ďťż

Wycofała podanie o przyjęcie na studia, zatrudniła się jako sekretarka w pobliskim zakładzie pogrzebowym i poświęciła swoje dochody i swoje życie matce i Tony’emu...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Była najpiękniejszą dziewczyną w południowej Filadelfii, wystarczająco inteligentną, by robić w życiu to, co jej się podobało. Teraz miała trzydzieści trzy lata, wymizerowaną twarz i pracę śmiertelnie - w dosłownym znaczeniu tego słowa - nudną. I to wszystko dla tego łobuza. Nieprawda! To wszystko po to, żeby Vince mógł pływać, a Dan piąć się w górę. Wrócił na swój posterunek przy oknie w jadalni i spojrzał w dół. Wóz policyjny zniknął, ale tłumek trwał na miejscu, omawiając zdarzenie, które sprowadziło policję. Zza rogu Washington Square wyjechał samochód, o wiele za szybko, jego światła wyłowiły ludzi z mroku, przyłapały w pozie znamionującej winę. Scena przypomniała Danowi jelenia w świetle reflektorów na bocznej drodze w Radnor. Niespodziewanie jego myśli pobiegły ku Jennifer Lodge. Uważał ją za pracowitą, zdolną prawniczkę, ale nie przeoczył również jej spokojnej urody, lśniących brązowych włosów, przejrzystych oczu i płynnych ruchów. Nie wiedział, że jest tancerką, nie zdziwił się jednak, kiedy jeden ze współpracowników podpowiedział mu, gdzie jej szukać. Jakże nieprawdopodobnie wdzięcznie wyglądała, gdy odnalazł ją wzrokiem na sali. Nachylona nisko, niby wierzba gnąca się na łagodnym wietrze. A kiedy podszedł bliżej, jak dzikie zwierzątko, jak tamten jeleń, gotowa była do ucieczki. Cóż za piękność. Dundee albo jakaś ich krewna. I mieszka w domu, który wydał się Danowi nie z tego świata. Obejrzał się na pokój, gdzie spał jego młodszy sobowtór, jego złe, drugie ja. To nie twoja liga, Casella, pomyślał i dopił piwo. 5 Na biurku Scotta Sterlinga stała fotografia małej, pucołowatej dziewczynki o włosach delikatnych jak jedwab, z uśmiechem igrającym na ustach. Jenny wracała spojrzeniem do zdjęcia, przeszukując szuflady biurka. Fotograf uchwycił dziecko na plaży, z ramionkami wyrzuconymi w górę, buzią wystawioną do słońca jak do pocałunku. Taki widok może rozczulić każdą bezdzietną kobietę dobiegającą trzydziestki. Jenny wiedziała z zeznań podatkowych w lewej dolnej szufladzie, że dziewczynka nazywa się Amanda Bennington Sterling i nie ma jeszcze trzech lat. Wiedziała z akt oznaczonych „Sterling, Scott - stosunki rodzinne”, że matka dziewczynki, Valerie Bennington Sterling Ross, mieszka na Florydzie. Z faktur American Express wynikało, że Sterling odwiedza córeczkę raz w miesiącu. Czy koszty z tym związane mogły pchnąć go do kradzieży? Jenny odłożyła rachunki na stos dokumentów do kserowania. Spędziła cały ranek, grzebiąc w szczątkach osobistego życia Sterlinga. Tucker Podsworth i jego ludzie przejrzeli dokumenty funduszu powierniczego Chapman i Mason Securities Advice, a potem zabrali się do innych „niezgodności”. Wyciągi z banku i domu maklerskiego, czeki bankowe, potwierdzenia transakcji giełdowych z Connolly & Company - wszystko to znalazło się w sali konferencyjnej w końcu korytarza, gdzie zespół rewidentów księgowych odtwarzał przepływ pieniędzy. W gabinecie Sterlinga pozostały jedynie rzeczy osobiste, a do nich Dan oddelegował Jenny. Przekartkowała jego kalendarz i grafik, notatnik i rolodex. Miał zapisane numery rejestru ksiąg metrykalnych i sądów rodzinnych w samej Filadelfii i czterech sąsiednich hrabstwach. Miał starannie wykaligrafowane fiszki z danymi Curtisa Masona (dom), Curtisa Masona (Floryda) i Curtisa Masona (Maine). Układał długopisy według koloru i kształtu, ale w szufladzie trzymał okruszki precli i papierki po cukierkach. W niej też Jenny znalazła staroświecki kieszonkowy złoty zegarek. Na jednej ćwiartce tarczy widniał misternie wyryty herb przedstawiający ogiera spiętego do skoku, na drugiej gołąb z gałązką oliwną w dziobie. Była tam jeszcze jedna fotografia, przedstawiająca dwunastoletniego chłopca na koniu, w typowo angielskim stroju: dżokejka, bryczesy i błyszczące buty do kolan. Delikatne rysy twarzy kazały się domyślać Scotta Sterlinga, zdradzał go krzywy uśmiech. W głębi szuflady znajdowały się ścinki papieru zapisane literowymi skrótami i liczbami. Były to zapewne nazwy firm i kursy akcji. Jenny dorzuciła je do reszty dokumentów. Na samym końcu znalazła zmiętą kartkę papieru. Położyła ją na blacie i rozprostowała zagięcia. Był to list od Charlesa Dun-cana i Tuckera Podswortha do Scotta Sterlinga, z listopadową datą i nagłówkiem „Roczna ocena pracownika”. Jenny przeszły ciarki. Nigdy nie pogwałciła niczyjej prywatności tak bardzo, jak w tej chwili. Wysiłki Sterlinga oceniono jako mierne, wyniki jako niezadowalające; klienci uważali, że jest nieodpowiedzialny. Jego szansę zostania wspólnikiem równały się zeru. Treść listu była z pewnością znana szefom firmy, ale tylko Jenny wiedziała, że Sterling zgniótł go w kulkę i wrzucił do szuflady ze śmieciami. Nie potrafiła sobie nawet wyobrazić, co czuje człowiek po otrzymaniu takiego listu. Gdyby ją to spotkało, z pewnością chciałaby odczytać go w samotności, tak żeby nikt nie był świadkiem jej upokorzenia. Nie zdobyła się na to, by dorzucić list do stosu dowodów przeciwko Ster-lingowi. Zdradzieckie zagięcia papieru miały coś z aktu samooskarżenia, przed którym Sterlinga należało bronić. Zmięła kartkę w kulkę i umieściła na dawnym miejscu, żeby ją sam usunął, kiedy będzie opróżniał biurko. Jeżeli kiedykolwiek to zrobi. Jenny wahała się tylko sekundę, po czym chwyciła kartkę i wrzuciła do kieszeni spódnicy. Zadzwonił telefon na biurku, Jenny drgnęła jak ktoś przyłapany na gorącym uczynku. - Jennifer - odezwał się Dan, zanim zdążyła się zastanowić, co powiedzieć. Był z Charliem Duncanem po drugiej stronie miasta, w siedzibie towarzystwa ubezpieczeniowego H & M, które z miejsca odmówiło pokrycia kosztów przestępczej działalności Scotta Sterlinga. - Sprawdź, czy Sterling ma numer Masona na Florydzie
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.