ďťż

Poczuła się pewniej, gdy Warden wzniósł rękę z latarką Beaurain zatrzymał się, wyłączył światła i zgasił silnik...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Wszyscy wysiedli i ruszyli za Wardenem parami. W pobliżu wydobytej furgonetki stali na straży policjanci uzbrojeni w broń maszynową. Było tu również dwóch płetwonurków, wciąż w pełnym rynsztunku Obrzucili Paulę spojrzeniem zza gogli. Nie spodziewali się kobiety. Machnęła im radośnie na przywitanie i podeszła za Tweedem do tylnych drzwi furgonetki. Oba skrzydła były otwarte. Paula wciągnęła lateksowe rękawiczki i wskoczyła do środka Tweed wszedł za nią również w lateksowych rękawiczkach na dłoniach. Za nimi Warden, oświetlając wnętrze potężną latarką. Zgaś to! ? krzyknął Buchanan. ? Widać cię z drugiego brzegu rzeki. Paula włączyła własną malutką latarkę. Centymetr po centymetrze oświetlała podłogę furgonetki. W pewnej chwili jej dłoń znieruchomiała, a snop latarki zatrzymał się. ? Popatrzcie tu. Uklękła, a Tweed kucnął obole W świetle latarki widać było cztery otwory po wkrętach, w znacznych odległościach od siebie. Paula wyjęła z torby składaną miarkę i zmierzyła odległości między nawierceniami. ? Niemal sześćdziesiąt centymetrów między każdymi dworna ? podniosła wzrok na Beauraina, który dołączył do nich razem z Buchananem ? Pamiętasz, Jules, u pani Wharton oszacowaliśmy; że płyta podstawy miała jakieś sześćdziesiąt centymetrów szerokości ? Użyli czterech furgonetek ? powiedział Tweed, wstając. ? Później wam powiem, jak do tego doszedłem. ? Czterech ? powtórzył jak echo Beaurain. ? Czyli przywieźli tutaj przynajmniej sześć urządzeń. ? A na przystani czeka zacumowanych sześć barek ? powiedział Tweed. Pojechali na miejsce, gdzie stała druga wyciągnięta na brzeg furgonetka Kawałek dalej ciemniała potężna wyciągarka z wielką szpulą stalowego kabla zakończoną solidnym hakiem. Również w tym pojeździe oba skrzydła tylnych drzwi stały otworem, po raz drugi Paula wskoczyła do samochodu jako pierwsza i zaczęła metodycznie omiatać podłogę snopem latareczki. Jej światło pozwoliło odnaleźć cztery bliźniacze otwory po prawej stronie, z tyłu samochodu, i jeszcze cztery na przedzie po lewej. Ponownie zmierzyła odległości miedzy otworami. Spojrzała na Beauraina ? To samo, co w tamtej. Nie rozumiem tylko, dlaczego przykręcili je po przeciwległych stronach. ? Żeby zrównoważyć ciężar ? odparł. ? Przepuśćmy; że aby je tu przywieźć, musieli przejechać spory kawałek. Przykręcając je w ten sposób ? po obu stronach, z dala od siebie, utrzymali środek ciężkości na osi wozu. Musiały sporo ważyć. To wiemy ? pani Wharton mówiła, że pojedyncze urządzenie przenosiło na wózek widłowy sześciu mężczyzn, ? Czy ekspert z laboratorium zbadał podłogi obu samochodów? ? spytał Tweed Wardena, ? Tak jest sir. Nic nie znalazł. Żadnych odcisków palców. Jedynie silny zapach detergentu ? Zatem to tyle ? powiedział Tweed i spojrzał na Buchanana ? A teraz obie furgonetki musza trafić z powrotem do rzeki ? dokładnie tam, skąd je wyciągnięto. ? Co takiego? To dziwił się nurek, który wcześniej rozmawiał z Paulą. Wyglądał na oburzonego. ? Przykro mi ? powiedział twardo Tweed. ? Ale te groźne łajdaki, z którymi mamy tu do czynienia, mogą wysłać ludzi i sprawdzić, czy furgonetek już nie widać. Przypływ się zbliża Nie możemy ryzykować .Ali nadzorował działania na trzech barkach, przycumowanych po wschodniej stronie przystani, której Tweed, Buchanan i ich ludzie nie mogli wiedzieć podczas oględzin furgonetek Ponad pokładem jednej z barek rozciągnięto sztywną pokrywę. Ali dopilnował, by naoliwić małe kółka przymocowane do pokrywy pod spodem, nim to zrobiono. Wszystko zostało wcześniej zaplanowane ? teraz kółka toczyły się bezgłośnie po obu burtach w rowkach przypominających szyny. Sześciu ludzi wniosło urządzenie, żeby umieścić je we właściwym miejscu pod pokładem. Ali wszedł na drabinę, tkwiącą w głównym luku, który’ miał teraz podniesioną pokrywę. Spoglądając w dół, gestami korygował ich poczynania, by pozostawili urządzenie dokładnie pod pokrywą włazu Właz by aż nadto szeroki, by ogromna powietrzna torpeda przeleciała przez niego swobodnie, kiedy wraz ze swym niszczącym ładunkiem zostanie nakierowana na cel i odpalona z podstawy. Obniżył nieco drabinę ? którą później miał wyjąć na pokład ? i rozkazał SWJTU ludziom mocno przyśrubować płytę podstawy do dolnego pokładu barki. Gdy ukończyli zadanie, osobiście wziął śrubokręt i usiłował dokręcić wszystkie śruby po kolei Żadna nawet nie drgnęła Barka była gotowa, podobnie jak dwie pozostałe, przycumowane obok. Abdullach wyznaczył do tego zadania Mego, znając nadmierną niekiedy nawet skrupulatność swego podwładnego. ? Teraz zajmiemy się pozostałymi trzema ? rozkazał. ? Jest mgła, nie trzeba obawiać się, że nas dostrzega, Ali wsłuchał wcześniej prognozy meteorologicznej na nadchodzący dzień. Miało być zimno i bezchmurnie. Cele będzie widać jak na dłoni Mach im sprzyja. Marier czekał już dobre pół godziny. Siedział w samochodzie, zaparkowanym w Belgravii w miejscu, z którego miał dobry widok na wejście do apartamentowca, w którym mieścił się penthouse Warnera. Gdy wcześniej zadzwonił do ministerstwa, prosząc do telefonu Eve Brand, odebrał Palfry. ? Nie ma jej ? odrzekł Palfry wyniosłym tonem urzędnika administracyjnego. ? Kto mówi? ? To nic pilnego ? burknął gburowato Marier i odłożył słuchawkę. Następnie wykonał telefon do apartamentu Warnera Tym razem odebrała Eva. Marler odłożył słuchawkę bez słowa Już wiedział, gdzie przebywa Pozostał w samochodzie i cierpliwie czekał. Nieco ponad pół godziny potem ukazała się w drzwiach frontowych Miała na sobie niebieski płaszcz, narzucony na czarną garsonkę, Zamknęła drzwi za sobą i postała chwilę w miejscu, obserwując okolicę. Marier zadbał, by wybrać miejsce, w którym nie zdołała go zobaczyć. Domyślił się, że zaalarmował ją głuchy telefon. Zbiegła ze schodów, podbiegła do niebieskiego Saaba, zanurkowała do środka, włączyła silnik i światła, i odjechała. Marier ostrożnie ruszył za nią Wkrótce się zorientował, że Eva jedzie do Whitehall. Czyżby wracała do ministerstwa? Jednak nie. Skręciła w boczną uliczkę i zatrzymała się przez restauracyjką, do której wnętrza zapraszały napisy kredą na tablicy: HERBATA. KAWA GORĄCE POSIŁKI. Zaparkowała samochód i ruszyła do środka Marier założył okulary, a na głowę włożył spiczasty kapelusz
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.