ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Każdy ruch był wykonywany z niezwykłą godnością.
Spocony Todd czuł deszcz wiszący w parnym, nocnym powietrzu. Nagi, odsunął na
bok moskitierę, spuścił nogi z łóżka i wstał. Obiema rękami złapał się za gardło. Ostry ból,
który wyrwał go z niespokojnego snu był ciągle obecny. Skóra piekła od nienaturalnego
gorąca. Na twarzy czuł dominujący ból, jakby właśnie przypalono go ogniem.
Kiedy znów otworzył oczy, przez sekundę doznał przerażającego uczucia, że
ogarniają go płomienie ognia. Noc i samotność sprzyjały demonom.
Coś ciągnęło go do bokken. Podniósł go z krzesła, trzymaj jedną ręką za ostrze, a
drugą za rękojeść i podszedł do okna. Zza bambusowych zasłon obserwował gości
wysiadających z eleganckich samochodów i wchodzących do edwardiańskiej rezydencji
Hansardów. Niektórzy przechadzali się po dobrze utrzymanym podjeździe oświetlonym
papierowymi latarniami które rozwieszono pomiędzy wysokim żywopłotem, bambusowymi
słupkami i czerwonymi sosnami. W pobliżu pergoli i przejścia ocienionego pnącymi
roślinami, matka Todda, prześlicznie wyglądająca w białej, greckiej tunice przepasanej
cieniutkim, złotym sznurkiem, gawędziła z gubernatorem Hongkongu, jego żoną i dwoma
amerykańskimi aktorami.
Kilka kroków dalej, w elżbietańskim ogrodzie pełnym strzyżonych krzewów i
egzotycznych roślin, ojczym Todda rozmawiał z atrakcyjną damą, Jan Golden, oraz piękną
aktorką japońską. Chłopiec zauważył, że jego ojczym specjalnie stanął tyłem do kolistego
podjazdu, w chwili gdy goście z aplauzem witali chińską parę, która zajechała stuletnim
konnym powozem prowadzonym przez woźnicę w wysokim kapeluszu. Todd patrzył jak
wysiedli z powozu i pozowali fotografom do zdjęć, po czym zniknęli w rezydencji.
Chłopiec widział już tych ludzi w banku ojczyma. Mężczyzna był popularnym
aktorem filmowym i producentem, a także głównym bohaterem filmów o kungfu, który
przegrywał swoje zyski w grach hazardowych. Jego żona była piękną gwiazdą telewizyjnej
soup-opery, cieszącą się wielką popularnością w chińskich skupiskach na całym świecie.
Todd wiedział, że przespała się z ojczymem w zamian za niskoprocentowe pożyczki, które
służyły do sfinansowania filmów jej męża. Ian Hansard pałał wielką żądzą do kobiet z
orientalną urodą.
Todd z całej siły ścisnął swój bokken. Czuł przerażającą więź pomiędzy sobą i kimś z
obecnych na przyjęciu. Kto to był? Co go z nim łączyło?
Pamiętał także o ninja. Chłopiec nie powiedział matce, co mu się przyśniło na jachcie;
przecież to był tylko sen, ulotna zjawa, której nie można dotknąć. Bał się o matkę, ale
wiedział, że on sam i wszyscy pozostali byli bezsilni wobec karmy. Przeznaczenie było
przeznaczeniem. Nawet bogowie musieli się podporządkować losowi.
Nagle ból w gardle stał się ostrzejszy. W tej samej chwili silny impuls sprawił, że
odwrócił się od okna. Hai, ktoś związany z jego koszmarami sennymi, ktoś odpowiedzialny
za niepokój, w którym teraz żył, był tutaj w domu. Nie w pobliżu domu, ale w jego wnętrzu.
Todd skierował się do drzwi, poruszając instynktownie. Przykucnął na piętach z
szeroko rozstawionymi kolanami. Bokken ujął silnie za rękojeść i wycelował w oczy
niewidocznego przeciwnika. Potem powstał powoli, ze wzrokiem utkwionym na wprost.
Plecy oświetlał mu blask księżyca.
Opanowany i groźny rozpoczął ćwiczenie Koryu.
*
Kon Kenpachi stał pod kryształowym kandelabrem gregoriańskim w zatłoczonym
salonie Hansardów i zmuszał się do uśmiechu dla fotografów, którzy ustawiali go bliżej Toma
Gennaro i Kelly Keighleya, Amerykanów kreujących główne role w Ukiyo. Przeciwnie niż
Kenpachi, który nie lubił, gdy ktoś mówił mu co ma robić, aktorzy wyglądali na
zadowolonych z błysku fleszy i pytań wykrzykiwanych przez reporterów reprezentujących
niezliczone dzienniki Hongkongu. Japońskiego reżysera drażniło również otoczenie.
Pomieszanie stylów panujące w rezydencji Hansardów obrażało jego poczucie estetyki: te
sufity z pikowanego białego jedwabiu, fotele wyściełane czerwonym adamaszkiem,
miśnieńska porcelana i okna wykuszowe z witrażami Tiffaniego.
Każda wizyta w Chinach, a złożył ich kilka, zawsze wyprowadzała Kenpachiego z
równowagi i wprawiała w niepokój. W głębi serca przyznawał, że Japonia zbudowała swoją
cywilizację kradnąc jej elementy Chińczykom. Japońskie jedzenie, muzyka i inne sztuki, w
tym nawet wojenna znajdowały swe początki w Chinach. Przez pewien czas Japończycy,
którzy nie mieli własnego języka pisanego, mówili wyłącznie po chińsku, tak jak
średniowieczni uczeni używali łaciny. Współczesny język japoński stosuje kilka tysięcy
chińskich znaków. Nawet słowo seppuku przedstawia się znakami chińskimi określającymi
samobójstwo.
Rezultatem trwających całe wieki kradzieży była psychologiczna zależność i
kompleks niższości kulturowej, którego nie zdołała wyeliminować nawet militarna
agresywność Japonii oraz jej ambicjonalne roszczenia. Tylko jedna z trzech japońskich
inwazji na Chiny, przeprowadzona podczas II wojny światowej, była bliska sukcesu. Ale
kiedy Stany Zjednoczone pospieszyły Chinom z pomocą, również ta próba nie powiodła się, a
Chińczycy pokonali naród nazywany przez siebie złodziejskimi małpami
|
WÄ
tki
|