ďťż

Czwarta diagnoza została sporządzona dwa i pół roku później, czyli dziewięć miesięcy przedtem, nim Slup trafił do więzienia...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Dotyczyła złamanego obojczyka. Pojawiły się zupełnie nowe nazwiska lekarzy. Najwyraźniej zmienił się personel na izbie przyjęć. Nowy lekarz dyżurny pozostawił bez komentarza to, że Carmen zgłosiła upadek z konia na kamienie. Niezwykle szczegółowo odnotował obrażenia pacjentki. - Coś mało tego, Alice - powiedział, kręcąc głową Reacher. - Mamy tu żebra i obojczyk, a ona mówiła, że złamał jej też rękę. I szczękę. Twierdziła, że wstawiono jej trzy zęby Wytłumaczenia są dwa. Pierwsze, że w aktach choroby panuje bałagan. Alice potrząsnęła głową. - Mało prawdopodobne. - Zgadzam się - przytaknął. - A to by z kolei znaczyło, że ona, niestety, kłamie. Alice nie odzywała się przez dłuższą chwilę. - Powiedzmy, że trochę koioryzowala. Wiesz, żeby cię usidlić. Żeby mieć pewność, że jej pomożesz. Kiwnął niepewnie głową i spojrzał na zegarek. - Sprawdźmy, co myśli o tym Hack. W BIURZE Walkera czekał mężczyzna około siedemdziesiątki. Walker, bez marynarki, siedział całkowicie nieruchomo na fotelu, podpierając głowę rękoma. Miał na biurku przed sobą kopie diagnoz lekarskich jedną obok drugiej, wpatrywał się w nie, jakby napisano je w obcym języku. Spojrzał na nowo przybyłych obojętnie i wskazał jakby od niechcenia swojego gościa. - Oto profesor Cowan Black - powiedział. - Wybitny przedstawiciel medycyny sądowej. Alice uścisnęła mu dłoń. - Miło pana poznać. Przedstawiła Reachera i oboje przystawili sobie krzesła do biurka. - Kartę choroby przysłano z samego rana - powiedział Walker. - Wszystko, co mieli w aktach teksańskich, czyli dokumenty z jednego tylko szpitala. Osobiście zrobiłem kserokopie i przesłałem wam oryginały. Doktor Black przybył przed pół godziną i przestudiował już wszystkie kopie. Chciałby teraz obejrzeć zdjęcia rentgenowskie, których nie dało się skopiować. Reacher podał Blackowi paczkę FedExu, doktor wyjął ze środka trzy zdjęcia: żeber, nogi oraz obojczyka. Patrzył na nie pod światło, studiując kolejno. Potem włożył je do odpowiednich kopert. Walker wysunął się na skraj fotela. - Doktorze Black, czy jest pan już gotów podać nam swą wstępną opinię? - Głos miał oficjalny, słychać w nim było napięcie. Black sięgnął po pierwszą kopertę. - To rutynowy poród. Przeszedł do obrażeń żeber. Wyjął ponownie zdjęcie i wskazał na nim pewne obszary. - Widać tu wszędzie naciągnięte i porozrywane ścięgna. Uderzenie było silne, zadane szerokim tępym narzędziem. - Jakim dokładnie narzędziem? - spytał Walker. - Było to coś długiego, twardego i zaokrąglonego, o średnicy około trzynastu-piętnastu centymetrów. Mogła to być na przykład poręcz od balustrady lub ogrodzenia. - Na pewno nie był to kopniak? Black potrząsnął głową. - Nie - odparł. - W czasie kopnięcia wielka sita uderza w niewielki rejon, z którym styka się noga. Widać by było pękniętą kość, ale na pewno nie porozrywane ścięgna. - A co z obrażeniami goleni? - dopytywał Walker. Black otworzył trzecią kopertę. - Kształt potłuczenia znów wskazuje na uderzenie długim, twardym i zaokrąglonym przedmiotem - rzekł. - Znowu mogła to być barierka, a może rura, która uderzyła z ukosa w przód goleni. - Czy mogło to być uderzenie zadane kawałkiem rury? Black znów wzruszył ramionami. - Jeśli napastnik stał za kobietą i jakimś sposobem udało mu się unieść rurę nad nią i uderzyć prawie równolegle do nogi. Cios musiałby zostać zadany oburącz, bo nikt nie utrzyma w jednej dłoni rury o średnicy piętnastu centymetrów. Musiałby prawdopodobnie stać na krześle i niezwykle skrupulatnie ustawić kobietę przed sobą. Nie brzmi to zbyt przekonująco, prawda? Walker nie odzywał się przez chwilę. - A co z obojczykiem? - spytał. Black wziął do ręki ostatnią diagnozę. - Opis jest niezwykle szczegółowy - powiedział. - Od razu widać, że badał ją doskonały lekarz. - Co wynika z opisu? - To typowa kontuzja - ocenił Black. - Obojczyk jest jak wyłącznik automatyczny. Osoba w czasie upadku odruchowo podpiera się rękoma. Padamy całym ciężarem ciała, który wyzwala siłę wędrującą poprzez ręce i staw barkowy. Gdybyśmy nie mieli obojczyków, siła ta dotarłaby do szyi i najprawdopodobniej złamała kark, powodując paraliż. Jednak ewolucja zawsze wybiera mniejsze zło. Obojczyk się łamie i rozprasza siłę uderzenia. Mało to przyjemne i dość bolesne, ale na pewno nie zagraża życiu. - Upadek to na pewno tylko jedna z możliwości - zasugerował grzecznie Walker. - Najbardziej prawdopodobna - odrzekł Black, - I prawie zawsze jedyna. Nikt nic nie mówił. - No dobrze - zmierzał do podsumowania Walker. - Ujmijmy to tak: potrzebuję dowodu na to, że owa kobieta była bita. Czy widzi pan tu taki? Black potrząsnął głową. - Nie. To tylko pechowa amazonka. Nic więcej tu nie widzę. - Bez żadnej wątpliwości? - pytał dociekliwie Walker. - Choćby najmniejszej? - Przykro mi, jestem tego absolutnie pewny. Gość zebrał diagnozy i włożył je ponownie do paczki FedExu. Wręczył ją Reacherowi, który siedział najbliżej. Potem powstał i niespiesznym krokiem opuścił gabinet. NA KLATCE schodowej panował zaduch, na dworze skwar. Reacher dotknął ramienia Alice. - Czy macie w tym mieście dobrego jubilera? - Pewnie tak - odparła. - Dlaczego pytasz? - Chciałbym wypożyczyć przedmioty osobiste Carmen. Wciąż jesteś jej adwokatem, póki nikt się nie dowie, jaką podjęła decyzję. Zaniesiemy jej pierścionek do wyceny. Wtedy przekonamy się, czy ta kobieta mówi choć odrobinę prawdy. - Masz jeszcze wątpliwości? - Jestem żołnierzem
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.