ďťż

Ma swego króla i uznaje zwierzchnictwo Wielkiego Chana...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Położone jest na tej samej wyspie, o której uprzednio mówiłem. Na wyspie tej rośnie najlepsza na świecie kamfora, zwana fansurowa*, bardziej wartościowa niż wszelka inna. Sprzedają ją na wagę złota. Pszenicy tam nie mają ani innego zboża; lecz żywią się ryżem, mlekiem. Używają wina palmowego jak to, o którym wyżej mówiłem. Lecz powiem wam jeszcze o czymś innym, co jest naprawdę zadziwiające. Wiecie, że używają tam mąki z drzewa, opowiem wam, jak ją uzyskują. Mają tam pewien gatunek drzew*, bardzo wielkich i grubych; a drzewa te wewnątrz pełne są mąki. |Dokoła drewno jest na trzy cale grube.| Robią z tej mąki ciasto bardzo smaczne, sami przekonaliśmy się o tym, gdyż jedliśmy je kilkakrotnie. |Drzewa te są tak grube, że dwóch ludzi zaledwie je obejmuje. Mąkę tę wsypują do misek pełnych wody i mieszają patykiem. Wówczas łuski i nieczystości na wierzch wypływają, zaś czysta mąka osadza się na dnie. Po czym wodę odlewają, zaś na dnie pozostaje oczyszczona mąka; wówczas przyprawiają ją i wyrabiają z niej kluski i rozmaite przysmaki z ciasta, bardzo smaczne. Chleb robiony z tej mąki w smaku przypomina jęczmienny. Mąkę tę przywiózł Marko Polo do Wenecji. Drewno zaś tego drzewa, podobnie jak żelazo, rzucone na wodę, zanurza się natychmiast. Drewno to daje się łupać prosto na długość, podobnie jak trzciny. Gdyż jeśli z drzewa usuniemy mąkę, pozostaje, jak rzekliśmy, drewno na trzy cale grube. Z drewna tego wyrabiają owe ludy oszczepy krótkie, lecz nie długie, gdyż tych nie zdołaliby unieść dla zbytniego ich ciężaru. Na końcu zaostrzają owe oszczepy i hartują w ogniu. Tak przygotowane oszczepy lepsze są nawet od żelaznych do przebijania zbroić.| Opowiedzieliśmy o tych królestwach, które leżą w tej części wyspy. O innych, znajdujących się w innej części wyspy, nie powiemy wam nic, gdyż nie byliśmy tam. Pozostawmy to i opowiemy wam o innej wyspie maleńkiej, zwanej Gawenispola*, |oraz o innej, zwanej Nekuweran|. CLXXII Tu opowiada się o wyspie Nekuweran Po opuszczeniu Dżawy i królestwa Lanbri płynie się ku północy około sto pięćdziesiąt mil, aż przybija się do dwóch wysp, z których jedna nosi nazwę Nekuweran*. Mieszkańcy jej nie mają żadnego króla i żyją jak bydlęta. Powiadam wam, chodzą całkiem nago — i mężczyźni, i kobiety — i nie chcą za nic czymkolwiek okryć ciała. Są oni bałwochwalcami. |Żyją bez żadnych praw. Spółkują cieleśnie jak psy: czy przy drodze, czy gdziekolwiek indziej, bez żadnego wstydu; nie szanuje ojciec córki ani syn matki, każdy czyni wedle żądzy i możności. Posiadają bardzo piękne zasłony i chusty jedwabne rozmaitego koloru, które zakupują u przejezdnych kupców i w domach swoich rozwieszają na tykach na znak bogactwa i szlachectwa, tak jak u nas posiada się perły, drogie kamienie i wazy złote lub srebrne. Do niczego innego im nie służą, jeno na pokaz.| Wiedzcie, że lasy ich składają się z drzew drogocennych, a to z drzew sandałowych |białych i| czerwonych. Są tam orzechy indyjskie i drzewa goździkowe, i farbiarskie, |i rajskie jabłka|, i przeróżne inne cenne drzewa. Nic tam więcej nie masz ciekawego, więc zostawimy to i opowiemy o drugiej wyspie zwanej Angaman. CLXXIII Tu opowiada się o wyspie Angaman |Gdy opuści się owe dwie wyspy, o których wyżej mówiliśmy, i żegluje ku zachodowi sto czterdzieści mil, spotyka się wyspę bardzo wielką i bogatą.| Angaman* jest wyspą bardzo rozległą. Króla nie posiadają, mieszkańcy są bałwochwalcami i żyją jak dzikie zwie- rzęta. Opowiem wam o pewnego rodzaju ludziach, o których warto wspomnieć w tej księdze. Wiedzcie zaiste, że wszyscy mieszkańcy tej wyspy mają głowy psie oraz oczy i zęby jak psy, gdyż ręczę wam, że z głowy podobni są zupełnie do wielkiego psa-doga*. Korzeni mają pod dostatkiem. Lud to jest bardzo krwiożerczy. Wszystkich ludzi, jakich pojmać zdołają, a którzy nie należą do ich narodu, zjadają. Żywią się ryżem, mlekiem i wszelkiego rodzaju mięsem. Mają rozmaite owoce odmienne od naszych, |jak orzechy faraońskie, jabłka rajskie i wiele innych. Wyspa ta leży na morzu tak gwałtownym i tak głębokim, że okręty nie mogą rzucać kotwicy ani stamtąd wypłynąć, lecz zapędzane są w pewną zatokę, skąd nigdy wydostać się nie mogą. A dzieje się to dlatego, że morze z powodu gwałtowności swojej ziemię głęboko podmywa, drzewa z korzeniami wyrywa i przewraca, i w zatokę ową unosi, więc w zatoce tej tyle jest pni nagromadzonych, że dziw, i nigdy stamtąd wydostać się nie mogą. Również okręty, które do zatoki owej zostaną zapędzone, tak się w owych drzewach zaplątują. że z miejsca ruszyć nie mogą i tam na zawsze pozostają.| Opowiedzieliśmy o tych osobliwych ludziach. Ruszymy stąd i opowiemy o innych rzeczach, a szczególnie o wyspie jednej zwanej Sejlan
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.