ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Król jest jedynym właścicielem całej ziemi? spytała z niedowierzaniem przedstawiciela
Pasule.
Nawet pod rządami najbardziej despotycznych reżimów na Ziemi władza była bardziej
rozproszona.
Tak. Radj Hoomas jest właścicielem nie tylko ziemi uprawnej, ale też wszystkich
budynków w mieście i domów Rady za murami.
Przedstawiciel Pasule, Jedal Vel, był niski jak na Mardukanina, ale i tak górował wzrostem
nad naczelniczką świty. Rozmawiała już tylko z nim, okazał się bowiem kopalnią informacji.
Prosty kupiec z Pasule uczył się nie tylko handlu, ale też rządzenia i historii. Oczywiście
skłaniał się ku oligarchicznemu systemowi sprawowania władzy w swoim mieście, ale było to
naturalne, kiedy jako alternatywę miało się Marshad.
Dwa pokolenia temu, pośród chaosu, jaki zapanował po upadku Voitan, wybuchła wielka
rebelia Domów Marshadu. Najpotężniejsze były trzy z nich; Radj Kordan, dziad Radj Hoomasa,
sprzymierzył się z jednym z nich przeciw dwóm pozostałym. Stoczyli straszliwą bitwę, w końcu
jednak król pokonał wszystkich, z wyjątkiem swojego sojusznika. Niestety, sam został zabity
wkrótce po zakończeniu wojny przez syna jednego z ujarzmionych rodów. Zamierzał tylko
ograniczyć ich władzę, obłożyć poważnymi grzywnami i zakazać posiadania wojsk, ale jego syn,
ojciec Hoomasa, zabił wszystkich członków pokonanych domów. Potem doprowadził do
małżeństwa z córką jedynego ocalałego sprzymierzeńca i włączył ów dom do Domu Radj, który
objął całość władzy w Marshadzie.
Przedstawiciel upił wina i klasnął w dolne ręce w mardukańskim odpowiedniku wzruszenia
ramionami.
Pasule nie rozegrało tego najlepiej. Wspieraliśmy obie strony, próbując przeciągnąć wojnę
i osłabić Marshad, jak się tylko da. Zawsze postrzegaliśmy to miasto jako rywala; od upadku
Voitan więcej niż raz wybuchała między nami wojna. Kiedy jednak Radj skupił w swoich rękach
całą władzę, stało się jasne, że popełniliśmy poważny błąd. Od tamtej pory Radj zagarniał coraz
więcej władzy i skarbów, zostawiając coraz mniej dla innych.
Jedyną rzeczą, jaką jeszcze eksportuje Marshad, jest dianda, ale miasto zarabia na tym
krocie. Roślina ta jest trudna w hodowli i zajmuje cenną ziemię, na której można by hodować
żywność. Oczywiście Radj Hoomas zupełnie się tym nie przejmuje. Ziemia daje ledwie tyle
plonów, by rolnicy nie poumierali z głodu; miejska biedota musi głodować i pracować
w przędzalniach.
Wygląda na to, że sytuacja dojrzała do rewolucji powiedziała OCasey. Na pewno jest
jakaś grupa, która mogłaby zorganizować powstanie?
Być może odparł ostrożnie Jedal Vel. Jednak dochody z handlu dianda pozwalają
królowi utrzymywać silną armię. Składa się ona w większości z najemników, ale zdają sobie oni
sprawę, że utrzymanie Radj przy władzy to jedyny sposób, by zachować własną pozycję.
Z łatwością zmiażdżyli już kilka prób rebelii.
Rozumiem powiedziała OCasey.
Ale wyeliminujmy armię, pomyślała, i wszystko może się zmienić. Spojrzała na stojących
pod wszystkimi ścianami gwardzistów. Oddzielny oddział formował półksiężyc wokół tronu;
ostentacyjny pokaz siły wreszcie stał się zrozumiały.
Miliony na obronę, ale ani grosza biednym... mruknęła.
Słucham? spytał pasulańczyk, ale była to jedynie pusta uprzejmość, bowiem patrzył
w stronę tronu.
Radj Hoomas zawołał dowódcę gwardii i wyglądało na to, że wreszcie wygłosi mowę, która
pozwoli wszystkim zręcznie się wymknąć.
* * *
Pahner skinął głową zbliżającemu się księciu. Drużyna marines rozdzieliła się i sprawnie
otoczyła obu oficerów ochronnym pierścieniem.
Roger powitał księcia kapitan i zerknął na Despreaux.
Żołnierze dostali rozkaz podsłuchiwania króla i dowódcy jego straży, ale plutonowa
wzruszyła ramionami. Nie miała nic do zameldowania.
Radj zdecydowanie coś planuje powiedział książę, poprawiając niesforny kosmyk
włosów. Ale jak na razie wszystko dobrze.
To właśnie powiedział skoczek, mijając trzydzieste piętro wytknął Pahner i jeszcze raz
spojrzał na Despreaux. I co?
Coś o gwardzistach, sir powiedziała plutonowa. Może też o truciźnie, ale nie jestem
pewna.
Świetnie powiedział kapitan.
Nie podoba mi się, że tak nas otoczyli, sir dodała marine. Możemy wyjąć króla, jeśli
coś się zacznie, ale nie jestem pewna, czy damy radę utrzymać księcia przy życiu.
Jeśli coś się stanie, plutonowy powiedział cicho Roger bierzcie króla
|
WÄ
tki
|