X


Mog�oby ich to korci�...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
.. - Nie b�j si�. W�o�y�em kask i sprawdzi�em ��czno��. Dzia�a�a normalnie. Wysun��em ekranik komponu. - W razie czego u�miechnij si� do nas - rzuci�em do mojego male�kiego mikrofonu. - Sygna� Ramaniana jest wyra�ny. Naszego te� nie powiniene� zgubi�. A je�li przestaniemy odpowiada�, tak jak oni, to... - ...odlecisz na Ziemi�. Zakazuj� l�dowa�... - podpowiedzia� bez u�miechu. - W�a�nie - potwierdzi�em. - Jak d�ugo mam czeka�? Zastanowi�em si�. - Je�li nikt nie b�dzie ci� niepokoi�, nic �piesz si� za bardzo. Powiedzmy, cztery doby... - Pi��... - Niech b�dzie pi��. Ale ani minuty d�u�ej... 8. Co chwila w �ciankach kabiny zrywa� si� przejmuj�cy gwizd. Przez u�amek sekundy narasta�, po czym nagle znika�. Planeta mia�a wi�ksz� mas� ni� Ziemia. Lot na wysoko�ci stu metr�w nad powierzchni� oceanu zmusza� silniki Budkera do maksymalnego wysi�ku. Pod nami wspina�y si� sinozielonkawe fale. Raz czy dwa przez mgnienie widzieli�my b�yskaj�ce w s�o�cu �uski czy te� sier�� jakich� morskich stworze�. Temperatura powietrza na zewn�trz wynosi�a dwadzie�cia sze�� stopni. Atmosfera jak na zam�wienie. Ci�nienie nieco za wysokie, nie a� tak jednak, �eby�my musieli korzysta� ze specjalnych skafandr�w. Ale istotom, kt�re wyko�ysa�a gwiazda, cho�by ju� stygn�ca, odpowiada�oby z pewno�ci� znacznie pot�niejsze pole grawitacyjne. Do�o�yli�my stara�, �eby zjawi� si� niespodziewanie. Zeszli�my ostro w d� po�rodku oceanu i lec�c tu� nad nim przeskoczyli�my z p�kuli nocnej na dzienn�. Kiedy w obiektywy kamer trafi�y pierwsze promienie s�o�ca, ujrzeli�my na horyzoncie dalek� lini� brzegu. Punkt, z kt�rego dobiega�y sygna�y, le�a� w strefie nadbrze�nej. Niebem p�yn�y ��tawe ob�oki. Pomi�dzy nimi b��kit miesza� si� z fioletem. Pogoda. Ale w powietrzu by�o o wiele mniej �wiat�a ani�eli w s�oneczny dzie� nad ziemskim miastem. Nie m�wi�c ju� o oceanie. Promienie Ety z trudem torowa�y sobie drog� przez kosmiczne �mietnisko, pozostawione przez szalonych badaczy strefy Dysona. - Ciekawo�� - mrukn��em w pewnym momencie. - Oto cena, jak� si� za ni� p�aci. Nawet okoliczne planety maj� mniej s�o�ca... Sp�jrz na to brudne niebo. Chcia�by� mie� co� takiego nad g�ow�, kiedy jedziesz na urlop? Zamrucza� co� niewyra�nie, zanim odpowiedzia�: - Nie. Za�mia�em si� kr�tko. - Mo�e to nie sama ciekawo�� - powiedzia�em z przekor�, jakbym wszczyna� polemik� z samym sob� - ale i obstawienie niew�a�ciwych dziedzin nauki... ju� po po�egnaniu z Telmurem i hodowl�. Chocia� raczej nie. Oni nie przestali stawia� na wszystko. �wiadczy o tym fakt, �e tutaj tak�e eksperymentowali... we�my cho�by t� piramid�, pod kt�r� ci� znalaz�em. A wi�c jednak mieliby�my raczej do czynienia z rozsypk�, spowodowan� superspecjalizacj� wszystkich, a w ka�dym razie zbyt wielu ga��zi wiedzy. Czyta�em kiedy� star�, m�dr� ksi��k� na ten temat. Oni... - A sztuczna inteligencja? - przerwa�. - Ta droga jest otwarta. - Ta droga prowadzi do nik�d - powiedzia�em twardo. - Owszem, na kr�tko tak. Ale w perspektywie by�aby to tylko prolongata, odroczenie wykonania wyroku o pi��set czy tysi�c lat. Wiesz o tym r�wnie dobrze jak ja. Zreszt� kto potrafi odpowiedzie� na pytanie, ile informacji mo�na sztucznie zakodowa� w genotypach, �eby rodzili si� jeszcze ludzie, a nie ju� potwory? - To tak�e przeczyta�e� w tej ksi��ce? - burkn�� z przek�sem. - Tak. - A wi�c jedynie selektory?... - Tak. Przynajmniej na razie. - Oni nie mieli czasu - b�kn��. - Ale ja nie m�wi� do nich, tylko do ciebie. Chcia�bym, �eby� nareszcie poj�� r�nic�. Nas nic nie zmusza do po�piechu... - Nie jestem pewien. Po prostu ty uwa�asz, �e mamy mas� czasu, a ja si� boj�, �e w�a�nie teraz ucieka nam jaka� szansa... Poza tym oni jednak prze�yli - powiedzia� z uporem po d�u�szej chwili milczenia. - Widzieli�my przecie� domy czy konstrukcje... - Kilkana�cie - mrukn��em. Rzeczywi�cie, schodz�c z orbity zauwa�yli�my jakie� ma�e, pojedyncze pude�eczka, rozsiane na wielkiej przestrzeni. Je�li przypomnie� sobie szczelnie zabudowany glob, stanowi�cy ich gniazdo, a potem t� stref�, zaplanowan� dla trylion�w mieszka�c�w, por�wnanie wypada wi�cej ni� skromnie. - Kilkana�cie czy kilka tysi�cy to nie ma znaczenia, je�li chodzi o przetrwanie cywilizacji. A mo�e, gdyby si� tak nie �pieszyli, nie by�oby ju� nikogo? Sk�d wiesz? My tak�e zap�acili�my historii wysok� cen�... zanim osi�gn�li�my dzisiejszy stopie� integracji i harmonii. Mo�e ich cena by�a inna? - O tyle wy�sza?... - Nie wiem, czy wy�sza - wzruszy� ramionami. - Inna. Je�li policzy� ofiary, z�o�one przez ludzko�� na o�tarzach przes�d�w, konflikt�w, wywo�anych przez bzdurne, jednostkowe nami�tno�ci, we wszystkich wojnach.... Tymczasem oni, jak si� zdaje, weszli w stadium wysoko rozwini�tej cywilizacji bez takich obci��e� psychicznych i atawizm�w. Za to pope�niali inne g�upstwa. Ale ich skala a nasza... - Ano w�a�nie - pokiwa�em g�ow�. - Wspania�a rasa. Czy jest w og�le jaki� spos�b na takich jak ty? Jego twarz rozja�ni�a si� w u�miechu. Za szyb� kasku ujrza�em znowu pogodne oblicze m�odego, nieco krn�brnego ch�opca. - Nie wiem - b�ysn�� bia�ymi jak mleko z�bami. - Na szcz�cie wszyscy mi m�wi�, �e jestem odosobnionym, wynaturzonym wyj�tkiem. Co to jest? - zmieni� nagle ton. Pas wody przy samym brzegu, widocznym ju� teraz w odleg�o�ci najwy�ej dw�ch kilometr�w, l�ni� najczystszym srebrem. Fale zamiera�y, dobiegaj�c do granicy tego l�nienia, jakby zbite promieniami �wiat�a. - Nic wa�nego - powiedzia�em, omi�t�szy spojrzeniem wskazania czujnik�w. - A w ka�dym razie nic nowego. Metal. - Metal - mrukn�� do siebie. - Baterie s�oneczne - doda� po chwili zastanowienia. W okienku komputera ukazywa�y si� dane. Tak. To srebrzyste pole by�o na�adowane energi�. Na wszelki wypadek wznios�em si� wy�ej. Kiedy patrzy�o si� prosto w d�, ocean przestawa� �wieci�. Wygl�da� jak idealnie g�adka powierzchnia, polana cienk� warstw� rt�ci. Ale Budker szed� nad tym pasem spokojnie, na pulpicie nie zamigota�a ani jedna alarmowa lampka. Bez przeszk�d osi�gn�li�my brzeg. Niska, szeroka pla�a, pozbawiona piasku, za to przeci�ta odbiegaj�cymi prostopadle od oceanu niskimi nasypami. Dalej pasmo starych wydm, poros�ych br�zow� ro�linno�ci�. Za nimi zaczyna�a si� r�wnina, z rzadka okraszona sto�kowatymi kopcami o wyg�adzonych szczytach. Ro�linno�� pokrywa�a j� nier�wnomiernymi p�atami, gdzieniegdzie krzewi�a si� bujnie, tworz�c wysokie, sko�tunione k��by, to znowu znika�a ca�kowicie, ods�aniaj�c brunatn� powierzchni� gruntu. Pomi�dzy plamami ro�linno�ci i �ysiznami rysowa�y si� owe niskie nasypy, kryj�ce, by� mo�e, kable energetyczne. Pojawi�y si� drzewa. Drzewo to bardzo ziemskie s�owo. Je�li ju� mia�bym szuka� jakich� por�wna�, te tutaj przypomina�y raczej wbite na sztorc, postrz�pione skrzyd�a starych samolot�w
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.