ďťż

- On wymienił moje imię...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
A ja go przecież nie znam. Komu opowiadasz o nas? - Nikomu, Alex, nikomu. Bill sięgnął po telefon. - No, daj mi go. Zorientuję się, o co chodzi. Kiedy Bill przyłożył telefon do ucha, helikopter skręcił w prawo i oddalił się, lecąc nad wodą. - Cześć, Bill - powiedział znajomy głos. - Tu Tom Sanders. Bill poczuł, że przechodzi go dreszcz. Wyciągnął rękę w stronę Byrona, dotknął jego ramienia i kiwnął głową. Byron przyłożył ucho do telefonu. Alex popatrzyła na nich z wściekłością. Dwaj mali chłopcy, mający swoje sekrety - pomyślała. Warkot helikoptera zmienił się. Tam, skąd dobiegał, pojawiły się dwa nikłe światełka - jedno czerwone, drugie zielone. Alex z trudem dostrzegła kształt helikoptera wiszącego jak duch na ciemnym niebie w odległości stu jardów. - Tom! - Bill z entuzjazmem kiwnął głową. - Gdzie jesteś? - W pobliżu. Dlatego dzwonię. - Naprawdę? Musisz do mnie przyjechać. Mam mnóstwo miejsca w domu. - Dzięki. Solo mówił głosem, który Bill w końcu rozpoznał. Był to głos Dustina Hoffmana w roli Ratsa w Nocnym kowboju. - Wisimy właśnie nad wodą. Jest ze mną pewna dama i na dzisiejszy wieczór mamy już plany. Myślałem, żeby jutro wpaść do ciebie do firmy. Mam nowy helikopter. Chciałbym was wszystkich przewieźć. Co ty na to? - Przewieźć? Bill zauważył, że helikopter wiszący nad wodą kiwa się w tył i w przód, jakby potakując. Odwrócił się się do Byrona. Byron wzruszył ramionami. - Dlaczego nie - powiedział Bill do telefonu. - Świetnie - odpowiedział Solo. Helikopter zawrócił i szybko odleciał. - Zadzwonię do ciebie przed przyjazdem, dobrze? - Dobrze - powiedział Bill. Telefon zamilkł. - To był...? Byron wskazał oddalający się helikopter. Bill przytaknął w chwili gdy Alex wyciągnęła rękę po telefon. - Kto? - zapytała. Bill zobaczył w świetle księżyca jej zmartwioną twarz. Miał ochotę ją przytulić. Zasługuje na to, żeby wiedzieć - zdecydował. - Usiądź, Alex. Muszę ci coś powiedzieć. Kiedy Bill skończył mówić, Alex kiwnęła głową, chociaż wciąż zastanawiała się, czy Bill przypadkiem nie żartuje. Robot, który potrafi myśleć jak człowiek? Nagle jakiś ciemny kształt przebił się na powierzchnię oświetlonej światłem księżyca wody. Nurek? - zdziwiła się Alex. Nurek wychodzący z oceanu w środku nocy? Nagle usłyszała jego głos. - Cześć! Podziwiacie widok? Alex cofnęła się gwałtownie i poczuła, że Bill ściska ją za rękę. Spojrzała na niego. Bill uśmiechnął się szeroko. - To Solo - powiedział. Solo podszedł do nich i usiadł. - Dawno się nie widzieliśmy, Byron - powiedział, wyciągając rękę. Byron patrzył na niego w milczeniu. Kiedy go widział po raz ostatni, robot był głupawym automatem, niczym więcej. A teraz przykucnął, wyciągając przyjaźnie rękę, żył, był tak samo żywy jak on sam. Nawet człowiek taki jak Byron, mający na co dzień do czynienia z komputerami i sztuczną inteligencją, nie był na to przygotowany. Byron włożył rękę w dłoń Sola i poczuł ciepło towarzyszące jej delikatnemu uściskowi. - Skoczyłeś z helikoptera? - zapytał. - Tak. Był to najlepszy sposób, żeby się przekonać, czy tutaj jest bezpiecznie. Może ty nic o tym nie wiesz, ale zapewniam cię, że oni traktują ciebie i Billa jak szczury laboratoryjne. Śledzą was bez przerwy. Ja bym się z tym nie mógł pogodzić - powiedział Solo. Byron kiwnął głową. - Bill mi pokazał... w swoim gabinecie... - Nie tylko tam. W mieszkaniach też. Wszystko jest naszpikowane aparaturą podsłuchową. Mówiąc to, Solo nadał zapytanie przez radio: - Wszystko w porządku, Lauro? Laura, siedząca na lewym siedzeniu w ciemnej kabinie pilota, pokręciła głową. Przestała wyglądać na zewnątrz, bo nie mogła odróżnić gwiazd od świateł na ziemi, nie miała pojęcia, czy wisi do góry nogami czy normalnie. W przyćmionym czerwonym świetle emanującym z tablicy z przyrządami pomia-rowo- kontrolnymi jej twarz wydawała się różowa. Po policzkach płynęły jej łzy. Odkryła, że ta sytuacja wcale jej się nie podoba, że nie cierpi siedzieć sama w helikopterze. - Lepiej byłoby, gdybyś zaczęła mówić. Twoje myśli są niejasne
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.