ďťż

Jazda sprawiała mu przyjemność...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Michał zazdrościłjej panowania nadmaszyną. Imponowała mu też decyzja podróży do Łęgówdla skrzynki ze starymi srebrami. ,,Muszą jej tam nieźle dokuczać" pomyślał. Okazywała mu zawsze zainteresowanie, przyjaźń,niekiedycoświęcej. Ale nawetwtedy, gdymu się oddawała, wiedział, że dzieli ich niemal wszystko, anic nie łączy. Co najwyżejgarść wspomnień, miejsca, które kochali, każde zresztą inaczej. ..Ciekawe, czy mógłbym żyć w tym jejświecie? " zastanawiał się. Przypomniał sobie Hudsona. To była dość zabawna historia,w której śmieszność ocierała się o tragizm. Absurd zdawał się tkwićjuż w samym założeniu tegozdarzenia, w samym pomyśle przysłaniado Polski angielskiej misji wojskowej pod koniec 1944 roku, gdyArmia Czerwona szykowała się do ofensywy nad Wisłą. I zdaje się,nikt nawet Komenda Główna AK nie wiedział, jakiebyłozadanie tej misji. Otrzymano tylko polecenie opieki nad nią,zapewnienie jej bezpieczeństwa na okupowanym przez hitlerowcówterytoriumPolski, wyszukanie odpowiednich kwater, umożliwieniepodróżowaniai kontaktowania się z ludnością polską. Rząd angielski powiadomiłrównieżdowództwo radzieckieo pobycie misji angielskiej w Polsce nawypadek, gdyby nastąpiło zetknięcie Anglikówz Rosjanami. Anglicy wylądowali po południu dwudziestego szóstego grudnia 124 1944 roku na polanie w wielkimmasywie leśnym o kilkakilometrówod gajówki Sieraków. Opieki nad misją podjął się z początku komendant podobwodu AK-owskiego,por. ,,Drużba",a później,w dalszejich wędrówce, przekazano Anglików oddziałowi bojowemu"Manewr", działającemu na tereniepowiatu radomszczańskiego, botamtędy wiodła marszruta angielskiej misji wojskowej. Brytyjczycy wylądowaliw mundurachjak spod igły, z dystynkcjami oficerskimi, z radiostacją, zlicznymi pakunkami. Wylądowali,jakby ich tu w ciągu sekundy przeniesiono z Piccadilly Circus. Zachowywali się jak na kilkudniowym weekendzie lub wycieczce krajoznawczej. Zresztą murpiersi chłopców z AK, gotowych w każdejchwilioddać za nich życie,sprawiał wrażenie, że konspiracja polska i partyzantka to jakby odmiana zabawy w złodziei i policjantów,i właściwie nic nie stoi na przeszkodzie, aby mogli maszerować przez okupowaną Polskę z mundurach z dystynkcjami, z trzcinką pod pachą. Polska stała się dla nich krajem pełnych gościnnych dworków, gdziestare szlachciury częstowały ichdobrym jedzeniem i mocną wódką. To byłkraj wesołych,rubasznych chłopów zbronią w ręku. Gorliwie spełniali powierzone im w Londynie zadania, nie szczędzili czasu na rozmowy z chłopami, z ziemianami, z dowódcamiAK,ba, nawetz oficerami rosyjskimi,dowódcamiradzieckiego oddziałupartyzanckiego. Codziennie też przesyłali doLondynu drogą radiową komunikaty i swewrażenia z wędrówki. Ale o tym,jakie byłoich zrozumienieówczesnej sytuacji i nastrojów, co pojęliz licznychrozmów i kontaktów, świadczy najlepiej ich ogromne zdumieniei konsternacja, gdy w pewnym dworku spróbowali wznieść toast zazdrowie Churchilla, Roosevelta, Stalinai Mikołajczyka. Niemoglipojąć, dlaczegow tym dworku ludzie nie chcą wypić za zdrowieStalina. Trzydziestego grudnia szczęśliwie i beztrosko misja dotarła dodworu we Włynicach, skąd przeprowadzono Anglików do odległegoo kilka kilometrów dworu w Katarzynowie, gdzie było bezpieczniej,bliżej lasu. Na wieść o zjawieniu się angielskiej misji wojskowej "Szary"zapragnął porozmawiaćz Anglikami. Wywiedzieć się od nich o sytuację polityczną, znaleźć odpowiedź na pytanie, króretrapiło wszystkich dowódców AK-owskich oddziałów: "Co dalej? " Lada dzieńmogła ruszyć radzieckaofensywa zzaWisły. 125. Dorota znajdowała się wtedy u swych znajomych w majątkuw pobliżu Maluszyna, "Szary" ściągnął ją do swego oddziału, bo nieznał angielskiego, a chciał rozmowę z Anglikami przeprowadzićprzez człowieka, któremu mógł w pełni ufać. Do Katarzynowa wybrali sięwięc w trójkę, konno, bez żadnej obstawy. Michała nie było przy tej rozmowie, wiedział jednak,że sięodbyła. Potem "Szary" iDorota pojechali nanocleg dodworu weWłynicach, a Michał spał w stodole w Katarzynowie. Pierwszego stycznia 1945 roku wczesnym rankiem zbudziły gowystrzały. Od stronypobliskiego Jasienia nadciągał oddział żandarmerii niemieckiej, trzyciężkie "tygrysy" i auto pancerne. Mimozaskoczenia chłopcy z "Manewru" podjęli nierówną walkę. Bili sięrozpaczliwie, ze straszliwądeterminacją: erkaemy i karabiny przeciwczołgom idziałkom. Niektórzy znaleźli się wtak wielkim zbliżeniuz pancernymi kolosami,że Niemcy nie byli w stanieużyć karabinumaszynowego na czołgu, nie mogli bowiem bardziejobniżyć lufy. Zginął jednak jedenz chłopców, kapral "Nevada",którego w trzydni później główny komendant AK, gen. Okulicki, odznaczyłkrzyżem Virtuti Militari V klasy. Takie samo odznaczenie za bohaterskąobronę otrzymał plutonowy "January", a sierżantowi ,,Balonowi",kapralowi "Kotkowi"i "Szakalowi" nadano Krzyże Walecznych. Michałnie wziął udziałuw walce. Gdy tylko padły pierwszestrzały, wyprowadził swego konia ze stodoły, wbiegł do pokoju,gdzie spał Hudson, wyciągnął go na dwór, wsadził na konia iwywiózł w stronę wsi Dudki. Resztę Anglikówwyprowadził z okrążenia starszy strzelec "Grot", który pełnił przy nich służbę. Hudson długo i radośnie klepał potem poramieniuMichałai gadał doniego po angielsku. Michał zrozumiał, że pyta go o nazwisko. Powiedział mu: Michał Mikina, a Hudson zapisał je sobiew zeszycie, gdzie notował treśćwszystkichrozmów przeprowadzanych w Polsce. W kilka godzin późniejMichał rozstał się z Hudsonem, razemz "Szarym" wrócili do swego oddziału. Dorotaodjechała do znajomych pod Maluszyn. W kilkanaście dni potem ruszyła ofensywa radziecka, szesnastego stycznia Anglicy powiadomili o sobie wkraczający doŻytna patrolradziecki. Tego samego dnia przy obiedzie w dworku w Katarzynowie towarzyszył im kapitan Armii Czerwonej. 126 "A teraz jest w Berlinie, pamiętamnie, chciałby okazać wdzięczność pomyślał Michał. Przypomniał sobie twarz Hudsona, małewąsiki i krzaczaste brwi, poklepywanie go po ramieniu, angielskibełkot. Nie odnosiłwrażenia, aby Hudson był mu za cokolwiekwdzięczny. Wydawało się, że nazwisko Michała zapisał, ponieważ poprostu chciał pamiętać, ktogo wywiózłpoza obręb walki. "Możezamierzał pisać pamiętniki? " zastanawiał się Michał
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.