ďťż

Sekundy płynęły straszliwie powoli, ale jakoś wszystko szło jak należy...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Wreszcie upłynęła pierwsza minuta lotu; w tym momencie szef ekipy naukowej oblizał usta i ze zdziwieniem poczuł słony smak krwi z rozgryzionej wargi. To uświadomiło mu, jak bardzo jest spięty. – Trzy kilometry – rzekł technik. – Dwanaście sekund do odrzucenia pierwszego członu, trzynaście do odpalenia silników drugiego stopnia. 56 Profesor Yi zapatrzył się na mknącą w górę iskierkę, i w tej samej chwili owa iskierka zmieniła się w potężną, gorejącą kulę, z której wyprysnęły trzy ogniste języki, mknące w różne strony niczym pijane węże. Uczony poczuł nagle zupełną pustkę w głowie. Długą chwilę wszyscy patrzyli w zupełnym milczeniu na obraz spadających szczątków rakiety. Kot Chester z wyraźną dezaprobatą przyglądał się temu, co doktor Kathleen Hounsfield usiłowała zrobić z jego ukochanym panem. Trzeba dodać, iż Chester był właściwie kotką, który to fakt wyszedł na jaw dopiero kilka tygodni po nadaniu jej imienia, a na ponowne jej ochrzczenie drugi pilot stanowczo nie wyraził zgody. Oświadczył, iż skoro Chester świadomie wprowadziła go w błąd, to niech teraz ponosi konsekwencje tego czynu. Poza tym, skoro niegdyś bywało i tak, że mężczyzna miewał na imię na przykład Maria, to niby dlaczego kobieta nie może mieć na imię Chester? I na tym stanęło. Teraz, w wieku kilku zaledwie miesięcy, Chester była przepiękną kotką i to, jak właściwie ma na imię, zdawało się być jej całkowicie obojętnym. Cała doskonale czarna za wyjątkiem białych wąsów i białych "skarpetek", poruszała się z niewymowną gracją, za wyjątkiem tych chwil, gdy nagle z niewytłumaczalnych, tajemniczych i sobie tylko znanych powodów zaczynała szaleć po kajucie MacBride'a lub po wszystkich pokładach Ramsesa, w dzikim galopie mknąc przed siebie niczym niewielki, czarny pocisk, poślizgami biorący zakręty. Swymi intensywnie błękitnymi, bardzo nietypowymi jak na kota, wyglądającymi wręcz niczym dwie krople ultramarynowej farby oczami, przypatrywała się otaczającemu ją światu, czując się najwyraźniej na pokładach Ramsesa jak w swoim udzielnym królestwie. Uznawała tylko jedną siłę zwierzchnią nad sobą, mianowicie swego ukochanego, ubóstwianego wręcz do nieprzytomności pana… który teraz najwyraźniej miał problem. 57 Chester usiadła wygodniej i zastanowiła się przelotnie, czy lepiej będzie, jak wskoczy doktor Hounsfield na głowę, czy może też ugryźć ją w nogę…? Chwilowo jednak, jako że lekarka nie podejmowała wyraźnych działań zmierzających do wyrządzenia jej panu krzywdy, powstrzymała się od jakichkolwiek czynów. Luke MacBride patrzył tymczasem na lekarkę z pewną dozą nieufności. – Nic mi nie jest i nic mnie nie boli – powtórzył po raz kolejny bardzo stanowczo, odgarniając niecierpliwym gestem czarne włosy opadające mu niesfornie na oczy. – Potknąłem się, i tyle, każdemu przecież może się zdarzyć, ale nogę mam na swoim miejscu! – Pytanie tylko, czy do końca sprawną – uśmiechnęła się lekarka, na której policzkach w tym momencie pojawiły się niewielkie dołeczki. – Jean-Marc mówił mi, jak to wyglądało; stopa wpadła ci pomiędzy szczeble drabinki, a ty poleciałeś w dół. Sam stwierdził, że miał wrażenie, iż do końca życia będziesz chodził mając tę nogę zwróconą tyłem do przodu… – Doktor de Duve jak zwykle przesadza – mruknął MacBride, ale mimo woli się uśmiechnął. Francuz miał z reguły niezwykłe porównania i dość specyficzne poczucie humoru, które jednak jemu osobiście bardzo odpowiadało. Ale noga faktycznie go bolała, i to jak cholera. Kto to widział, skarcił się w duchu, do tego stopnia zapomnieć się w pogoni za kotem…! Ale wstyd było mu się do tego przyznać, a poza tym nie lubił lekarzy, i tyle. Mimo woli spojrzał na Chester, która spokojnie siedziała na biurku pod ścianą niewielkiej kajuty i wylizywała sobie tylną nogę. Druga noga dramatycznie sterczała do góry. Doktor Hounsfield czekała cierpliwie, ale młody oficer nadal w milczeniu obserwował kota. Patrzyła na niego i po raz kolejny stwierdziła, że człowiek i zwierzę mają ze sobą nadspodziewanie wiele wspólnego. Począwszy od sposobu poruszania się, poprzez kolor włosów, aż do oczu: oboje mieli je w tym samym, niezwykle rzadko spotykanym odcieniu intensywnego, przejrzystego błękitu. Gdy Kathleen Hounsfield po raz pierwszy ujrzała drugiego pilota Ramsesa, 58 nie mogła się powstrzymać, aby nie sprawdzić w jego aktach medycznych, czy ten aby nie nosi przypadkiem barwiących soczewek kontaktowych. Jednak z akt niezbicie wynikało, iż chłopak ma wzrok iście sokoli. Potem przyszło jej do głowy, że soczewki można nosić i bez wady wzroku, jednakże podczas rutynowego badania okulistycznego, stanowiącego drobną część większych badań, które miały miejsce na początku wspólnej służby na pokładzie, przyjrzała mu się dokładnie i przekonała się ostatecznie, iż jej przypuszczenia były bezpodstawne
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.