ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Casey dobrze wiedziała, że w tym wypadku zablokowanie i zdarcie przedniego koła było wynikiem błędu obsługi naziemnej, a z jego powodu omal nie doszło do tragicznej katastrofy. Ale w raporcie pominięto tę sprawę, prawdziwej przyczyny zdarzenia można się było jedynie domyślać. A wszystko to z powodu użytkownika maszyny, rozmyślała Singleton, który był przecież klientem zakładów Nortona. Wszak trudno w oficjalnym sprawozdaniu rzucać cień na jakość pracy ekip technicznych klienta.
Zdawała sobie też sprawę, że po zakończeniu dochodzenia nad przyczynami wypadku samolotu TPA 545 ukaże się równie zdawkowe i dyplomatyczne sprawozdanie. Ale do tego czasu należało jeszcze wyjaśnić wiele rzeczy.
Norma znów zajrzała do jej gabinetu.
- Lokalne przedstawicielstwo linii TransPacific jest już zamknięte. Jutro postaram się zdobyć egzemplarz tego biuletynu.
- Dobrze.
- Wiesz co, skarbie?
- Słucham.
- Powinnaś już wracać do domu. Casey westchnęła ciężko.
- Masz rację.
- Idź do łóżka i porządnie się wyśpij.
GLENDALE
GODZINA 21.15
Córka zostawiła jej nagraną na automatycznej sekretarce wiadomość, że tę noc spędzi u przyjaciółki, Amy, na co ojciec wyraził zgodę. Casey przyjęła to z mieszanymi uczuciami, nie lubiła, kiedy Allison nocowała poza domem w ciągu tygodnia, ale w tej sytuacji nie mogła nic zrobić. Położyła się na łóżku, obróciła w swoją stronę stojącą na nocnym stoliku fotografię córki, po czym zabrała się do pracy. Zamierzała przejrzeć dokładnie dane komputera nawigacyjnego samolotu TPA 545 i porównać odczyty z poszczególnych etapów lotu ze stenogramami radiowych rozmów kapitana z kontrolerem lotniska Honolulu oraz obsługą Centrum Kontroli Radarowej w Oakland. Niespodziewanie zadzwonił telefon.
- Singleton. Słucham.
- Cześć, Casey. Mówi John Marder.
Błyskawicznie usiadła w łóżku. Dyrektor nigdy dotąd nie dzwonił do jej domu. Spojrzała szybko na zegarek: było już po dziewiątej wieczorem. Marder odchrząknął.
- Rzecznik prasowy, Benson, powiadomił mnie właśnie, że otrzymał prośbę jakiejś ekipy telewizyjnej o zgodę na odwiedzenie terenu zakładów. Odmówił.
- Rozumiem.
To standardowa procedura, pomyślała Casey. Nigdy nie wpuszczano ekip filmowych za ogrodzenie.
- Ale później odebrał telefon od producentki programu informacyjnego "Newsline", niejakiej Malone. Powtórzyła z naciskiem, że reporterzy "Newsline" stanowczo będą się domagać rozmowy z przedstawicielem kierownictwa zakładów. Podobno była opryskliwa i arogancka. Jej też odmówił.
- Rozumiem.
- Powiedział, że nie ma szans na ominięcie poleceń rady nadzorczej.
- Słusznie.
- Lecz ta Malone oznajmiła, że przygotowują reportaż na temat N-22 i chcą w tej sprawie rozmawiać z prezesem. Na co Benson oświadczył, że Hal jest w delegacji, wyjechał za granicę.
- Tak?
- Kobieta jednak podsunęła, żebyśmy się dobrze zastanowili nad sprawą, gdyż "Newsline" chce się skoncentrować na problemie bezpieczeństwa transportu powietrznego, a nasze samoloty uległy dwóm wypadkom w ciągu dwóch dni, w jednym zapalił się silnik, a w drugim nastąpiło opadnięcie slotów, skutkiem czego zginęło kilku pasażerów. Powiedziała, że rozmawiała już z kilkoma naszymi przeciwnikami. Nie wymieniła nazwisk, lecz tych możemy się domyślić. No i stanowczo poprosiła o odpowiedź prezesa na zarzuty stawiane firmie.
Casey westchnęła głośno.
- Benson zaproponował, że przekaże jej prośbę prezesowi, ale ten mógłby udzielić wywiadu dopiero w przyszłym tygodniu, ona zaś stwierdziła, że to będzie za późno, gdyż "Newsline" chce wyemitować ten reportaż w najbliższy weekend.
- Już w ten weekend?
- Owszem. Chyba nie mogli wybrać gorszego momentu. W poniedziałek odlatuję do Chin. A to bardzo popularny program informacyjny, jest oglądany w całym kraju.
- Tak, wiem - odparła Singleton.
- W związku z tym Malone oświadczyła, że chce zachować obiektywizm, ale będzie to bardzo źle wyglądało, jeśli nikt z kierownictwa zakładów nie skomentuje przynajmniej owych zarzutów
|
WÄ
tki
|