ďťż

- Pan Kearney może zidentyfikować Iana...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Jego nie zwiodą. Musicie go natychmiast ostrzec. - Gdzie możemy go znaleźć? - zapytał MacKenzie. Panna Lessing spojrzała na zegarek. - Teraz musi być albo w cechu rękodzieł importowanych, albo sztuki afrykańskiej. Tam miał dwa ostatnie spotkania. Musi je zakończyć przed piątą. - To pozostawia nam półtorej godziny, żeby dotrzeć do obu miejsc - powiedział Nolula. - Możemy się rozdzielić. - Pospieszmy się! - naglił Bob. Panna Lessing zapisała im oba adresy i poszli spiesznie do windy. Gdy tylko drzwi windy zamknęły się za nimi, Pete wykrzyknął: - Słuchajcie! Ona kłamie! Posłała nas szukać wiatru w polu! Rozdział 18 Nieoczekiwany przeciwnik - Co ty mówisz, Pete! - wykrzyknął Bob. - Skąd możesz to wiedzieć? - zapytał Noluta opryskliwie. - Musisz się mylić, Pete - powiedział MacKenzie. - Pracuję z Anną Lessing od lat! - Nie, nie mylę się - obstawał przy swoim Pete. - Powiedziała, że pan Kearney może zidentyfikować Iana i jego nie zwiodą. MacKenzie nie pojmował. - Ależ to wszystko prawda. Sami wam o tym powiedzieliśmy. - Aha - przytaknął Pete. - Ale myśmy wcale nie powiedzieli pannie Lessing, że jest jakiś problem z identyfikacją Iana! Nie mówiliśmy jej, że porywacze przetrzymują dwóch chłopców! Więc skąd ona wie, że wystrychnięto porywaczy na dudka i potrzebują kogoś do identyfikacji Iana? Nikt mu nie odpowiedział. Winda zatrzymała się na parterze i wysiedli. Wreszcie odezwał się Nolula. - On ma rację. Powiedzieliśmy jej tylko, że porywacze mają Iana i są prawdopodobnie w Los Angeles. Telefonując do misji ani Gordon, ani komendant Reynolds nie wspomnieli o dwóch chłopcach. MacKenzie skinął głową. - Poza Rocky Beach tylko policja Los Angeles wie, że porwano dwóch chłopców, a oni nie rozmawiali z nikim z misji. - Wie o tym tylko policja i porywacze - powiedział Pete. - To znaczy, że panna Lessing musiała się widzieć z porywaczami dzisiaj, tu, w Los Angeles! - Ale ona przez cały dzień towarzyszyła panu Kearneyowi - oponował Nolula. - Przynajmniej tak mówi - odpowiedział Pete. - Pan Kearney może stwierdzić, gdzie była. Wątpię, żeby kłamała. - Czekajcie! - wykrzyknął Bob. - Nim weszliśmy do biura pana Kearneya, Pete usłyszał rozmowę. Myśleliśmy, że mu się zdawało, bo panna Lessing była w pokoju sama. Ale wzięła z biurka kolczyk i założyła na ucho. Pamiętam, jak Jupe zauważył kiedyś, że kobiety często zdejmują jeden kolczyk, gdy rozmawiają przez telefon z porywaczami! Pamiętacie, recepcjonistka mówiła, że było mnóstwo telefonów do panny Lessing? Założę się, że porywacze wydzwaniali do niej cały dzień! - Mac, powiedziałeś, że pracowałeś z nią od lat. Czy to znaczy, że ona również pracowała z sir Rogerem? - zapytał Pete. - Czy zna Iana na tyle dobrze, żeby go bez wątpliwości zidentyfikować? - Nie jestem pewien - MacKenzie zmarszczył czoło. - Pracowała od lat w zespole sir Rogera, ale nie jest przyjacielem rodziny jak Kearney. Mimo to może wiedzieć o czymś; co odróżnia Iana od Jupitera. Na Boga, ona mogła z łatwością przechwycić pierwszą wiadomość Iana! Pobiegli szybko na parking podzielić się swoim odkryciem z komendantem Reynoldsem. - Wtyczka ekstremistów w misji handlowej! - pienił się Nolula. - Skonfrontujemy ją! Zmusimy do powiedzenia... - Nie - powstrzymał go komendant Reynolds. - Jeśli współpracuje z ekstremistami, nie powie nam niczego. Ale skoro zadała sobie trud wysłania was jak najdalej, prawdopodobnie zamierza się spotkać ze swymi wspólnikami. Zaprowadzi nas do nich! - Jeśli będzie pewna, że szukamy pana Kearneya - powiedział Pete. - Tak - zgodził się komendant. - Poproszę, żeby policjanci Los Angeles pozostali na miejscu. My wszyscy odjedziemy moim samochodem tak, żeby widziała, że opuszczamy to miejsce. Potem wrócimy dyskretnie, wsiądziemy do cadillaca i pojedziemy za nią. Jeśli zobaczy, że odjeżdżamy samochodem policyjnym, wątpię, żeby zwróciła uwagę na jadącego za nią cadillaca. Wszystko odbyło się według planu komendanta. Piętnaście minut później Anna Lessing wyszła z budynku i wsiadła do czerwonego pontiaca. Czarny cadillac ruszył za nią w bezpiecznej odległości. W domu na wzgórzu Jupiter i Ian siedzieli w ciemnościach oparci o ścianę. Minęło już wiele godzin. - Twoi przyjaciele nie znajdą nas - powiedział Ian. - Już nie. - Znajdą! Wiem, że znajdą! Nagle rozbłysło światło, oślepiając ich zupełnie. Potem zobaczyli porywaczy. Gruby Walt podszedł do Jupitera i jednym szarpnięciem otworzył mu koszulę. Odwrócił się do Iana i rozdarł jego koszulę. - No - powiedział - zabawa skończona! Jupiter popatrzył na Iana. Nisko, na jego brzuchu była mała, zakrzywiona blizna. Jupe nie miał takiej blizny. - Następny przystanek Nanda - zaśmiał się Fred
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.