ďťż

Może opowiem kawał z serii o Polakach, który jest bardzo charakterystyczny...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Usłyszałem go w Stanach Zjednoczonych. Nie wiem, czy pan pamięta - były kawały o tym, ile osób potrzeba do wkręcenia żarówki, powtarzały się w tych żartach różne konfiguracje. Ostatni dowcip z tej serii jest o Polakach. Odpowiedź brzmi: do wkręcenia żarówki nie potrzeba ani jednego Polaka, zrobi to za nich niewidzialna ręka rynku... - Jak pan reaguje na "polish jokes", w których często pokazywane są nasze niedostatki intelektualne? - Myślę, że powinniśmy na to reagować spokojnie. Oczywiście, niektóre dowcipy o Polakach są niesmaczne i ksenofobiczne. Te, które nas dobrze charakteryzują, bo mamy przecież szereg przywar, należy przyjmowć z uśmiechem. A tym, które są sposobem jednej mniejszości narodowej w Stanach Zjednoczonych na poniżanie innej mniejszości, trzeba dawać godny odpór. Ale też nie należy nadmiernie się nimi przejmować, bo takie dowcipy, które starają się poniżyć inny naród, opowiadają ludzie z kompleksami. - Czy politykom potrzebne jest poczucie humoru? - Nie wyobrażam sobie możliwości uprawiania polityki bez poczucia humoru. To praca, w której jest bardzo dużo napięcia i często dowcip opowiedziany w czasie obrad przez marszałka lub któregoś z posłów, pozwala wytchnąć Piotr Ikonowicz, czyli sztywniacy w krawatach 61 systemowi nerwowemu. Przyjaźnię się z dużą grupą osób, które mają zupełnie inne poglądy polityczne niż ja, tylko dlatego, że uwielbiam je za poczucie humoru. - Dlaczego jednak polscy politycy sprawiają wrażenie bardzo posępnych? - To sprawia chyba brak poczucia komfortu, jaki daje poukładany świat. Polski świat społeczny i gospodarczy, a więc także polityczny, jeszcze się układa, jeszcze się tworzy. Żadna pozycja w naszym społeczeństwie, a zwłaszcza pozycja polityka, nie jest pewna. A poza tym polska polityka jest bardzo brutalna, właśnie dlatego, że jeszcze się przepychamy do miejsc w wyścigu. To jest ten moment, kiedy wszyscy naraz próbują ruszyć i wpadają na siebie. Kiedy będzie już wiadomo, kto biega szybko, a kto wolniej, kto jest z przodu, a kto z tyłu, kto na górze, a kto na dole - wtedy będzie łatwiej. Nawet jeśli jest się trochę niżej, ale już na stałe, jest się bowiem spokojniejszym. To jest właśnie ten komfort. - Pan nie unika bezpośrednich, personalnych ocen. Kogo zatem uznaje pan za najbardziej wesołego w polskiej polityce, a kogo za wyjątowego smutasa? - Takim rozdokazywanym marszałkiem okazał się Józef Zych, choć nie zawsze wtrącał żarty pierwszej próby. Ponurzy są na ogół posłowie Unii Wolności, z wyłączeniem Jacka Kuronia. Tutaj w Sejmie nawet z prawicą jesteśmy "na ty", bo siedzi się razem do późnych godzin nocnych. A Unia Wolności to jest klub panów, z którymi jest się zawsze "na pan". Oni nawet między sobą mówią "na pan", są tacy bardzo dystyngowani. To kulturowy wyróżnik tego klubu, nie wiem na czym to polega. - Czy istnieją różnice w poczuciu humoru pomiędzy lewicą, do której pan należy, a prawicą? - Myślę, że jest rodzaj prawicy, który ze swojej istoty jest bardzo konserwatywny, a jednocześnie niepewny sie- 62 CHICHOT (Z) POLITYKA bie. To są ludzie, którzy starają się reprezentować bardzo konserwatywne wartości małych miasteczek, środowisk wiejskich. Dla mnie ten konserwatyzm jest synonimem zacofania, zabobonu, tego co się nazywa ciemnogrodem. Ci ludzie na ogół są ponurzy, bo to jest częścią ich pomysłu na życie. Oni tworzą zhierarchizowany świat, na czele którego stoi Bóg, kościół, honor, ojczyzna. Ten świat tak naprawdę jest ponury, pretensjonalny, napuszony. - Nie dostrzega pan podobnych objawów na lewicy? - Oczywiście, jest lewica bardzo państwowotwórcza, są na lewicy ludzie, którzy sami siebie prowadzą pod rękę. Ale jeżeli idziemy kulturowo w stronę lewicy, najbardziej lewicowym politykiem jest Jacek Kuroń. On ma taki bezpośredni sposób bycia, że jak do niego podchodzi facet spod budki z piwem, to on rozmawia z nim jak z człowiekiem. Kuroń jest szczerym demokratą, wie, że niezależnie od poziomu i statusu społecznego wszyscy jesteśmy ludźmi o takich samych prawach. To jest bardzo cenne w Jacku Kuroniu. W środowisku lewicowym, zwłaszcza w młodszym pokoleniu, jest coraz więcej osób rozumiejących już luz, który reprezentuje sobą lewica europejska, europejscy socjaliści, socjaldemokraci. Ale to dopiero do nas dociera. Na razie jesteśmy jeszcze sztywniakami w krawatach
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.