ďťż

Im groźniejsze były wieści o trudach i wielkich niebezpieczeństwach, zagrażających podróżnym w wyprawie nad Czarną Rzekę, im dokładniejsze nadchodziły informacje o...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
I tym silniejsze stawało się pragnienie dotarcia w te strony legendarne. Wieści o amurskim Eldorado wprawiały w ruch dwa najpotężniejsze motory ludzkich poczynań: ciekawość i żądza bogactwa. Nikt wprawdzie jeszcze nie stanął w onym raju ziemi, nikt nie sięgał po cenny kruszec, co tam tak obficie miał zalegać nadbrzeżne smugi, a przecież każdy pragnął być przodownikiem w osiedleniu się na Kara-Murenie. Wielka jednak odległość, a bardziej jeszcze twierdze zdziałane dłonią przyrody - owe knieje niezbrodzone, niezmierne przestrzenie pozbawione osiedlisk ludzkich, najeżone legowiskami dzikiego zwierza - wstrzymywały najśmielszych nawet przodowników. Lecz nie na długo. ...Za okrągłymi okienkami TU-104 - noc pełna głębokiej czerni. Dotknąłem dłonią malutkiej dźwigni ukrytej w rączce fotela, opadło oparcie i teraz już półleżę w szerokim fotelu. Samolot sunie równiutko jakby po gładkiej powierzchni. Gdyby nie te leciutkie, ledwie wyczuwalne drgania kadłuba i tak monotonny, że prawie niedosłyszalny szum motorów odrzutowych, można by przymknąć oczy i zatracić poczucie rzeczywistości. Nic nie podtrzymuje bowiem przekonania, że z niezwykłą szybkością przecina się przestworza, że pod nogami, pod wyłożoną dywanem podłogą, 10 kilometrów poniżej - leżą szczyty Uralu. A może już jesteśmy w Azji, lecimy nad rzeką Toboł lub Iszym? Znowu ucisk w uszach. Trwa długo. Obniżamy lot bardzo powoli. Potem błyska czerwone światełko przy kabinie pilotów i prawie równocześnie dostrzegam miliony świateł majestatycznie przesuwających się w dole. - Omsk - mówi stewardessa. Omsk leży nad wielką syberyjską rzeką Irtysz. Godzinna przerwa w podróży. Nabieranie nowego zapasu paliwa. Samolot wylądował na krańcu lotniska. Stoi na betonowym pasie startowym - niemy i mroczny. Otacza nas noc, w dali widać kilkanaście świateł. Zajeżdżają dwie duże cysterny, reflektory oświetlają samolot; rozpoczyna się tankowanie paliwa. Noc jest mroźna, wieje przenikliwy, chłodny wiatr. Drepczemy po stwardniałej od chłodu ziemi obok pasa startowego. Nie mogę nie myśleć, że oto znajduję się w miejscu, dokąd zsyłano tysiące Polaków na mękę trudnego, prymitywnego życia, na straszliwe mrozy i cierpienia. Drepczę w ciemnościach z dala od samolotu, potykam się na koleinach wyżłobionych przez koła cystern. Świszczę wiatr. Trudno opędzić się od obrazów, które zostały w pamięci po przeczytaniu wstrząsającej książki Maksimowa Sybir i katorga. Podmuchy wiatru uderzają w samolot, łomocą w skrzydła. Z lotniska, które zdaje się nie mieć kresu, w ciemności nocy syberyjskiej nadchodzi wciąż zimno i chłód. Uparcie przypominają mi się słowa “pieśni miłosiernej”, śpiewanej przez zesłańców błagających na etapach o kęs pożywienia. Litościwi nasi ojcowie, Pamiętajcie o nas, niewolnikach, Zamkniętych. Na miłość Chrystusa, Dajcie nam jeść, ojcowie. Nakarmcie nas biednych, uwięzionych. Ulitujcie się, nasi ojcowie, Ulitujcie się, nasze matki... Denerwujący jest łomot i świst wichru. Pustka i ciemność lotniska szarpią nerwy. Reflektory cystern oświetlają fragment samolotu - jakiś dziwny, srebrzysty kształt i sylwetki ludzkie okropnie połamane i wyolbrzymione przez światło Po kręconych żelaznych schodach pnę się do wnętrza TU-104. Zapadam w swój fotel, ogarnia mnie rozkoszne ciepło. Przez okrągłe okienko widzę odjazd cystern. Piloci zajmują miejsca w swojej kabinie. Trzaskają zamykane drzwi. Czerwone światełko. Odrywamy się od ziemi do nowego wielkiego skoku. Bierzemy kurs na Nowosybirsk nad rzeką Ob, w stronę Abakanu nad Jenisejem, w kierunku gór Sajany. Na chwilę zapadam w drzemkę. Potem budzę się, palę papierosa. W samolocie jest łagodny, miły półmrok. Próbuję zastanowić się nad pytaniem, które trapiło mnie już od dawna. W XVII wieku tu nad Jenisejem i dalej na wschód, jak pisał Dubiecki, trwał bój wielki, przeoczony przez dziejopisów świata; zdobywano przestrzenie, wobec ogromu których znikają przestrzenie Europy. O odkryciu obydwu Ameryk napisano tysiące rozpraw naukowych i powieści. Jakiż skromny jest wykaz książek związanych z poznaniem i zdobyciem lądu na wschód od Uralu
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.