ďťż

Sprawdziliśmy światło, jak tylko przyszliśmy — powiedziała Jessica...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Bishop wzruszył ramionami. — Przypuszczałem, że tak będzie. Wchodził na górę, przeskakując po dwa schodki, poruszając się tak szybko, że dziewczyna nie mogła za nim nadążyć. Na górze zatrzymał się i poczekał na nią. — Tutaj znalazłem pierwsze ciało — powiedział, wskazując w kierunku balustrady. — Zwisało stąd. Zauważył, że Jessica drży. — Czy wchodziłeś na górę, do któregoś z tych pokojów? — Nie, tylko do salonu na dole. To mi wystarczyło. Przeszedł przez podest i rozsunął zasłony. Wpadło światło, lecz tylko trochę rozjaśniło korytarz. — Chodź — zawołał. Znowu zaczęli wspinać się po schodach. — Są jeszcze dwa piętra — powiedział, sięgając do teczki po latarkę. — Sypialnie będą pewnie na tym piętrze. Wyżej prawdopodobnie są pomieszczenia, które kiedyś przeznaczone były dla służby. Jest tu wystarczająco jasno, żeby coś zobaczyć, ale latarka będzie potrzebna, aby dokładnie obejrzeć szafy i inne meble. Na drugie piętro wchodził już o wiele wolniej i Jessica 89 mogła iść tuż za nim. Na górnym podeście było czworo drzwi — wszystkie zamknięte. Znowu podszedł do okna i rozsunął zasłony, w nozdrza uderzył go silny zapach pleśni. Padające z góry dzienne światło ujawniło istnienie luku i Bishop zapalił latarkę, kierując na sufit silny snop światła. — Później zajrzę na strych. Jessica spróbowała poruszyć gałką najbliższych drzwi. Przekręciła ją z łatwością i lekko popchnęła drzwi. W małym pokoju nie było żadnych mebli, pusta podłoga poczerniała ze starości. Stanęła na wprost małego, żelaznego kominka. Odepchnąwszy ją, Bishop podszedł do niego i kucając oświetlił latarką przewód kominowy, Wsunął weń głowę i powiedział: — Niewiele mogę zobaczyć. Trudno powiedzieć, czy jest zatkany czy nie. — Czy to ważne? — Muszę wiedzieć, skąd się biorą przeciągi. A także czy nie ma tu przypadkiem ptasich gniazd. Nasi skrzydlaci przyjaciele są często przyczyną „upiornego trzepotania". Wyjął z teczki termometr przymocowany do cienkiej drewnianej deseczki i rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu kołka, na którym mógłby go powiesić. W końcu postawił termometr na gzymsie nad kominkiem, opierając go o ścianę. Następnie wyjął szkicownik — dziesięć na osiem cali — i flamaster. W oknach nie było zasłon i wpadające światło wystarczało na jego potrzeby. — Chcę zrobić plan każdego pokoju — wyjaśnił — a następnie ogólny plan domu. Zaznaczę na nim miejsca, gdzie są przeciągi, dziury, których nie powinno być, zbutwiałe podłogi i wszystkie zmiany w pierwotnej konstrukcji budynku. Możesz mi pomóc, szukając śladów wilgoci. — Czy mam zacząć tutaj? — Nie, w pokoju obok. Weź drugi termometr. To zaoszczędzi nam trochę czasu. Gdy odczytamy wyniki, pójdziemy dalej. Jessica wzięła od niego termometr i wyszła z pokoju. 90 zatrzymując się na chwilę za drzwiami. Wydawało się jej, że w holu jest teraz mniej światła niż poprzednio. Zupełnie tak, jakby zapadł zmierzch. To niemądre, powiedziała do siebie. Przecież nie minęło jeszcze południe. Na dworze zrobiło się pochmurno, to wszystko. Podeszła do sąsiednich drzwi i poruszyła gałką. Przekręciła ją bez trudu, ale kiedy pchnęła drzwi, uchyliły się tylko nieznacznie i zaczęły stawiać opór. Jessica nacisnęła mocniej, odnosząc wrażenie, że drzwi zagłębiają się w czymś miękkim, ale sprężystym. Napierając ramieniem, pchała z całych sił. Drzwi ustąpiły o cal. Przytknęła oko do szpary, lecz w środku było zbyt ciemno, aby coś zobaczyć. Spojrzała w dół, ale zobaczyła tylko kontury czegoś dużego, leżącego na podłodze w poprzek drzwi. Bała się pomyśleć, co to ,. mogło być. — Chris — zawołała, starając się zachować spokój w głosie. — Czy mógłbyś tu przyjść na chwilę? Wyszedł z pokoju i zmarszczył brwi na widok zaniepokojenia malującego się na jej twarzy. Wskazała na drzwi. — Coś je blokuje. Obejrzał drzwi, zamknął je, następnie pchnął, starając się pokonać opór niewidocznego przedmiotu. Poczuł, że zagłębiły się w czymś i dalej nie chciały się otworzyć. W słabym świetle twarz Jessiki była ledwie widoczna, ale zauważył jej szeroko otwarte oczy. — Wygląda jak... — powiedziała. — Jak ciało? Powinnaś poskromić swoją wyobraźnię. To może być cokolwiek. Mimo to poczuł, że włosy stają mu dęba. Pchnął drzwi jeszcze mocniej, napierając na nie całym ciałem. Ustąpiły na dalszych sześć cali. — Daj latarkę — powiedział i Jessica szybko zniknęła w sąsiednim pokoju. Z rozmachem pchnął jeszcze raz i drzwi, ze zgrzytem, otworzyły się szerzej, najpierw na stopę, później na dwie. Wziął od dziewczyny latarkę i oświetlając podłogę przekroczył próg pokoju. Jessica widziała jego plecy, gdy 91 pochylił się do przodu, rozglądając się uważnie dokoła. Wydawało się, że w środku panuje ciemność. Odwróci^się do niej z szerokim uśmiechem. Przywołał ją skinieniem i zniknął jej z oczu. Gdy wolno przesuwała się do przodu, usłyszała odgłos jego kroków przemierzających podłogę, a później szelest materiału. Ponure, szare światło napełniło pokój. Jessica przeszła bokiem przez szparę i odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła zwinięty dywan, leżący w poprzek podłogi, zahaczony jednym końcem o otwarte drzwi. — Taki dom sprawia, że człowiek wyobraża sobie najróżniejsze rzeczy — powiedział Bishop, trzymając w dalszym ciągu rękę na ciężkiej portierze, którą przed chwilą odsłonił. Zauważyła nieoczekiwaną miękkość w jego głosie. —•• Przykro mi, Chris. Masz rację, ten dom naprawdę pobudza moją wyobraźnię. Jest tu tak ponuro. Zbliżył się do niej. — Ten dywan stał chyba tam w rogu. Jakiś wstrząs — pewnie kiedy policja była tu ostatnio — spowodował, że się przewrócił i zablokował drzwi. Zdobyła się na słaby uśmiech. — Myślę, że nie będę się już tak trzęsła. — Nie martw się. Mnie się to też kiedyś zdarzało. Ale zrozumiałem, że zazwyczaj istnieje jakieś racjonalne wytłumaczenie. — A wtedy, gdy nie istniało? — To znaczy, że nie byłem na tyle mądry, aby je znaleźć. Dotknęła jego ramienia, zanim ponownie zdążył wznieść dzielącą ich barierę. — Powiedz mi, Chris, dlaczego byłeś taki zły, kiedy spotkałeś tu Edith Metlock? Zobaczyła błysk w jego oczach. — To była dla mnie niespodzianka. Myślę, że wiesz, jaki mam stosunek do takich ludzi jak ona, a mimo to zaprosiliście ją tutaj. — Ale ona jest niezwykle wrażliwa na wpływy psychiczne. Ma nieposzlakowaną opinię. 92 — Czy istnieje coś takiego jak niezwykła wrażliwość na wpływy psychiczne? Nie wątpię, że ona tak sądzi i jej wiara w świat pozamaterialny jest z pewnością szczera. Ale w jakim stopniu jest to prawdziwe, a w jakim wypływa z jej podświadomości? Na pewno jest jasnowidzem, ale zastanawiam się, czy po prostu nie wynika to z siły jej umysłu? — Przyznaję, że jest to możliwe. Cokolwiek to jest, wydaje się, że istnieje naprawdę. Uśmiechnął się do niej i częściowo zniknęła wrogość, która wytworzyła się wcześniej między nimi. — Wiesz — powiedział — byłem niegrzeczny w stosunku do ciebie i twojego ojca, nie mówiąc już o pani Metlock
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.