ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Twarze i ciała niektórych tancerek pokrywały mieniące się, jaskrawe wzory.
- Za godzinę to wszystko stanie się nudne - stwierdziła Rita. - Idziemy? - Gdy byli już na zewnątrz, stwierdziła: - Nie rozmawialiśmy jeszcze o mojej książce, a przecież o to właśnie ci chodziło. Mam propozycję: wstąpimy do hotelu George V, napijemy się tam szampana i porozmawiamy.
Był trochę zmieszany. Dawała do zrozumienia coś, co się wzajemnie wykluczało. Przecież poszli do Crazy Horse po to, żeby się wprowadzić w odpowiedni, podekscytowany nastrój. Czy nie wydawało się logiczne, że powinni posunąć się obecnie o krok dalej? A teraz nagle chciała mówić o książkach?
Gdy minęli hotelowy hol i weszli do windy, zapytał:
- Czy na górze jest restauracja?
- Nie wiem. Idziemy do mojego pokoju.
Ogarniało go coraz większe zdumienie.
- Nie mieszkasz w hotelu konferencyjnym? Wiem, że wygląda dość nieciekawie, ale tutaj jest potwornie drogo.
- Za "Zmienianie jutra" dostałam okrągłą sumkę. Nareszcie mogę zaszaleć. Mam niewielki pokój z widokiem na park.
W środku, obok łóżka, w srebrnym kubełku wypełnionym lodem chłodził się szampan.
- To moët. Mógłbyś go otworzyć? - powiedziała, wskazując na butelkę. W chwili gdy wyciągał szampana z kubełka, zobaczył, jak drgnęła niespokojnie.
- Brzęk lodu - powiedziała.
- Co w nim takiego?
Ociągała się z odpowiedzią.
- Po prostu wywołuje nieprzyjemne uczucie, podobnie jak drapanie paznokciami po tablicy.
Wyczuwał ją już na tyle dobrze, iż wiedział, że nie mówi prawdy. Zadrżała, ponieważ dźwięk obijających się kawałków lodu wywoływał w niej nieprzyjemne wspomnienia. Przez moment miała nieobecne spojrzenie, jakby oglądała przywołane z przeszłości obrazy. Jej twarz na krótko spochmurniała.
- Lód nie zdążył się prawie w ogóle stopić - zauważył. - Kiedy to zamówiłaś?
Otrząsając się z nieprzyjemnych wspomnień spojrzała na niego i znowu się uśmiechnęła.
- Gdy wyszłam do toalety w Lapérouse.
- Ty mnie chyba uwodzisz! - stwierdził z niedowierzaniem w głosie.
- Jak wiesz, żyjemy pod koniec dwudziestego wieku.
- No cóż, rzeczywiście zauważyłem, że w dzisiejszych czasach niektóre kobiety noszą spodnie - powiedział kpiąco.
- Czy czujesz się obrażony?
- Tym, że kobiety noszą spodnie?
- Tym, że mam zamiar ściągnąć twoje.
- O nieba, nie...
- Jeśli na zbyt wiele sobie pozwalam...
- Wcale nie...
- Tak naprawdę, nigdy wcześniej nie robiłam czegoś podobnego. Mam na myśli pójście do łóżka na pierwszej randce.
- Ja też nie...
- Ani na drugiej czy trzeciej, jeśli chodzi o ścisłość.
- Ja również...
- Ale czuję, że nie ma w tym nic niewłaściwego, prawda?
Wstawił butelkę z powrotem do lodu. Wziął ją w ramiona. Miała usta jak sen, a dotyk jej ciała był dotykiem przeznaczenia.
Zrezygnowali z wzięcia udziału w pozostałej części sympozjum - zostali w łóżku. Zamawiali posiłki do pokoju. Rozmawiali, kochali się i spali jak odurzeni.
Ktoś wołał go po imieniu.
Zdrętwiały z zimna, pokryty skorupą zmrożonego śniegu, Harry podniósł się z przyczepy, porzucając słodką krainę wspomnień. Obejrzał się przez ramię.
Claude Jobert wpatrywał się w niego przez tylną szybę pojazdu.
- Harry! Hej, Harry! - jego głos z trudem przebijał się przez szum wiatru i hałas silnika. - Światła! Z przodu! Zobacz!
W pierwszej chwili nie zrozumiał, o co chodzi Claude'owi. Był skostniały z zimna i w połowie wciąż przebywał w Paryżu, w pokoju hotelowym. Podniósł wzrok i zobaczył, że poruszają się prosto w kierunku przymglonego, żółtawego światła, rozświetlającego padające płatki śniegu i pełzającego nieśmiało po lodzie. Uklęknął i podparł się rękami, gotowy do zeskoczenia z przyczepy natychmiast, gdy tylko się zatrzyma.
Pete Johnson prowadził pojazd po dobrze znanym płaskowyżu i po chwili wjechał w zagłębienie, gdzie niedawno stały igloo - obecnie poprzebijane i zmiażdżone wielkimi bryłami lodu. Jednak silnik jednego z pojazdów pracował, reflektory były włączone, a obok stało dwoje ludzi ubranych w polarne kombinezony i machających do nich rękami.
Jedną z nich była Rita.
Harry wyskoczył z przyczepy, zanim pojazd się zatrzymał. Wpadł w śnieg, potoczył się po nim, wstał na nogi i pobiegł do niej
|
WÄ
tki
|