ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Często zauważam, gdy interpretuję
problemy pacjenta w trakcie psychoanalitycznej
sesji, że to, co wywiera na nim wrażenie, to nie
teoretyczna fałszywość czy prawdziwość mojego wy-
wodu, ale fakt, że jego sprawa nabiera dla kogoś
znaczenia. Jest to pozytywny aspekt mitu. Ten
głębszy mit" polega na tym, że możemy zaufać
znaczeniom naszego interpersonalnego świata, że
ludzka świadomość może w zasadzie stykać się z tym
sensem.
Kończąc lekturę poematu Lukrecjusza wstajemy
lepiej przygotowani do stawienia czoła miłości
1 śmierci, lepiej przygotowani na spotkanie śmierci,
bowiem wiemy, że spotykamy ją razem.
Jest to ilustracja tego, jak mit niesie z sobą in-
tencjonalność. Przez mit intencjonalność może zo-
369
stać zakomunikowana. Czytelnik przypomina sobie
może naszą pierwotną definicję intencjonalności jako
struktury, dzięki której doświadczenie nabiera sensu.
Przy końcu poematu Lukrecjusza uzyskujemy świa-
domość znaczącej struktury w naszych wzajemnych
stosunkach ze sobą i ze światem, w którym śmierć
jest obiektywnym faktem. Mamy tu ilustrację tego,
jak intencjonalność odróżnia się od intencji: w wy-
padku Lukrecjusza są one próbą przekazania pew-
nych wyjaśnień, z których większość okazała się
fałszywa lub po prostu nieistotna. Lecz kiedy spoj-
rzeć na dorobek Lukrecjusza całościowo, wyłania się
jego głębszy wymiar, którego był Lukrecjusz zupeł-
nie świadom; ujawniło się coś istotniejszego niż to,
co wziął od Epikura, coś ważniejszego niż jego dob-
rze obmyślona filozofia, coś ważniejszego niż jego
spontaniczne intencje. Siadów tego nie odnajdziemy
w tym, co mówi, ale w poemacie jako całości, w
którym utalentowany, czujący, kochający, chcący
i myślący, piszący człowiek napotyka cały olbrzymi
obszar ludzkiego doświadczenia.
Jest to mit troski. Jest to stwierdzenie, że w świe-
cie liczą się tylko miłość, ból, litość i współczucie.
Te uczucia przekraczają nawet śmierć.
TROSKA W NASZYCH CZASACH____
W miłości człowiek zaczyna wszystko od począ-
tku" pisał S0ren Kierkegaard. Tym początkiem
jest związek między ludźmi, który nazywamy troską.
Choć wykracza ona poza uczucie, od niego się za-
czyna. Jest to uczucie związane z zainteresowaniem,
rodzi się, gdy zaczyna nas obchodzić istnienie innej
osoby; jest to relacja, której istotą jest otwarcie się
na drugiego, a która w swej najgłębszej formie
przyjmuje postać bądź cierpienia dla lub z powodu
drugiego, bądź dzielenia się z nim radością.
Troska odkrywana jest na nowo przez psycholo-
gów i filozofów podkreślających rolę , uczucia jako
podłoża ludzkiej egzystencji. Gdy William James
twierdzi, że uczucia są wszystkim", nie oznacza to
dlań, że nie ma nic ważniejszego nad uczucia, ale
że wszystko się od nich zaczyna.. Uczucia zobowią-
zują, wiążą z przedmiotem, pobudzają działanie. Już
po tym jak James poczynił owo, egzystencjalistycz-
ne" stwierdzenie, została obniżona ranga uczuć, zo-
stały one zlekceważone i potraktowane jedynie jako
coś subiektywnego. Rozum albo dokładniej techno-
logiczny rozum stał się wszechprzewodnikiem. Gdy
mówię, że czuję coś", oznacza to, że mam niespre-
cyzowane przekonanie", tj. nie wiem czegoś dokład-
nie. Nie zdajemy sobie jednak przy tym sprawy, że
nie można wiedzieć Inaczej jak przez uczucia.
Rozwój psychoanalizy doprowadził do przywróce-
nia uczuciom pierwszeństwa. W psychologii akade-
mickiej dokonuje się ten sam proces. Hadley Can-
tril pisze artykuł zatytułowany Sentio, ergo sum,
Sylvan Tomkins Homo patens, Susan Langer swą
nową książkę zatytułowała Umysł, esej o uczuciach.
Alfred North Whitehead, mistrz pani Langer, wska-
zując na błędność kartezjańskiego stwierdzenia cogi-
to ergo sum, pisał:
Nie jesteśmy świadomi nigdy ani czystej myśli,
ani czystej egzystencji. W istocie uważam, że
jestem raczej zespołem emocji, przyjemności, nadziei,
lęków, celów, ocen różnych alternatyw, decyzji
wszystko to są moje subiektywne reakcje wobec mo-
jego środowiska. Jedność, o której pisał Kartezjusz,
owo jestem", określa się w procesie kształtowania
bezładnego materiału w konsekwentny wzorzec u-
czuciowy."19
Powiedziałem wcześniej, że nie możemy odwoły-
wać się już więcej ani do romantycznego, ani do
etycznego podłoża miłości. Musimy zacząć od po-
czątku, rozpocząć od uczuć.
19 A. N. Whitehead, w: Alfred North Whitehead: His Reflec-
tions on Mań and Naturę, ed. R. N. Anshen, New York 1961,
s. 28.
Aby pokazać, w jak prosty i bezpośredni sposób
uczucie troska dążąca do miłości ujawnia się
w trakcie terapeutycznego wywiadu, proponuję lek-
turę wyjątków z sesji psychoanalitycznej.
P r e ston:
Jestem Judaszem. Wobec swoich rodziców, siostry. Wo-
bec sztuki którą posługuję się tylko dla własnych
celów... Czuję się źle, jestem zniechęcony... Jestem chory
z braku miłości.
Terapeuta: (Proponuję mu, żeby się rozluźnił i do-
puścił do ujawnienia się skojarzeń)
Prę s t on:
Ja nie jestem rzeczywisty. Szalbierz. Nie jestem sobą.
Nie mogę uwierzyć w siebie. (Cisza). Tkwię poza ży-
ciem, poza Beverly, unieruchomiony. W Beverly tydzień
temu kochaliśmy się wspaniale. Ale wyobrazić proszę
sobie, jest w ciąży poluje na nowe mieszkanie...
(cisza)... Nie powinienem mówić, nic to nie da.
Terapeuta:
Trzymaj się tkwienia" przynajmniej jest w tym coś
realnego.
P r e s t o n: (Zgodził się ze mną. Milczenie przez kilka
minut. Nieznacznie się obrócił i spojrzał na mnie z ko-
zetki).
Niepokoję się o ciebie. Musi ci być ciężko, nie wiedząc
co zrobić, czy coś powiedzieć, czy nie. Ciężko byłoby
nawet samemu Freudowi.
Terapeuta: (Uderzył mnie ton jego głosu, nie było
w nim zwykłej beztroski, nuty triumfu. Po minucie)
Czyżbym słyszał nowy ton w twoim głosie jakby
nuta prawdziwej sympatii, a nie triumfu?
P r es t o n:
Tak, sympatii. Właśnie ty jesteś tutaj ze mną. Oboje
utkwiliśmy... Czuje się to inaczej niż godzinę temu.
Terapeuta:
Chyba po raz pierwszy dostrzegam u ciebie prawdziwie
ludzkie uczucia... W Czekaniu na Godota (wspomniał
o tej sztuce wcześniej) oni coś czują do siebie.
Prę s t o n:
To ważne, że czekają razem.
Nagły przypływ prawdziwie ludzkich uczuć sympa-
tii jest momentem przełomowym w psychoterapii. Aby
właściwie ocenić, jakie to ma znaczenie, przyjrzyj-
my się współczesnej dsamaturgii. W dramacie po
omacku chce się dotrzeć do podstawowego stanu
uczuć. W okresie, gdy racjonalizm i technologia
osiągnęły pełnię, przestaliśmy widzieć i interesować
się człowiekiem; teraz z pokorą musimy powrócić do
prostego doświadczenia troski. Dla sztuki współczes-
nej zasadniczym problemem jest załamanie się ko-
munikacji międzyludzkiej
|
WÄ
tki
|