ďťż

– To oczywiście prawda...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Słychać, że jesteś wykształcony. Ale czasem treść legend jest dosłownie prawdziwa. Wydaje mi się, że kiedyś świat był zupełnie inny. Widzieliście jedną z Bestii, nie możecie zaprzeczyć – mityczne potwory zamieszkiwały kiedyś tutaj, podobnie jak dawni bogowie, zapomniane plemiona i inne rzeczy, które wydają się być jedynie dziełem wyobraźni. Dzięki legendom nie zapominamy o tym świecie cudów i niesamowitych wydarzeń. Church spojrzał na Ruth; to, co powiedział Tom, przypomniało mu o chaotycznych zapewnieniach Kraicowa. – Nie ma archeologicznych dowodów – zaczął, ale Tom przerwał mu machnięciem ręki. – Z jakichś powodów wszystkie te rzeczy i istoty znikły, zostały przeniesione do – rozłożył ręce, szukając słowa – gdzie indziej, ale teraz... – Teraz powracają – dokończyła Ruth i zadrżała. Niedaleko usłyszeli pohukiwanie sowy. Ruth rozejrzała się, ale nic nie dostrzegła w ciemności. – Czy to wszystko powiedział ci ten Strażnik Kości, jak go nazywasz? – Część, tak. – A ty od razu uwierzyłeś? – Church złapał się za głowę i zamknął na chwilę oczy. Widział jednak tę Bestię, jak nazywał ją Tom, i wiedział, że nie potrafi tego racjonalnie wytłumaczyć. – Ale powiedz mi, gdzie siedziały te mityczne potwory przez tysiąclecia, kiedy ich nie było? Tom milczał i Church zastanawiał się, czy dlatego, że nie wiedział, czy tylko nie chciał powiedzieć. – Czy to, co widzieliśmy pod mostem Alberta i na stacji benzynowej, należało do tego dawnego świata? – zapytała z wahaniem Ruth. Tom szukał odpowiednich słów. – Mi to wyjaśniono tak: dawno temu, zanim ludzie zawładnęli światem, istniały inne, dawne rasy. Były to istoty obdarzone niezwykłą siłą, znały najgłębsze tajemnice wszechświata. Były tak potężne i niezrozumiałe, że w naszych oczach równały się bogom. To od nich pochodzą nasze legendy, w tradycji celtyckiej, w innych kulturach, nawet w chrześcijaństwie. – Demony – rzucił Church. – I anioły – ciągnął Tom. – Folklor to zapomniana historia tego kraju. W każdej legendzie jest coś prawdziwego. Spójrzcie na średniowieczne rzeźby w kościołach. Iluminowane księgi. Trudno je zapomnieć. Z biegiem czasu dawne rasy upadały i odchodziły w zapomnienie, a kiedy nadeszła pora, znikły zupełnie, wydawało się, że na zawsze. Pozostała pamięć o nich, odległe echa, niektóre nie chciały też odejść same, po dobroci. Później ich siła sączyła się tylko w wybranych, świętych miejscach, a wszędzie indziej nie został po nich ślad. Świat należał do ludzi, którzy stawali się coraz potężniejsi. – Tom wpatrywał się w ogień. – Teraz jednak czas dawnych ras powraca. Wiatr zaszumiał głośniej, jakby w odpowiedzi na jego słowa. Church zadrżał z zimna i owinął się ciaśniej kurtką. – Jeśli to prawda, a wcale nie musi być to prawda, to dlaczego wróciły właśnie teraz? Tom wzruszył ramionami. – Tak jak mówię, wszystko powraca. Być może właśnie teraz powraca ich czas w cyklu. Być może czas ludzi właśnie się zakończył. Kto wie? Reguły pozostają nieznane, życie jest zagadką. Church obserwował twarz Toma, starając się wychwycić jakąkolwiek oznakę kłamstwa, fantazji wymyślonej, by ich przestraszyć, ale niczego takiego nie zauważył. – Ilu ich jest? – zapytała Ruth. Tom znów wzruszył ramionami. – Bestii jest pewnie tylko kilka. Innych mitycznych zwierząt pewnie też niewiele. Nie zauważyłem w ostatnich tygodniach oznak paniki, więc pewnie wciąż mają gdzie się ukryć, nawet na tej przeludnionej wyspie. – A ci, którzy nas gonią? Nieznajomy ociągał się z odpowiedzią. – Ci są wszędzie. Widzieliście ich – są zmiennokształtni. Nawet w biały dzień nikt ich nie zauważy. Ale ich mimikra nie jest doskonalą; jeśli spojrzeć z bliska, można zauważyć, kim są. – Skóra wygląda jak zrobiona z wosku – zauważy! Church. – Twarze mają jak maski. – Gibbons i Kraicow przypadkiem ich zauważyli – dodała Ruth – i musieli umrzeć. – Wygląda na to, że bardzo im zależy na zachowaniu tajemnicy. – No tak, wysyłają za nami zionącego ogniem potwora, bo rozmawialiśmy z Kraicowem. Skoro od razu uciekają się do takich środków, muszą się bardzo bać odkrycia. Co planują? – zapyta! Church. – Czy dalej pozostaną w ukryciu? – W ich naturze – odrzekł powoli Tom – nie leży ukrywanie się, przynajmniej nie na długo. – W takim razie co zrobią? – nie dawał za wygraną Church. – Wiem tyle co ty
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.