ďťż

Wszystko było w porządku...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Rapier wyszedł, zamknął właz i opuścił pomieszczenie torpedowe. Rapier był pewien, że znajdujące się na rufie pomieszczenia reaktora są w jak najlepszym porządku. Ludzie głównego inżyniera Matta Delaney'a, zwani atomkami, zawsze wykazywali szczególną pedanterię. Przeszedł głównym korytarzem do kabiny kapitana i zapukał. Nie było odpowiedzi. Otworzył drzwi i zobaczył siedzącego przy stole, zapatrzonego w przestrzeń Pacina. - Sir? Pacino ocknął się i spojrzał na Rapiera. - Zakończyłem obchód. Okręt jest w pełni gotowy. Nie zauważyłem żadnych usterek. - Dobrze - powiedział Pacino bezbarwnym głosem. - Czy coś jeszcze, sir? Pacino potrząsnął głową i Rapier wyszedł z jego kajuty. Najwyraźniej kapitan ma jakieś trudne rzeczy do przemyślenia. Kiedy drzwi zamknęły się po cichu i kroki Rapiera umilkły, Pacino otrząsnął się ze wspomnień o ojcu i o rosyjskim admirale, który gdzieś tam, na północy... Wstał od stołu i poszedł na mostek do stanowiska nawigatora. Nawet gdyby płynęli z maksymalną prędkością, nie będą mogli się zanurzyć wcześniej niż po południu, ponieważ uskok kontynentalny znajdował sięjakieś dwieście trzydzieści kilometrów od wybrzeży Wirginii. Poza tym, co by nie mówić, „Devilfish" został zaprojektowany do pływania pod wodą... Gdy płynął na powierzchni, wyciągał najwyżej dwadzieścia węzłów, ponieważ musiał walczyć z falą dziobową. Pacino spojrzał niecierpliwie na zegarek i zaczął obliczać, ile czasu zajmie im dotarcie do granicy strefy lodu na północ od Islandii. Dwadzieścia minut później w kwaterze starszych oficerów zarządzono odprawę. Większość oficerów siedziała przy stole, niektórzy bazgrali coś w notatnikach. Rapier usiadł po prawej stronie krzesła przeznaczonego dla kapitana. Nawigator Lan Christman stał przy kotarze w rogu pomieszczenia. Pacino z kubkiem kawy usiadł u szczytu stołu i dał Christmanowi znak ręką. - Nawigatorze, proszę zaczynać. Christman zamknął drzwi pomieszczenia i odsunął kotarę, odsłaniając rysunek rosyjskiego okrętu klasy Omega i mapę Morza Arktycznego. Na obu planszach widniał napis ŚCIŚLE TAJNE. Odwrócił się do siedzących przy stole i wskazał na mapę. - Panowie, to jest Morze Arktyczne, a to jest rosyjski okręt podwodny szybkiego reagowania klasy Omega. - Christman uwielbiał dramatyczne wstępy. - Celem naszej misji jest odnalezienie tego skurwysyna. Prace nad nim 74 zakończono zaledwie parę dni temu i po raz pierwszy wyszedł w morze. Kiedy go znajdziemy, musimy nagrać jego dźwięk, żeby geniusze z dowództwa mogli go przeanalizować. Ten plan jest nieco skomplikowany, słuchajcie więc uważnie. Poszukiwania sonarowe będą trudne, ponieważ nikt nie słyszał jeszcze Omegi. Nasze koordynaty sonarowe są ustawione na klasę Akuła. Mamy nadzieję, że konfiguracja dźwiękowa pędnika jest przynajmniej podobna... - Nawigatorze - przerwał mu Stokes - jeśli nie wiemy na jakich częstotliwościach pracuje, to niby jak mamy go namierzyć? Możemy przepłynąć tuż obok, nawet nie podejrzewając jego obecności. Pacino pomyślał, że Stokes ma rację. - To prawda - odpowiedział Christman, marszcząc brwi. - Może być tak, że w ogóle go nie znajdziemy. Ale też możemy namierzyć go przez jakieś przypadkowe odgłosy. Może usłyszymy, jak ćwiczy odpalanie torped. W okolicy jest parę innych rosyjskich okrętów podwodnych i wszystkie z nich są przez nas zlokalizowane. Możemy też dostać wiadomość z dowództwa, że został namierzony przez SYSNASPOD. Na to jednak zbytnio bym nie liczył, bo SYSNASPOD niezbyt się sprawdza w wypadku cichych kontaktów, a tak daleko na północy granica błędu mogłaby wynosić nawet półtora tysiąca kilometrów kwadratowych. Naszą ostatnią kartą jest nadzór satelitarny. Może skurczybyk się wynurzy i czujnik podczerwieni naszego KH-17 go wykryje. - To by było dziwne - stwierdził Stokes. - Po co miałby się wynurzać? - Rosjanie są nieobliczalni. Zaznaczony na czarno kurs doprowadzi nas na pozycję poszukiwawczą. Mamy krążyć pod lodem przez trzy dni. Dowództwo spodziewa się, że natkniemy się tam na Omegę. - Christman wskazał zaznaczony na czerwono obszar położony daleko na północ od Nowej Ziemi. - Jak widzicie, jest to spory teren i nie będziemy mieli zbyt łatwego zadania. Kiedy już namierzymy Omegę, zaczniemy nagrywanie jej sygnatury dźwiękowej. Dla tych, którzy uczestniczą w takiej misji po raz pierwszy, muszę dodać, że nagrywanie Rosjan to coś zupełnie innego niż ćwiczenia przeprowadzane na Morzu Śródziemnym wspólnie z „Billfishem". Czasem będziemy przepływać w odległości mniejszej niż pięć metrów od kadłuba Rosjanina, krążąc wokół niego i nagrywając wydawane przez niego dźwięki. I w przeciwieństwie do „Billfisha" Rosjanin nie będzie miał rozkazów, żeby dostosować do nas swój kurs i prędkość
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.