Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
D³ugonoga, zaniedbana postaæ Hysinga w nieco wy¶wiechtanej marynarce,
zgniecionym
kapeluszu i z królewsk± pogard± dla wszystkiego co cielesne, zbli¿a³a siê
w³a¶nie na prze³aj
ogrodem, ku miejscu, gdzie zauwa¿y³ s³omiane kapelusze i czepce pañ. W lecie
czê¶ciej
przychodzi³ tu spacerem z probostwa.
W chwilê potem jego blada, inteligentna twarz okraszona zarozumia³ym u¶miechem,
wychynê³a przy krzaku pani Biermann.
Jak zwykle mia³ dobrze uzasadnion± przyczynê i je¿eli rozpocz±³ teraz pogawêdkê
z ¿yw± i
³atwo dostêpn± pani± Min±, sta³o siê tak tylko dlatego, ¿e pragn±³ siê zbli¿yæ w
sposób m±dry
i przemy¶lany.
Celem jego by³a pani Borg, która w ostatnich czasach okaza³a siê znacznie mniej
uprzedzaj±ca w stosunku do niego, ani¿eli zapowiada³ to tak serdeczny pocz±tek
ich
znajomo¶ci. Uzna³ tedy, ¿e bêdzie dla niego niejako z wiêksz± korzy¶ci± zaj¶æ j±
z boku i
obudziæ z nag³a jej zainteresowanie tak± czy inn± nieoczekiwan± uwag±.
Sta³ sobie jak pogodny obserwator, który o wszystkim wie, pali³ i prawi³:
— Mo¿na by poznaæ charakter kobiety po tym, jak zrywa agrest. Tak to lekko,
g³adziutko
idzie, pani Biermann! I nic nie szkodzi, ¿e do naczynia wpadnie parê listków czy
niedojrza³ych jagód. Jest pani w tym momencie jak ptak na krzewie, czuje siê
pani tu ca³kiem
jak w domu, w³a¶ciwie mog³aby pani siedzieæ na ga³±zce, ko³ysz±c siê i
szczebioc±c, pani
Biermann!
Po swej trafnej uwadze ostro¿nie i powoli wytchn±³ dym w powietrze ponad
krzakiem, tak ¿e
obna¿y³a siê przy tym czê¶æ szyi, niczym u gryfa; zerkn±³ zarazem ukradkiem na
Mariannê.
— A znów inne robi± to, ¿e tak powiem, wybitnie rzeczowo. Ani jednej
niedojrza³ej jagody!
Dok³adnie i pewnie jak lunatyczka na dachu! To te kobiety, których wyraz twarzy
i oczy
mówi± swoje, a wargi mówi± co innego. Mo¿na im sprostaæ jeno wtedy, kiedy umie
siê
prawid³owo wyk³adaæ znaczenie podstawowych s³ów. Tak, a takich ko biet w tym
krzaku nie
ma, pani Biermann. Skierowa³ na pani± Borg mocne, dociekliwe spojrzenie. By³a
dla niego
stale absorbuj±c±, zajmuj±c± zagadk± — tak go intereso wa³a, ¿e czu³, jak go to
przykuwa; od
pierwszej chwili przecie¿ snu³ domys³y na temat tych przedziwnych oczu.
Dzisiaj za¶ mia³ nader mi³e i zaskakuj±ce uczucie, ¿e pani Borg pragnie
owocniejszej
po¿ywki duchowej, ani¿eli rozmowa o d¿emie agrestowym i gustach Æwieka lub
ma³ego
Madsa Biermanna.
Poda³a mu na talerzu agrestu, który ¶wie¿o narwa³a, a on zapatrzy³ siê w
delikatn±, smuk³± a
pe³n± wyrazu pos³aæ na tle krzewu. Poprosi³a te¿, by dymem odegna³ komary.
— Panie chroni± rêce mitenkami, jak widzê. Rzymianki z czasów cesarstwa
rozwinê³y
prawdziwy kunszt: mia³y set ki ¶rodków na pielêgnowanie skóry, my³y siê o¶lim
mle kiem...
Zag³êbi³ siê w zagadnienie naukowe: czy pa³ac, w którym zamordowano Messalinê,
mie¶ci³
siê na pó³noc, czy na po³udnie od Ostii. Promienia³ rzymsko-historycznym
zachwytem.
Wyg³osi³ nieomal odczyt i kiedy musia³ siê po¿egnaæ, by zd±¿yæ na popo³udniow±
godzinê
greckiego na probostwo, czu³ siê tak, jakby burzy³ chwilê prawdziwie nastrojow±.
W nastêpnym tygodniu, w ¶rodê, bêd± tu zrywaæ laskowe orzechy — poinformowa³a go
pani
Borg. Wiedzia³a, ¿e je lubi³.
Patrza³a w ¶lad za nieco kanciast±, nonszalancko oddalaj±ca siê postaci± w
marynarce i
kapeluszu; macha³ piankow± fajk± na cybuszku z wê¿ykiem. Mia³ w sposobie
chodzenia co¶
zwyciêskiego, tote¿ obawia³a siê jakich¶ bardziej zdecydowanych posuniêæ z jego
strony.
Trzeba bêdzie przywie¶æ go do równowagi.
— Ale¿ Marianno, kochanie! — zawo³a³a pani Biermann. — Czy ty doprawdy nad±¿asz
za
tymi wszystkimi jego spekulacjami? On tak gruntownie studiuje cz³owieka, ¿e
czujê siê,
jakbym nie mia³a nic na sobie!
Nad wod±, w krzewie g³ogu rosn±cego u muru altany, sta³a sieæ na karasie. —
Spróbujê, czy
mi siê uda wyci±gn±æ jakiego karasia, bêdzie trochê urozmaicenia — mrukn±³
Henryk,
pogr±¿ony w rozmy¶laniach. Oto ¿y³ ju¿ tak prawie rok w istnym kieracie i jako¶
nic z tego
nie wychodzi³o. Mo¿e tak min±æ jeszcze rok i bodaj jeszcze jeden, a on nic nie
wskóra.
Zupe³nie jakby w kole m³yñskim podsiêwodnym..
|
WÄ…tki
|