYSLAW TOMKIEWICZ
gijnych w ten sposób, by były one zrozumiałe
"
i czytelne dla "maluczkich.
W myśl tego programu wnętrza kościołów ule-
gały teraz znacznym przeobrażeniom. Zaczęto ma-
sowo usuwać stare ołtarze gotyckie, a na ich miej-
sce wznosić nowe, masywne, z obrazami odpowia-
dającymi klimatowi potrydenckiemu. Nie chodziło
jednak o jakość malowideł pod względem artysty-
cznym, lecz o ilość i jakość w sensie treściowo-pro-
gramowym. Obraz musiał być czytelny, przekony-
wający swą wymową. Znamienna jest zmiana te-
matyki, która teraz czerpać będzie z opow ieści
ewangelicznych i legend o świętych. Ponieważ kult
ich leżał w programie potrydenckim, więc i u nas
znajduje on wyraz w malarstwie kościelnym. Jed-
nakże dotyczy przede wszystkim świętych pol-
skich; powstały cykle poświęcone żywotom obu
Stanisławów, Wojciecha, Jacka, Kazimierza. Na-
wet obrazy o tematyce maryjnej, gwoli ich jasno-
ści i czytelności chętnie umieszczano na tle sztafa-
żu polskiego, a w każdym razie bardzo ziemskiego.
Tematykę martyrologiczną, zgodnie zresztą z has-
łami potrydenckimi, odtwarzano z zacięciem natu-
ralistycznym, przy czym i tu widowisko, często
egzotyczne, przybliżano do możliwości odbiorczych
widza: tak na przykład scenę śmierci Katarzyny
Aleksandryjskiej przeniesiono na grunt polski,
a statystów poubierano w żupany i delie.
Jednak w ówczesnym prograinie malarstwa
kościelnego występowały nie tylko wskazania ide-
ologiczne, lecz i zakazy cenzorskie. Synod krakow-
ski w roku 1621 zajął się malarstwem religijnym
i powziął uchwały w sprawie usunięcia ze świąty'ń
różnego rodzaju obrazów malowanych "nierytual-
nie". Wystąpiono zdecydowanie przeciw "zbędne-
"
mu sztafażowi, zwłaszcza zwierzęcemu, zabrania-
jąc umieszczania psów, kotów i zajęcy na obrazach
KULTURA ARTYSTYCZNA
kultowych. Szczególnie mocno postanowienia sy-
nodu potępiły "nieprzystojność", przez którą rozu-
miano przede wszystkim nagość ciała ludzkiego.
Tak więc już pierwszy punkt uchwały kazał usu-
nąć z kościołów obrazy Adama i Ewy, gdyż często
są one "swawolnie malowane". Zabraniano rów-
nież przedstawiania "półnagiej" Magdaleny i zale-
cono, by malować ją nie jako jawnogrzesznicę,
lecz jako kobietę pokutującą za grzechy. 54
Te ostatnie postanowienia wiązały się z rozpę-
taną u nas przez kler walką z tematyką mitologi-
czną w sztuce, atakowaną nie tyle z racji jej "po-
gańskości", ile z tego powodu, że operując często
nagością ciała, "pobudza do grzechu". Ojciec Fa-
bian Birkowski dowodził, że "pełno tych obrazów
plugawych po łożnicach, po salach, po stołowych
izbach, po ogrodach, przy fontanach, nade
drzwiami, po gościńcach, po śklenicach samych
i czarach". Zapewne słowa te zawierały nieco
przesady, ale przecież te nagonki na malarstwo
mitologiczne były nagminne; jeszcze w XVI wieku
radził polemista katolicki Solikowski popalić
" 55
"marności Jowiszowe, Mars# z Wenerami . To-
też je niszczono za przykładem marszałka Wolskie-
go, który na łożu śmierci kazał spalić swą galerię
obrazów włoskich, największą chyba w ówczesnej
Polsce. zą chyba w ówczesnej
Jakkolwiek masowa i dość pospieszna "pro-
dukcja" malowideł sakralnych, wykonywana prze-
ważnie przez warsztaty cechowe i amatorów ze
środowisk klasztornych, musiała wpływać ujemnie
na ogólny poziom malarstwa religijnego, to jednak
pamiętać trzeba, że czołowi malarze tego czasu
oddawali swe pędzle na potrzeby Kościoła, wsku-
tek czego malarstwo sakralne może pochwalić się
niejednym dziełem, którego wartości estetyczne
wyrastały ponad przeciętność. Dotyczy to zwłasz-
254 255
WŁADYsŁAW TOMKIEWICZ
cza trzech najwybitniejszych ośrodków artystycz-
nych: pomorskiego, wielkopo:;kiego i krakow-
skiego.
Gdańsk był na Pomorzu ośrodkiem dominują-
cym, lecz jako miasto protestanckie nie mógł od-
działywać na katolickie m#l#rstwo sakralne. Toteż
na terenie tym przodującą rclę odegrali nie rodo-
wici artyści gdańscy, ale osie-#leni tam przybysze
śląscy, Herman Han z Nysy i wrocławianin Bart-
łomiej Strobel. Pierwszy z nich, mimo że pobierał
pensję serwitora (jak nazywano wówczas rzemie-
ślników i artystów pracujących na rzecz dworu),
wykonywał głównie zamówienia klasztorów cy-
sterskich w Pelplinie i Oliwie. Zachowując pewien
konserwatyzm formy, jednoeześnie wprowadza bo-
gate efekty światłocieniowe. Do najlepszych jego
dzieł należy Pokłon, pusterzy w ołtarzu pelplińskim.
Han pracował głównie na Pomorzu, ale jego
wpły#vy sięgały i do innych regionów. Ulegał irn
w pewnej mierze w malarstwie religijnym Strobel,
który ponadto uprawiał sztukę portretową. Arty-
sta ten, jakkolwiek daleki od mistycyzmu, w swych
licznych ołtarzowych obrazach, przedstawiających
Wniebowzięcie lub Koronację Najświętszej Marii
Panny, poddawał się dość łatwo gustom dysponen-
tóvr, wprowadzając do kompozycji tradycyjne sza-
blony, elementy lokalnej aktualizacji itp. To on
ostatecznie utrwalił w północnej Polsce dwustre-
fowość obrazu, w której idealizmowi sceny górnej
sprzeciwia się naturalizm dolnej partii malowidła.
Obrazy swe malował Strobel nie tylko dla kościo-
łów Pomorza (Pelplin, Radzyń, Toruń, Koronowo)
czy Warmii (Frombork), ale i Kujaw (Włocławek,
Pakość), Wielkopolski (Grodzisk, Pępowo), a nawet
dalekiej Sandomierszczyzny (Koprzywnica)
|
WÄ
tki
|