ďťż

Maria obserwowała Michaela...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Nie chciała poznać jego myśli. Ale czasem, gdy na nią spojrzał, nie mogła oprzeć się świadomości, że w jego myślach pojawia się słowo „prywatność”. Zamykała wtedy oczy i zmuszała się do myślenia o czymkolwiek innym, począwszy od koloru jedwabiu pantofli, które miała na nogach, a skończywszy na pytaniu, dlaczego guziki o kształcie oliwki przyszyte do jej zielonej, chińskiej sukni tak niewygodnie się odpinają albo skąd tu tyle kwiatów. Wydawało się, że kwiaty są wszędzie w tej długiej, wąskiej sali bankietowej o ścianach wyłożonych drewnianą boazerią o licznych słojach. Siedzieli teraz przy czarnym, politurowanym stole, na bardzo wygodnych krzesłach. Chiński premier mówił: - Nasi przywódcy planowali z wielką mądrością. Zdawali sobie sprawę, że w świecie mającym za sobą holocaust lojalność zostanie złożona w ofierze na ołtarzu siły, żądzy panowania nad ruinami, tak jak to się stało. I dlatego tajemnicę zlokalizowania podziemnego składu, w którym ukryto zapasy trzydziestu trzech ładunków broni nuklearnej najnowszej wtedy generacji, podzielono na trzy części. Przywódcom każdego z trzech miast powierzono informację na temat dwóch z tych części. Gdyby jedno z miast zostało zniszczone, a potrzebne byłoby zlokalizowanie nuklearnych głowic, to dwa z miast razem byłyby w stanie odnaleźć ukryty arsenał... - Przewodniczący przerwał. - Czy brano pod uwagę, że w ten sposób będzie możliwe utworzenie przez dwa miasta ligi przeciwko trzeciemu? - zapytał Michael, siedzący naprzeciw Niemki obok Bjorna Rolvaaga. - Tak, ale gdyby każde miasto znało tylko jedną część tajemnicy, zniszczenie jednego z nich spowodowałoby utratę tajemnicy na zawsze. Wy, jak mi się wydaje, stosujecie wyrażenie „mniejsze zło”. Michael skinął głową. Rolvaag w milczeniu walczył ze swoimi pałeczkami, mimo że Michael uczył go, jak ich używać. Uczył także Marię. - Reakcyjny rząd maoistowski Drugiego Miasta wyraźnie dąży do posiadania obu naszych części tajemnicy, bo w ten sposób mieliby wszystko - ciągnął przewodniczący. - Dwa plus dwa równa się trzy - uśmiechnął się Michael. - Tak, dokładnie tak, miody człowieku, rzeczywiście w tym kontekście dwa plus dwa równa się trzy. Dysponując tą sumą, przywódcy Drugiego Miasta mogliby krzewić na Ziemi swoje barbarzyństwo. Jeżeli poza naszym miastem istnieje inny świat, jak nam powiedziałeś Michaelu Rourke, to trzy części tajemnicy rzeczywiście mogłyby być celem poszukiwanym przez twojego wroga o ohydnie brzmiącym nazwisku. Zdecydowana większość broni termonuklearnej, którą posiadała Chińska Republika Ludowa, nie została nigdy użyta. Ukryto ją w podziemnych wyrzutniach oraz w magazynach-bunkrach i mógłby jej z łatwością użyć ktoś, kto wpadłby na pomysł, aby ją odnaleźć. Mając trzydzieści trzy głowice i trzymając w szachu całą ocalałą ludzkość, człowiek pozbawiony skrupułów obejmie w posiadanie ponad dwieście pięćdziesiąt głowic. W kryjówce tych trzydziestu trzech znajduje się mapa z lokalizacją pozostałych. - Miecz Damoklesa... - Maria odezwała się po raz pierwszy od momentu, kiedy rozpoczęli posiłek. - Czwarta wojna światowa - powiedział szeptem Michael. - Ostatnia wojna światowa. Odłożył pałeczki, stracił apetyt. Iwan Krakowski obserwował Marszałka Bohatera. Czarne włosy Karamazowa targał wiatr. Marszałek był wysokim, przystojnym mężczyzną o czarnych oczach rzucających skry, wzbudzał respekt. Właśnie teraz ponownie zabrał głos. - Pod dowództwem pułkownika Krakowskiego, wykorzystując informacje sprzed Nocy Wojny, które tylko ja posiadam, pójdziecie, wy pięćdziesięciu wybranych, do ściśle tajnego miejsca, gdzie odnajdziecie dziesięć procent chińskich głowic. Zbadacie je, sprawdzicie, czy mogą być bezpiecznie przetransportowane, a potem spotkacie się z naszymi siłami głównymi. Współrzędne miejsca spotkania będą w posiadaniu pułkownika Krakowskiego. Ruszajcie! Dla dobra radzieckiego narodu, dla większej chwały socjalizmu idźcie wypełnić naszą historyczną misję. Teraz będę rozmawiał z towarzyszem pułkownikiem Krakowskim bez świadków. - Baczność! - zakomenderował Krakowski. Bohater Marszałek odszedł, pułkownik odwrócił się do stojącego obok, nieco z tyłu kapitana. - Przygotujcie się do wykonania zadania - rozkazał. Pułkownik zmieniony na twarzy podążył w ślad za Karamazowem. Już teraz zastanawiał się, jak powinien opisać ten moment dla potomnych. Bez wątpienia była to najważniejsza chwila w historii radzieckiego narodu. I to właśnie jemu powierzono to zadanie. Krakowskiego nurtowało pytanie, dlaczego Karamazow wybrał właśnie jego, człowieka, któremu zazdrościł zdolności. Bohater Marszałek zatrzymał się przy helikopterze. Krakowski zbliżył się, zasalutował, a potem wszedł pod wolno obracającymi się łopatami wirnika za marszałkiem do wnętrza maszyny. Fotel przy tablicy sterowniczej był pusty. Bohater Marszałek usiadł w fotelu drugiego pilota, co wydawało się o tyle dziwne, że Krakowski nie widział nigdy marszałka ze sterami. - Zaufałem ci, Krakowski, w sprawie niezmiernej wagi i jestem pewien, że zrozumiesz to. Siadaj. Krakowski zajął miejsce pilota i badał twarz marszałka. Karamazow patrzył na padający leniwie śnieg, czasem chwytany nagle podmuchem wiatru, wirujący, jakby unoszony trąbą powietrzną, a potem znowu jak poprzednio leniwie opadający. - Będzie cię kusiło, Krakowski, aby zatrzymać potęgę tej broni do swojej dyspozycji. Każdy mężczyzna miałby chęć tak uczynić. Ale ty nie znasz tajemnic, które ja posiadam. Bez nich nigdy nie potrafisz użyć broni. Ja zaś, jeśli zajdzie taka potrzeba, potrafię uczynić z niej potężną groźbę dla ludzkości. Do czego zdążam? Jeżeli wykonasz moje rozkazy i pozostaniesz lojalny wobec mnie, wtedy ewentualnie poznasz tę tajemnicę i będziesz dzielił ze mną władzę, potężniejszą, niż potrafisz sobie wyobrazić. Przewidziałem - Bohater Marszałek odwrócił się i spojrzał na podwładnego - co może się zdarzyć. Mówi się, że mój największy wróg, John Rourke, ma takie powiedzenie, którego często używa: „Przewidywać naprzód”. - Zacytował słowa Rourke’a po angielsku. Odchrząknął, jakby chciał oczyścić usta z tych słów. - Powiedziałem i zaplanowałem, że pewnego dnia zatriumfuję. Ten dzień się zbliża. Jest tuż. Niepowodzenie u wrót Podziemnego Miasta było kosztowne, prędzej czy później Rourke mi za to zapłaci
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.