Zdaje się, że wszystko to zdeprymowało mnie trochę...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
– Nie bez powodu. Masz przed sob± naprawdę tajemnicz± sprawę. Stone rozejrzał się po spokojnej, tylko w połowie zapełnionej restauracji. – Nie masz nic przeciwko temu, żebym zadzwonił? – spytał i wyj±ł z kieszeni komórkowy telefon. – Nie krępuj się mn±. – Calder dzwonił do mnie, do Nowego Jorku. My¶li, że już tam wróciłem – powiedział i wybrał numer w dzielnicy Bel-Air. – Dobry wieczór, mieszkanie pana Vance’a Caldera – odezwał się głos filipińskiego służ±cego. – Dobry wieczór panu, mówi Stone Barrington. Pan Calder prosił, żebym do niego zadzwonił. – Tak, tak, panie Barrington, proszę zaczekać przy telefonie. – To ty, Stone? – Witaj, Vance. – Miałe¶ przyjemny lot? – Tak, dziękuję. – Jak widzę, spędziłe¶ tu u nas parę dni więcej. – Betty jest bardzo atrakcyjn± kobiet±. – Zgadzam się z tob±, oczywi¶cie. I nie mam ci tego za złe, ani trochę. – Czy Arrington wróciła już do domu? – Jeszcze nie. Nadal jest w Dolinie, ale wszystko się już ułożyło. – Vance, jeste¶ tego zupełnie pewny? Muszę ci się zwierzyć, że w czasie mojego pobytu u was odniosłem wrażenie, jakby nie wszystko było w porz±dku. – No cóż, rozumiem, że mogłe¶ doj¶ć do takiego wniosku, ale zapewniam cię, nie ma już żadnego problemu. – Jak id± zdjęcia do twojego filmu? – Zakończyli¶my je dzisiaj – powiedział Calder – i my¶lę, że film zrobi furorę. Z pewno¶ci± ty też się do tego przyczyniłe¶. – Dziękuję. To cóż, jak już Arrington wróci do domu, przekaż jej moje pozdrowienia. I popro¶, żeby w wolnej chwili zadzwoniła do mnie. – Oczywi¶cie, tak zrobię. Do widzenia, Stone. Stone wył±czył telefon. – Wszystko to jest bardzo dziwne – powiedział do Granta. – Czemu tak to widzisz? – Zaginęła żona Vance’a. Nie s±dzę, aby on domy¶lał się, gdzie ona może być, ale udaje, że Arrington bawi u swojej znajomej w Dolinie, i że jest z ni± w kontakcie. – Co w tym widzisz dziwnego? Wydaje mi się, że to trzyma się kupy. – Widziano j± dzi¶ w Marina Del Rey, więc jakim cudem może przebywać w Dolinie? – A może ona sama tak powiedziała Calderowi? Stone z niedowierzaniem zamrugał oczami. – Chcesz powiedzieć, że ona ma innego mężczyznę? – Dokładnie tak. Je¶li spojrzysz na sprawę jako na czysto małżeńsk± aferę, wszystko się zgadza. Pokłócili się, po czym ona wyprowadziła się na parę dni z domu. Nic nowego pod słońcem. Calder wpada w panikę i dzwoni do ciebie. Ty przyjeżdżasz, a on, czuj±c się trochę głupio, że cię wezwał, zabawia cię przez parę dni, a potem odsyła z powrotem do Nowego Jorku. Tymczasem Calderowie nie zdołali załagodzić nieporozumień, których przyczyn± mógł być inny mężczyzna, więc ona do tej pory nie wróciła do domu. Być może szuka pretekstu do wyst±pienia o rozwód. – Ale po co w takim razie mieliby angażować mnie do filmu Vance’a, płacić mi kupę forsy, a potem zastępować innym aktorem? – Żeby utrzymać cię z dala od małżeńskich problemów Caldera. On jest z pewno¶ci± wystarczaj±co wpływowym człowiekiem, żeby poprosić producenta o tak± przysługę. Może nawet wyrównał Centurionowi stratę z tego powodu. Jest na to wystarczaj±co majętny. – My¶lę, że tak, z pewno¶ci±. Ale je¶li wyja¶nienie zagadki jest aż tak proste, to dlaczego wczoraj wieczorem ¶ledzili mnie ludzie Ippolita? – Być może także Ippolito wy¶wiadcza drobn± przysługę Calderowi. Posłuchaj, moim zdaniem twoja obecno¶ć tutaj wprawiała Caldera w spore zakłopotanie. Wystawiała go na ¶mieszno¶ć, a filmowi gwiazdorzy nie lubi± wychodzić na ¶miesznych frajerów. Nie wspomnę o tym, że kto¶ mógłby go nazwać rogaczem. – Ale po co dwaj faceci, którzy mnie ¶ledzili, mieliby włamywać się do domu Betty i myszkować po nim? – Może podejrzewali, że nadal jeste¶ w mie¶cie? – Może i tak. My¶lę, że pomieszałem im szyki zmian± samochodu. – Stone zamy¶lił się na chwilę. – No a Arrington, dlaczego dzwoniła do mnie z restauracji Grimaldiego? – Bo chciała z tob± porozmawiać. – Ale co ona tam robiła? – Mogła spotkać się z kim¶, kto chodzi do tego lokalu. – Powiadasz zatem, że wszystko, co te osoby robiły w ci±gu całego tygodnia, da się wyja¶nić małżeńsk± sprzeczk± i kochankiem na boku? – Słuchaj, Stone, spróbuj spojrzeć na cał± tę aferę jak prawdziwy glina. Czy taki scenariusz nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania? A jakby się okazało, że strona, która zleciła ci dochodzenie, sama prowadzi być może nieczyst± grę, to czy kontynuowałby¶ robotę, gdyby¶ znalazł się w tym punkcie? – Nie, z pewno¶ci± nie – przyznał Stone. – Więc może popychaj± cię teraz jakie¶ osobiste motywy. Przyznaję, oczywi¶cie, że w bardzo krótkim okresie wydarzyła się kupa podejrzanych rzeczy, ale ja widziałem już dużo bardziej ¶mierdz±ce afery, w których nie popełniono jednak przestępstwa. Zgadzasz się ze mn±? – Jasne, że tak. – Nie chcę pomniejszać warto¶ci domysłów i przeczuć, o ile maj± jakie¶ podstawy. Jeżeli masz uzasadnione podejrzenia, to jest to wystarczaj±cy powód, żeby ci±gn±ć sprawę. – My¶lę, że wszystko to jest mocno podejrzane – powiedział Stone. – Co by¶ zrobił na moim miejscu? Grant zamy¶lił się na dłuższ± chwilę. – Chyba jechałbym dalej, dopóki nie upewniłbym się, czy sprawa pachnie przestępstwem, czy też nie – powiedział i roze¶miał się gło¶no. Także Stone zacz±ł się ¶miać. – Zdaje się, że i ja mam takie wła¶nie zamiary – powiedział. – Postanowiłem dowiedzieć się, co tu jest grane, kryminał-tango czy co¶ innego. 23 Obudził go dzwonek telefonu stoj±cego obok łóżka. Próbował udawać, że go nie słyszy, ale dzwonienie nie ustawało. W końcu sięgn±ł po słuchawkę. – Halo? – rzucił zrzędliwym tonem. – Wstawaj i rozchmurz się – powiedziała Betty. – Dzi¶ należysz do mnie. – Która godzina? – Prawie ósma. – Od miesięcy nie spałem tak twardo – powiedział Stone. – Mógłbym to robić jeszcze przez cztery godziny. – Dzi¶ oddajemy się zabawie, kolego. Posłuchaj, co masz zrobić: spakujesz trochę ciuchów na jeden dzień i noc, ale bez krawata. Byłoby fajnie, gdyby¶ miał k±pielówki i strój tenisowy, ale jeżeli nie zabrałe¶ takich rzeczy, zdobędziemy je po drodze. Zrozumiałe¶? – Dok±d chcesz mnie zabrać? – W moje ulubione miejsce, i to powinno ci na razie wystarczyć. Przyjadę po ciebie za pół godziny
WÄ…tki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. SkĹ‚adam siÄ™ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ… gĂłwnianego szaleĹ„stwa.